Równanie w górę
Zwycięstwo z trzecią w tabeli ekipą będzinian umocniło na pozycji wicelidera podopiecznych trenera Dariusza Daszkiewicza. Sam mecz był de facto walką o to drugie miejsce - oba zespoły miały bowiem dotąd po 30 punktów, choć goście jeden mecz więcej rozegrany. W tym kontekście nieporozumieniem można zatem nazwać fakt, iż Rafako musiało wojować w jednym z najważniejszych pojedynków sezonu na małej sali SP 18. Zainteresowanie spotkaniem było mimo wszystko spore, ale kibice nie mieli komfortowych warunków do dopingowania, tłocząc się dosłownie przy liniach parkietu. Niestety, sala OSiR na Łąkowej jest w karnawałowym wystroju i dekoracje wiszą zbyt nisko. Szkoda.
Gościom mała sala wyraźnie nie przyniosła szczęścia - od początku zaskoczyla ich kiepska dyspozycja. W pierwszym secie poszło nam aż za dobrze - stwierdził trener Daszkiewicz. Gospodarze od początku z impetem naskoczyli na rywali, znakomicie atakowali przy siatce i wyjątkowo skutecznie blokowali. Już przy stanie 8:2 szkoleniowiec gości musiał ratować się „czasem”. Niewiele to pomogło będzinianom. Wyraźnie nie czuli atmosfery, ospale wychodzili do zagrywek, fatalnie odbierali piłkę w drugiej linii. A Rafako grało chwilami jak natchnione. Wszystko wychodziło. Pierwszy set skończył się wysoką wygraną 25:16 - a trwał w sumie około 20 minut.
Druga partia była już bardziej wyrównana. Goście oprzytomnieli troszkę, ale nadal grali, jak na trzecia ekipę w tabeli, słabo. Tylko raz przy stanie 15:13 zbliżyli się do raciborzan. Potem znowu, po czasie Daszkiewicza, rafakowska maszynka zaskoczyła i skończyło się ostatecznie na wygranej 25:22.
W trzeciej odsłonie bedzinianie po raz pierwszy objęli prowadzenie - na początku udało im się znaleźć receptę na ataki gospodarzy i wyszli na 6:4. Potem znów rytm złapali jednak miejscowi. Świetnie grał atak, wiele zagrań gości udało się też powstrzymać skutecznym odbiorem - doskonale bronił cały czas grający na pozycji libero Marcin Seredyński - co ciekawe, występujący na tej pozycji trochę z przypadku i konieczności. Właściwy libero Marcin Ratajczak miał bowiem egzaminy na AWF i nie mógł wystąpić. Końcówka okazała się prawdziwym horrorem. Najpierw prowadził MOS 24:22 - ale kapitalnie zagrał ostatnie minuty Andrzej Śmiatek. Uratował nam skórę w końcówce. Ale w ogóle zagrał bardzo dobry mecz. Był nie do zdarcia - stwierdził trener Rafako. Kilka ostatnich ataków gości zostało głównie dzięki niemu skutecznie zablokowanych i gospodarze postawili kropkę nad „i”, wygrywając seta 26:24, a cały mecz 3:0.
Wygrana w jastrzębiu
W sobotę 20 stycznia Rafako Racibórz pokonało na wyjeździe Jastrzębie Borynia 3:0 (25:18,25:23 i 27:25). Mimo wygranej zespół nie wypadł najlepiej, poza dobrze grającym Tomaszem Martyną. W środę 23 stycznia Rafako zagra na wyjeździe w Sosnowcu. Na luty przełożono zaś mecz z RMKS Rybnik.
Tabela:
1. Rafako Raciborz 18 34 51:17
2. MMKS Dąbrowa G. 17 32 48:15
3. MOS Będzin 18 31 41:29
4. MKS Poręba 16 26 35:25
5. AZS II Gliwice 17 26 39:30
6. KS Borynia Jastrzębie 17 26 36:30
7. MKS MOS Sosnsowiec 16 25 32:28
8. RMKS Rybnik 16 24 34:30
9. KS Olimpia Goleszów 17 22 24:41
10. HKS Szopienice 16 19 21:42
11. UKS Grom Rybnik 16 18 19:42
11. Michałkowice 18 18 3:54
(ma.w), (sem)