Komisja dochodzeniowa?
Sprawa, przypomnijmy, dotyczy raportu Komisji Rewizyjnej z kontroli budowy nowego szpitala przy ul. Gamowskiej. Kontrolując sposób i celowość wydawania pieniędzy uznała ona, że inwestycję można było prowadzić taniej. Niektórzy radni, kiedy raport omawiano, mówili wprost, że dopuszczono do strat (na budowę szpitala wydano blisko 30 mln zł przekazane z budżetu państwa). Swój wniosek Komisja oparła na porównaniu cen materiałów dostarczonych na budowę a cenami ze średniej Sekocenbudu. Wyszło jej, że kupowano drożej niż wynikało to z cen na rynku. Uznała również, że należy renegocjować umowę z Raciborskim Przedsiębiorstwem Inwestycyjnym (inwestor zastępczy) oraz stosować w jak najszerszym zakresie tryb przetargowy.
Raport wywołał sporo kontrowersji. Najbardziej dotknięty poczuł się zarząd, który bezpośrednio nadzoruje inwestycję. Sprawę skierował do zbadania przez Prokuraturę Rejonową w Raciborzu. Ona ma orzec, czy można wprost powiedzieć o niegospodarności. Póki co, zarząd tłumaczy, że budowa prowadzona jest zgodnie z regułami sztuki. Żadnych zastrzeżeń, w tym do przeprowadzonych przetargów, nie zgłosili kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli. Wzięte do porównań ceny materiałów nie są reprezentatywne, bo, po pierwsze stanowią, niewielką ich część, po drugie, średnia cena np. umywalki nic nie mówi, gdyż w szpitalu musi być zastosowany specjalny, czasami droższy produkt. Generalnie jednak, jak twierdzi zarząd, średnie ceny materiałów użytych do budowy szpitala odpowiadają średniej Sekocenbudu.
W awanturze poszło też o kompetencje. Prezes RPI Andrzej Żołty zarzucił członkom Komisji, że nie znają się na materii, którą kontrolowali, słowem zabrakło im wiedzy fachowej. Mocno wzburzyło to radnych powiatu, szczególnie, gdy prezes Żółty zarzucił szefowi Komisji Maciejowi Rycerzowi „brak zdrowego rozsądku” z powodu nadmiernych emocji. Kluby radnych Unii Wolności i Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej oficjalnie zaprotestowały przeciwko tej wypowiedzi.
Minęło kilka tygodni, a sprawa zdaje się nie mieć końca w łonie samej Rady Powiatu. Okazuje się, że postępowanie prowadzi nie tylko Prokuratura Rejonowa, ale dalej sama Komisja. Na ostatniej sesji wicestarosta Krzysztof Kowalewski pytał, kto upoważnił Komisję do dalszych działań, skoro na pewno kontynuowania kontroli nie zleciła w formie uchwały Rada. Działania nazwał „dochodzeniem” i uznał, że są inne, właściwe do tego organy. Ujawnił, że Komisja wystąpiła do generalnego wykonawcy - opolskiej dużej firmy budowlanej o udostępnienie faktur za lata 1999-2001.
Wicestaroście replikował członek Komisji Zbigniew Barto. Przypomniał, że radni są oburzeni wystąpieniem prezesa Żółtego, przeprowadzanie kontroli jest przypisane Komisji statutowo, podlega ona tylko Radzie Powiatu, a w swoich działaniach nie kieruje się uprzedzeniami i nienawiścią, ale dobrem społeczności. Uznał, że wicestarosta i prezes RPI starają się zdyskredytować i ośmieszyć Komisję, co jednak nie sprawi, iż zmieni ona swoje wcześniejsze stanowisko. Nie dołożono należytej staranności przy wydatkowaniu 30 mln zł - oświadczył wprost na sesji. Dodał, że władze powiatu miały wcześniej starannie przyjrzeć się inwestycji i podjąć kroki zaradcze. Wynika z tego, że Komisja nie ustanie w swoich działaniach i będzie prowadzić czynności kontrolne.
(waw)