"Dziewczyny zostawiły na parkiecie wiele potu, a czasem krwi" – mówi prezes UKS Start Pietrowice Wielkie. Grupa utrzymała się w 1 lidze, ale czy zagra? [WYWIAD]
Z Joachimem Wieczorkiem, prezesem i trenerem UKS Start Pietrowice Wielkie rozmawiamy m.in. o finansach drużyny. - Na dzisiaj nie dysponujemy środkami, żeby utrzymać zespół w pierwszej lidze, więc trochę pracy przed nami jest. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Niebawem minie termin, w którym musimy zdecydować i zgłosić drużynę do rozgrywek - mówi. Pyta Dawid Machecki.
- Przed rozpoczęciem mówił pan Nowinom, że ten sezon będzie dla was bardzo wymagający, a środek tabeli będzie ogromnym sukcesem. Prawie się udało to spełnić, bo jednak jesteście kilka oczek niżej niż połowa tabeli.
- Prawie tak, choć po pierwszej rundzie wyglądało to lepiej, niż się spodziewaliśmy. Naszym zdaniem to efekt tego, że nas jednak nieco lekceważono jako beniaminka.
Nie było łatwo klubom z wielkich miast, z wielkimi tradycjami przyzwyczaić się do zespołu z tak małej miejscowości, jaką są Pietrowice Wielkie.
- Czyli?
- Gdzie nie przyjechaliśmy, to czuliśmy, że patrzono na nas z góry. Tych punktów więc fajnie nazbieraliśmy w pierwszej rundzie, bo 14, a mogło być jeszcze lepiej, gdyż dwa mecze przegraliśmy rzutami karnymi. Były oczywiście zespoły, jak Kalisz, czy Żory, które były poza naszym zasięgiem, ale wiedzieliśmy to. Zresztą Kalisz awansował do superligi, więc możemy powiedzieć, że występowaliśmy w najmocniejszej grupie pierwszoligowej.
- A jak na zespół działało lekceważenie?
- Myślę, że zwłaszcza na początku motywowało do jak najlepszej gry, bo pokazywaliśmy, że potrafimy walczyć z każdym jak równy z równym, a przede wszystkim potrafimy grać w piłkę ręczną. Ani razu nie przegraliśmy spektakularnie. Oczywiście przegrywaliśmy, ale to były wyniki najbardziej normalne w piłce ręcznej. Każdorazowo dziewczyny zostawiały wiele potu, a czasem dosłownie krwi na parkiecie by osiągnąć jak najlepszy rezultat. Było też tak, że wygrywaliśmy mecze jedną bramką, więc nie możemy narzekać na brak szczęścia czy jakiegoś szczególnego pecha. Co ważne, nie odbiegaliśmy sportowo od pozostałych drużyn w naszej grupie.
Zawodniczki grające u nas oddają całe swoje serce i są szczęśliwe, że mogą tutaj grać, dla Pietrowic Wielkich.
- Pierwszy mecz, którego byliście gospodarzami, został rozegrany w drugiej kolejce. Mierzyliście się wówczas z SWWS Energa Szczypiorno Kalisz, kończąc mecz z wynikiem 25:35 dla gości. Przegrana na własnym podwórku, a co za tym idzie przed lokalną społecznością, boli chyba bardziej?
- Ci, którzy przychodzą na 1 ligę, bardziej niż na wynik meczu, zwracają uwagę na widowisko. Ludzie, którzy zasiadają na trybunach, chcą zobaczyć fajną piłkę ręczną, szybką, z małą liczbą błędów z pięknymi akcjami i zagrywkami. Wynik jest ważny, bo przecież zawsze kibicujemy swojej drużynie, jednakże aspekt oglądania na żywo czołowych klubów polskiej piłki ręcznej był moim zdaniem ważniejszy.
- Podejmowaliście wówczas zespół, który awansował do superligi.
- Kibice w większości wiedzieli, jakie aspiracje ma Kalisz, więc można uznać, że inny wynik byłby niespodzianką. Kibicom dostarczyliśmy piękne widowisko. Trzeba także zauważyć niezależnie od przeciwnika, że poziom 1 ligi zdecydowanie różni się od poziomu w 2 lidze. Z perspektywy całego sezonu, to ci wierni kibice byli z nami przez cały czas: kiedy przegrywaliśmy i wygrywaliśmy. Przyjeżdżali również na nasze mecze wyjazdowe, kiedy nie było za daleko np. do: Gliwic, Żor, czy Krapkowic, a nawet Krakowa. Ludzie, którzy interesują się piłką ręczną, przychodzą i będą przychodzić.
- Zdecydowanie skuteczniej graliście na jesień, zdobywając 14 pkt. Wiosna już nie taka dobra, bo tylko 6 pkt.
- Na wiosnę zaczęto nas poważniej traktować, bo nikt już nie był przekonany, że będą łatwe punkty z Pietrowicami. Jest też drugi aspekt – wewnętrzny, mieliśmy na wiosnę sporo kontuzji, a co za tym idzie, wypadło nam kilka podstawowych zawodniczek, przede wszystkim rozgrywających. To na pewno miało wpływ na nasze wyniki.
Ciągle też uczymy się jak zarządzać tym wszystkim, bo nasz budżet jest taki, że nie stać nas, co muszę stwierdzić z przykrością, aby zapewnić właściwą opiekę medyczną, fizjoterapeutyczną czy dostęp do odnowy biologicznej naszym zawodniczkom. To obszar, na który musimy zwrócić większą uwagę w przyszłości i spróbować znaleźć dodatkowe środki.
- Ostatecznie zdobyliście 20 pkt, debiutując w 1 lidze, na co składa się 6 wygranych meczów i 2 pkt zdobyte po przegranych w rzutach karnych.
- Przed sezonem nie myślałem, że będziemy musieli mieć, aż tyle punktów, żeby spokojnie utrzymać się w pierwszej lidze. Najważniejsze jednak, że mamy prawo gry w 1 lidze w następnym sezonie.
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem