Z utopcem w roli głównej
Przepraszam, czy widział pan utopca?
Wielu o nim słyszało, ale czy ktoś go widział na własne oczy? Zazwyczaj każdy słyszał opowieści o utopcu od swoich znajomych lub członków rodziny, którzy rzekomo wiedzieli go a nawet z nim rozmawiali. Ta na pół demoniczna postać jest przez większość kojarzona ze złośliwym stworem, wywodzącym się od zmarłych nagłą śmiercią. Zresztą pochodzenie utopca można podzielić na trzy grupy. Według pierwszej teorii utopce były strąconymi z nieba aniołami, ukaranymi za swoją pychę. Te, które wpadły do piekła stały się diabłami, a te, które wylądowały w zbiornikach wodnych - utopcami. Drugi pogląd wskazuje na to, iż były to dusze pokutujące za grzechy, a trzeci -, że to dusze samobójców. Są dobre utopki i złe. Te dobre to ludziom pomagają, siano zwożą, przestrzegają przed niebezpieczeństwem. Te złe zaś to ino ludziom szkodzą, a nojwiększo radość mają, jak dusze do wody wciągną. Najwięcej radości zaś mają jak pijoków wciągną i takie dziołchy, co są latawice - opowiada o utopcu Józef Ligęza.
Co za brzydal
Na podstawie przekazów ustnych można powiedzieć, że utopiec posiadał wiele obliczy. Łatwo można go było rozpoznać, bowiem był dosyć drobnej budowy mężczyzną. Z nogawki, rękawa, albo kieszeni ciekła mu woda. Miał zazwyczaj wyłupiaste oczy, zielone zęby, palce połączone błoną, długie rozczochrane włosy, a zamiast nóg - końskie kopyta. Uwielbiał kolor czerwony i najczęściej nosił czerwoną magierkę (czapeczkę) oraz czerwony ancug, czyli garnitur. Istnieją podania, według których utopiec przybierał również kształty przedmiotów martwych lub zwierząt. Widziano go pod postacią różnych zwierząt hodowlanych, zająca, psa, kota, a nawet wewiórki.
Wodnik ten zagrażał szczególnie przechodniom, którzy wieczorem, bądź późną nocą przechodzili w okolicach mokradeł. Szczególny pociąg odczuwał do księżycowego światła, dlatego był niebezpieczny zazwyczaj podczas księżycowych nocy. Lubił sobie wtedy przysiąść na kładce lub na brzegu stawu i szyć buty, przyśpiewując pod nosem. Często również suszył swoje pierzyny, które zmokły mu w wodzie. Spłoszony podczas tych czynności mścił się na człowieku w przeróżny sposób. To parobków pojących konie starał się zwabić na głębię, wodził gospodarzy na manowce, to znów zrywał rybakom sieci, zatrzymywał barki, niszczył śluzy. Był brutalny nawet wobec kobiet, które zanieczyszczały wodę, piorąc bieliznę w Odrze. Wychodził z założenia, że to on jest największym panem wody i to właśnie on ma do niej szczególne prawo.
Ponoć w samym Raciborzu żądał trzech ofiar rocznie. I całe szczęście, bowiem utopiec pochodzący z Kędzierzyna - Koźla - chciał ich aż siedmiu. Ale nawet na utopca były sposoby. Mieszkańcy Górnego Śląska opatentowali ich wiele, z ust do ust przekazując metody pozbycia się go z pobliskiego zbiornika wodnego. Można go było pozbawić mocy zarzucając na głowę sznurek od gaci lub różaniec. Utopiec bardzo lubił łamać również sobie głowę nad przeróżnymi zagadkami. Sztuką było zadawanie mu pytań, na które nie znał odpowiedzi. Należy też uderzyć utopca guzikiem ze ślubnego ubrania, bić go lewą ręką, nosić przy sobie ziele paproci, dwukrotnie pieczony chleb, albo lipowy kij - czytamy w pracy Doroty Simonides. Nie zaszkodziło również wysadzić go dynamitem albo przywiązać do drzewa. Według podań, jego moc kończyła się podczas nocy świętojańskiej i dlatego zalecano, by do św. Jana unikać kąpieli na terenach, gdzie widziano utopca. A takich miejsc było wiele. Utopiec ponoć szczególnie upodobał sobie Brzezie i stawy w Łężczoku.
