Tryptyk po konserwacji
Tryptyk to inaczej trzyczęściowy ołtarz, w którym jedna część środkowa jest nieruchoma, dwie kolejne to zamykane skrzydła. Wszystkie są ozdobione płaskorzeźbami i malowidłami. Tego typu wspaniałe dzieło autorstwa Wita Stwosza znajduje się w Kościele Mariackim w Krakowie. Nie tylko jednak stolica Małopolski może się pochwalić posiadaniem średniowiecznych, gotyckich ołtarzy, które w Polsce i Europie należą do rzadkości. Niegdyś zdobiły drewniane i murowane świątynie. Podczas licznych pożarów i najazdów były bezpowrotnie niszczone. Jeśli się zachowały, zawsze stanowią okrasę kościołów lub muzealnych kolekcji rzeźby gotyku. W naszych zbiorach mamy jedynie dwa skrzydła gotyckiego tryptyku ze Smolnicy. Datowane są na 1460 r. Wiadomo, że pochodzą ze smolnickiego kościoła, ale nie wiemy, jak dotarły do Raciborza - mówi Joanna Muszała Ciałowicz, dyrektor Muzeum w Raciborzu.
Skrzydła mocno nadwątlił czas. Niezbędne było wykonanie konserwacji. Zadania podjęła się krakowska pracownia „Sztuka Piękna i Stosowana”, której szefuje prof. Marian Paciorek z tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych, autor wykonanej niedawno konserwacji XVII-wiecznej polichromii „Zesłanie Ducha Świętego” w podominikańskim kościele Św. Ducha (obecnie budynek ekspozycyjny raciborskiego Muzeum). W trakcie oględzin przed przystąpieniem do prac okazało się, że skrzydła nie mają pierwotnego wyglądu z XV w., ale zachowały, rzecz jasna, gotycki ryt. W XVIII w., nie wiadomo dokładnie w jakich okolicznościach, płaskorzeźby zostały poddane tzw. przerzeźbieniu. Jakiś nieznany artysta dokonał zmian w wyglądzie postaci apostołów. Znikła też wówczas pierwotna kolorystyka. Zastąpiły ją srebrzenia. Śladów średniowiecznej farby zostało tak mało, że nie było możliwe odtworzenie pierwotnego wyglądu. Przed przystąpieniem do prac uzgodniliśmy, że to, co się zachowało z XV w. należy pozostawić tak samo, jak posrebrzenia, które stały się godnymi obejrzenia historycznymi nawarstwieniami - dodaje dyrektor Muszała-Ciałowicz.
Na rewersie każdego ze skrzydeł znajdowało się niegdyś malowidło. Dziś niewiele po nim zostało. Nie było więc możliwe jego odtworzenie. Konserwatorzy wykonali jedynie tzw. prace zachowawcze, czyli dezynfekcję, dezynsekcję oraz wzmocnienie drewna stanowiącego dawniej podkład pod dzieło malarza.
Wszystkie prace trwały w Krakowie od lipca do listopada ubiegłego roku. Niedawno zabytki przywieziono z powrotem do Raciborza. Muzeum wydało na ich ratowanie 42 tys. zł. Teraz przygotowywane są specjalne stelaże, dzięki którym skrzydła będzie można wyeksponować na stałe. Będą z pewnością kolejną atrakcją naszej placówki - podkreśla dyrektor Muzeum.
(waw)