Antoni Piechniczek w Markowicach. Wywiad z legendarnym trenerem
Wywiad ze słynnym byłym selekcjonerem kadry narodowej (doprowadził ją do 3 miejsca na Mundialu w 1982 roku) przeprowadzony przy okazji jego wizyty w Raciborzu-Markowicach.
– Często bywa pan w naszym regionie?
– Bywałem częściej, gdy wiele lat temu pracowałem w Odrze Opole. Przejazdem, jadąc z Wisły i z powrotem, odwiedzałem Ziemię Raciborską. Nie ukrywam, że na boisku w Markowicach byłem przy okazji wizyty w miejscowej szkole, gdzie spotkałem się z młodzieżą. Murawa była wówczas w trakcie renowacji. Mogę przyznać, że panuje tutaj świetna sportowa atmosfera, która sprzyja piłkarskiej rywalizacji.
– Co przekonało pana do przyjęcia zaproszenia od władz LKS 07 Markowice?
– Głównie piękna, 110. rocznica istnienia klubu. Patrząc pod kątem długości dziejów wielu utytułowanych polskich klubów to unikatowy w skali kraju jubileusz. Na przykład Ruch Chorzów, w którym się wychowałem za dwa lata będzie obchodzić dopiero setną rocznicę działalności. Dziękuję więc za zaproszenie i od razu wpraszam się na 115. urodziny. Cieszę się, że mogę tutaj być, przyglądać się poczynaniom zawodników lokalnych drużyn, a także spotkać dawnych znajomych.
– Jednym z nich jest pochodzący właśnie z Markowic Hubert Kostka, z którym zna się pan z boiska.
– Wielokrotnie miałem okazję grać przeciwko Hubertowi w Ruchu Chorzów, on reprezentował wtedy barwy Górnika Zabrze. Występowaliśmy razem także w reprezentacji Polski. Z tego powodu przyjazd tutaj jest okazją do sentymentalnego powrotu do przeszłości i wspólnych wspomnień.
– Na boisku walczą dziś drużyny z różnych poziomów rozgrywek. Jestem ciekawy czy nadal śledzi pan sytuację w tabelach niższych lig?
– Przyznam się, że zawsze ważniejsza od wyników poszczególnych meczów było dla mnie to, czy dany klub stawia na szkolenie najmłodszych zawodników, czy ma grupy młodzieżowe i na czym opiera pracę z nimi. Uważam, że takie miejscowości jak Racibórz powinny stawiać właśnie na wspomniany model działania. Najlepszym podsumowaniem działalności wielu ludzi, którzy codziennie pracują na tym najniższym szczeblu tylko po to, aby kiedyś móc powiedzieć, że przy małych środkach finansowych i w czasem trudnych warunkach treningowych, udało się wychować świetnego piłkarza będzie moment, gdy któryś z wychowanków trafi do wielkiego polskiego klubu lub będzie mieć szansę na karierę za granicą.