Nasz raciborski utopiec nigdy nie był samotny. Posiadał żonę i dwie lub trzy córki. Córki były zazwyczaj urodziwymi pannami, które na wiejskich zabawach uwodziły chłopców. Ojciec - utopiec pozwalał im uczestniczyć w potańcówkach, jednak pod warunkiem przyjścia do domu na czas podany przez ojca. Spóźnienie równało się z ich śmiercią.
Czy młodzi jeszcze wierzą w utopca?
Współczesne podania wierzeniowe o utopcu należą już do historii. I choć tu i ówdzie starsi ludzie opowiadają o tym demonie wodnym, mało kto już pamięta jak wyglądał dokładnie i jakie chochliki wyrządzał ludziom. Nestorowie zazwyczaj narzekają, że młode pokolenie już nie wierzy w tego wodnego stwora i wcale się go nie boi. Dlatego też można powiedzieć, iż wiara w niego powoli zanika. Postanowiłam jednak sprawdzić to wśród młodzieży w wieku od 10 do 18 lat z Raciborza i okolic, dlatego przeprowadziłam ankietę sprawdzającą ich orientację w zakresie podań wierzeniowych związanych właśnie z tym demonem wodnym. Na siedmiuset ankietowanych zaledwie jedna piąta wie, kim on jest i jakie są z nim związane przygody. Jego opisy były zazwyczaj zróżnicowane, jednak można stwierdzić, że młodzież, która podjęła się zadania opisania go, orientuje się kim on był i jak wyglądał. Najczęściej źródłem wiedzy ankietowanych byli członkowie rodziny, rzadziej znajomi i źródła pisane.
Wyczerpujący opis utopca wskazał 16-letni Jakub z II LO: - Utopiec to humanoidalny stwór. Ma błonę pławną między palcami, skórę zielonkawą, palce zakończone pazurami. Żyje w rzeczkach i zbiornikach wodnych. Jest istotą rozumną, często o magicznych zdolnościach. Zazwyczaj przyjazny dobrym ludziom, jednak zdarzają się osobniki wyrządzające szkody, a nawet topiące ludzi. Powstał z upadłych aniołów, które zostały strącone do wody. Czasami może przybierać postać ludzką, rybią lub inną. Utopce w zamian za pomoc często żądają dziwnych rzeczy, jak np. „Coś, co już masz, a o czym nie wiesz lub wprost dasz mi siedem ofiar”.
A oto kilka innych wypowiedzi młodych ludzi z Raciborza i okolic:
13 - letni Dawid z Brzezia - Pewnego dnia szeł gospodarz i widział fajnego konia. Tym koniem był topielec. Był nim zauroczony i wziął go do swojej stajni. Pewna baba powiedziała mu, aby zwierzęciu nie dawał wody. Dzień później był wielki upał. Gospodarzowi było żal konia i dał mu wody. W tym samym momencie koń zmienił się w topielca i powiedział: „Jak jo cie daleko wiózł, tak ty żeś mie długo karmił”. Topielce także mogły się zmieniać. Jednego dnia przyszły na zabawa fajne młode synki. Gdy ludzie się im przyjrzeli, mieli końskie kopyta i ogon schowany w galotach.
Mateusz W. z Gimnazjum nr 2- Utopiec miał czerwone spodnie, a tam, gdzie siadł była mokra plama. Był bardzo piękny, ale miał końskie kopyta. Przychodził na zabawy, wiódł ludzi nad Odrę i topił. Był bardzo bogaty i pod wodą miał wiele kosztowności. Utopcem mogła być też piękna dziewczyna, która uwodziła chłopców i topiła ich.
