Przeżyła wiek i jeden rok
Pani Janina, mimo podeszłego wieku, czuje się dobrze. Trudno jej sobie nawet uzmysłowić, kiedy upłynął cały wiek jej życia. Nie wyobrażam sobie, że mam 100 lat i jeszcze jeden rok! - mówi z uśmiechem. Gdyby nie bolał mnie kręgosłup, mogłabym tańczyć - dodaje. Nie wychodzi już z domu, natomiast żywo interesuje się tym, co się wokół dzieje. Czyta książki i gazety (bez okularów!), chętnie ogląda telewizję. Ma dobrą pamięć, w nocy doskonale śpi, tryska humorem i pogodą ducha. Mieszka z córką Eleonorą, której chętnie pomaga w lżejszych pracach domowych, jak np. obieraniu ziemniaków czy przyszywaniu guzików (również bez okularów). Przyznaje, że nie ma recepty na długowieczność. Żyję zupełnie normalnie, odżywiam się zwyczajnie - nie stosuję żadnych diet. Tak szybko upływa czas, godzina za godziną, nawet nie wiem kiedy minęło te sto lat i kolejny, sto pierwszy rok mojego życia - stwierdza. Była świadkiem wielu wydarzeń historycznych minionego wieku. Urodziła się w Warszawie. Mieszkała tam do czasu powstania warszawskiego. Przez trzy miesiące była więziona na Pawiaku za kolportaż konspiracyjnej prasy. Brutalnie bita, do dziś ma kłopoty ze słuchem, dlatego nosi aparat słuchowy. Te trudne chwile przyszło jej przeżyć bez męża - Stanisław zmarł przed wojną. Był pułkownikiem Wojska Polskiego, pracował w Sztabie Generalnym. W czasie wojny ich dom w Warszawie został całkowicie zniszczony, dlatego nie było do czego wracać. Do Raciborza przeprowadziła się z córką w 1945 roku - zostały tu skierowane przez Przesiedleńczą Grupę Operacyjną. Pani Janina podjęła pracę jako rachmistrz. Na emeryturę przeszła w 1966 roku. Jest już praprababcią.
Zacnej jubilatce życzymy jeszcze wielu lat życia w dobrym zdrowiu i aby nie opuszczała ją radość życia.
Ewa Halewska