Bożena Szczucka odkrywa tajemnicę klimatycznych świąt
Misternie wykonane, tworzące nastrój świąt, a przy tym jedyne w swoim rodzaju, bo dyktowane twórczą wyobraźnią i talentem ich autorki, są ozdoby Bożeny Szczuckiej. Pasja połączona z niezwykłymi umiejętności sprawiają, że mieszkanka Kozłówek w gminie Kietrz, tworzy małe cudeńka, które nadają domowi – również w okresie Bożego Narodzenia – niepowtarzalny klimat.
– Kiedy odkryła Pani w sobie niezwykłą umiejętność tworzenia tak efektownych ozdób?
– Moja mama zaraziła mnie szydełkowaniem, którego wcześniej sama nauczyła się od babci. Kiedy, jako mała dziewczynka bardzo chciałam, aby zrobiła mi ubranka dla lalek, mama stwierdziła, że mogę wyszydełkować je sobie sama. Nauczyłam się i robiłam na szydełku co chciałam, a dziś są to aniołki, dzwonki i inne świąteczne ozdoby. Potem jednak zobaczyłam równie piękne rzeczy, wykonane w różnych technikach. Zapragnęłam je mieć. Próbowałam więc i zawsze coś wyszło, raz lepiej, raz gorzej. Dziś jak zobaczę coś co mi się podoba, to zwykle już wiem, jak trzeba to zrobić.
– Nauczyła się Pani wszystkiego sama?
– Tak. Kiedyś jeszcze w szkole podstawowej w ramach zajęć praktyczno-technicznych uczyłyśmy się robótek na szydełku. Miałyśmy fajną panią, która podpowiadała, jak szydełkować żeby wychodziło równo i na co zwracać uwagę. Potem do wszystkiego, czego się podjęłam dochodziłam już sama. Robiłam nawet origami, a moje prace z papieru są dziś w świetlicy wiejskiej.
– W okresie świąt wykonuje Pani mnóstwo pięknych ozdób, których przygotowanie wymaga wiele pracy i cierpliwości.
– Staram się wprowadzić coś nowego, żeby w domu było zawsze inaczej. Robię więc różne bańki z tasiemek czy choinki z piórek, na które muszę jednak poświęcić nawet dwa dni. Piórka trzeba posegregować i podzielić na cztery części w zależności od wielkości, przygotować stożek z kartonu, a potem po kolei się je kleić i udekorować według uznania. Mam też bańki zrobione metodą decoupage, które można zawiesić również na podwórku. Wykonanie ich wymagało sporo pracy, ponieważ trzeba nakładać warstwy papieru i lakieru. Bombki, które robię to nie tylko ozdoba choinki, ale również stołu, jako element stroika.
– Zupełnie nowe są bombki z śnieżynkami?
– Zaczęłam je robić w tym roku po raz pierwszy. Najpierw były banieczki wykonane metodą karczochową, ale te już mi się znudziły i szukałam czegoś nowego. Zaciekawiły mnie bańki nawijane wstążeczkami i ozdabiane śnieżynkami kanzashi. W odróżnieniu od metody karczochowej, w której wstążeczki nacina się, układa i przypina szpileczkami, w kanzashi każdy płatek składam oddzielnie, po czym sklejam i dopiero wtedy tworzę z nich kwiatki, a z nich całe śnieżynki. Pierwsza bańkę, którą zrobiłam zajęła mi 15 godzin. W tej chwili pracuję dużo szybciej.
– Czy pamięta Pani pierwsze bombki i problemy z ich wykonaniem?
– Oczywiście. Pojawiały się nawet momenty zniechęcenia do dalszej pracy, szczególnie, gdy pierwsze ozdoby wychodziły krzywo. Ponieważ jestem uparta, postanowiłam sobie, że jeśli komuś udało się je zrobić równo, to mnie również musi się udać. Prułam, ściągałam szpileczki i robiłam od nowa, ale nigdy nie rezygnowałam.
– Kiedy zaczyna Pani robić ozdoby świąteczne?
– Zaraz po Wszystkich Świętych, gdy skończę stroiki na groby. Chce zrobić ich więcej, aby potem dzieciom na warsztatach pokazać i zachęcić do robótek. Potrzebna jest cierpliwość zwłaszcza jeśli coś nie wyjdzie i trzeba zaczynać od nowa. Mnie również zdarzają się momenty, kiedy muszę na chwilę zostawić pracę, zając się czym innym. Wychodzę wtedy na podwórko, wypuszczam psa, idziemy do ogrodu, a gdy wrócę wszystko układa się inaczej, lepiej. Nic nie da się zrobić na siłę.
– Pani dziełem są również przepiękne kwiaty z bibuły.
– Lubię tworzyć bukiety róż z krempliny w koszach, które świetnie nadają się na prezenty. Gdy je zobaczyłam, spodobały mi się i uznałam, że jeśli ktoś potrafił je zrobić, to ja też muszę spróbować. Poza tym robię kule z kwiatów do okien, a na Wielkanoc – jajka i kurczaczki. Ozdobami wielkanocnymi zajmuję się zaraz po Bożym Narodzeniu. Wykorzystuję okres zimy i długie wieczory, ponieważ wiosną trzeba zająć się domem i ogrodem i mniej jest czasu na takie zajęcia. Od 20 lat „upinam” też korony dożynkowe. Poza tym własnoręcznie wykonanymi ozdobami dekorujemy wspólnie z lider odnowy wsi Alicją Polak naszą świetlicę wiejską.
– Oryginalnymi akcentami uświetniła Pani także ślub syna?
– Oprócz kwiatów zrobiłam poduszeczkę na obrączki oraz 220 zawieszek z kokardek i kwiatków na butelki, a także w formie kotylionów dla gości. Wszystkim bardzo podobały się nietypowe, ręcznie wykonane ozdoby weselne.
– Jak wygląda pani choinka?
– Na mojej choince są wyłącznie ozdoby wykonane przeze mnie. W zeszłym roku była w tonacji złoto-białej: szydełkowe aniołki, dzwoneczki, dwukolorowe banieczki wykonane metodą karczochową. W tym roku jeszcze nie wiem, ale mam trochę czasu na nowe pomysły.