16-letnia uczennica z Roszkowa - Utopiec wychodził z oczka wodnego, siadał w oborze obok naczyń z mlekiem i klaskał w dłonie. Dopiero kiedy ludzie święconą kredą narysowali na wokół naczyń okrąg, wtedy utopiec bał się siadać obok nich. Ponadto kusił dzieci lalkami, aby poszły za nim. Był niesamowicie szybki i przebiegły. Jeżeli ukazywał się ludziom, np. w lesie, to ludzie ci tracili orientację w terenie.
17-letnia Danuta z Owsiszcz - Utopiec wychodził w nocy z wody, żeby grać w karczmie w karty. Zostawiał po sobie kałużę wody. Gdy ktoś przechodził przez most lub spacerował nad stawem w nocy, utopiec namawiał go, żeby wskoczył do wody i go topił.
17-letnia Monika z Lubomi - Moja prababcia opowiadała, że będąc małą dziewczynką była kuszona przez utopca, by podeszła bliżej niego. Proponował jej w zamian kolorowe wstążki. Ona jednak z przestrachem uciekła.
17-letnia Aleksandra z Tworkowa - Utopiec to prawdopodobnie pół-człowiek, półkoń, który jak wiadomo z opowiadań, grał w karty z bogatymi gospodarzami. Odbywało się to zawsze w niedzielę, w czasie mszy św. Mężczyźni, zamiast iść do kościoła, chodzili grywać w karty z utopcem i najczęściej przegrywali całe majątki. Taka utrata majątku najczęściej przejawiała się tym, że wszystkie zwierzęta, a szczególnie bydło zdychało po paru dniach od spotkania z utopcem.
16-letnia Monika z Lubomi - Mojemu pradziadkowi, gdy jechał niedaleko stawów, utopiec usiadł na wóz, ale na szczęście nic się nie stało.
15-letnia Małgosia z Markowic - Była sobie uboga kobieta, która na życie zarabiała zbierając chrust. Niestety mieszkała daleko od wioski i zanim zaszła na targowisko żadnych ludzi już tam nie było. Pewnego razu spotkała utopca. Ten dał jej pieniądze, żeby kupiła mu tytoń. Kiedy spojrzała na rękę, zamiast monet była tam łuska. Kobieta tytoń kupiła za własne pieniądze. Od tej pory za każdym razem sprzedawała cały chrust.
13-letni Mateusz z Gimnazjum nr 2 - Utopiec miał końskie kopyta, poza tym wyglądał jak człowiek. Lubił też grywać w karty. Pewnego razu kilka dziewczyn wracało z potańcówki i zauważyły światło. Bardzo ich to zaciekawiło i chciały sprawdzić je z bliska. Od tej pory nikt już ich nie spotkał.
14-letnia Alicja - Utopiec to postać mała, niska, pokraczna, sprowadzała ludzi na manowce i wystawiała ich na próbę.
15-letni Przemysław - Utopiec to wymysł wyobraźni. Dobrych ludzi wynagradza, a złych karze.
14-letnia Magda opisuje - Utopiec był legendarna postacią. Był podobny do żabki, ponieważ był troszeczkę pokraczny. Żył w wodzie i topił złych ludzi, np. tych, którzy kogoś zamordowali lub coś bardzo złego zrobili. Wystawiał ludzi na próbę.
16-letnia Małgorzata - To człowiek, który wciąga ludzi za nogi do wody. Podobno też się utopił i dlatego chce topić innych.
W jednym z kolejnych numerów Nowin Raciborskich przedstawimy kilka podań związanych z utopcem, który najczęściej pojawiał się w rejonie Markowic i Brzezia.
Ewa Wawoczny