Urywane klamki
Rozbite szyby i skrzynki pocztowe, urwane klamki, uszkodzone zamki, niesprawne domofony - to najczęściej efekt głupich zabaw wandali, którzy przy byle okazji niszczą sprzęt umieszczony w klatkach schodowych wielu bloków i wejść do kamienic, nie mówiąc już o malowaniu sprayem ścian. To wszystko razem powoduje, że spółdzielnie co rusz muszą wysyłać techników nie tylko na interwencje do zniszczonych urządzeń, ale w ogóle na obchód swego terenu. Ludzie pracują przy błahostkach, choć powinni zajmować się zupełnie czym innym. Niestety, na to wpływu już nie mamy. Wandale wciąż grasują. Kopią w klamki i w domofony, niszczą nawet stojące wokół śmietniki. Wszystko to razem sporo kosztuje najemców. Spora część klatek budynków podległych raciborskim spółdzielniom nie jest w najlepszym stanie - bo grasuje w nich zwykle młodzież. Straty spowodowane jej działalnością są spore. W ubiegłym roku Nowoczesna na usuwanie uszkodzeń wydała kilka tysięcy złotych. MZB i inne wspólnoty mieszkaniowe podobnie. Niestety, problem nie jest łatwy do rozwiązania. Wandale zwykle wchodzą do środka, gdy wokół kompletnie pusto, najczęściej późnym wieczorem. Żeby upilnować wszystkiego, trzeba by wszędzie postawić ochronę. A to nierealne - twierdzą zarządcy budynków. Sami lokatorzy zwykle o zniszczeniach dowiadują się po fakcie, wychodząc choćby ze śmieciami. Wandala ani śladu, pozostaje zaś po nim najczęściej rozwalony kopniakiem zamek wejściówki albo głuchy domofon.
(sem)