Remisowa partia
Remisowo zamknął ubiegły tydzień piłkarski zespół kietrzańskiego Włókniarza - w środę bezbramkowo zakończył spotkanie w Myszkowie, u siebie w sobotę z Petro również wywalczył punkt. Ale jego waga była o wiele większa. Goście to wszak wicelider II ligi - ekipa, o której się mówi, że nie ma zmartwień o pieniądze i wpływy. W pewnym sensie był to pojedynek Dawida z Goliatem. Naszpikowana znanymi piłkarzami drużyna z północy zagrała nieźle, potwierdzając aspiracje do ekstraklasy - ale i Włókniarz rozegrał znakomite spotkanie. Może nawet pokusiłby się o zwycięstwo, gdyby nie kilka kontrowersyjnych sytuacji w polu karnym gości, a kwalifikujących się do przyznania karnego. Zarówno my, jak i goście stworzyliśmy kilka sytuacji strzeleckich. Podział punktów uważam jednak za sprawiedliwy - stwierdził Furlepa. Podobnego zdania był Broniszewski. Włókniarz zagrał bardzo konsekwentnie i to nie przypadek, że wygrał z Belchatowem - dodał. Mimo remisu trener Furlepa był ostrożny w ocenie szans na utrzymanie się w lidze. Sytuacja jest taka, że wystarczą dwie porażki i znów lecimy w dół. Każdy mecz jest dla nas ciężką walką o przetrwanie - wyjaśniał.
Gospodarze rozpoczęli osłabieni brakiem Andrzeja Jasińskiego i Arkadiusza Kłody. Szczególnie tego drugiego brakowało na prawej stronie. W składzie znalazł się za to m.in. Artur Rozmus - pozyskany przed sezonem z wodzisławskiej Odry. Trochę czasu minęło, póki ekipa miejscowych poukładała sobie grę. Goście od razu zaatakowali. Obrona kietrzan radziła sobie pewnie, ale w 10 min. płocczanie zdobyli bramkę, gdy po wolnym Boldta piłka zrykoszetowała między obrońcami i Wojnecki najszybciej dorwał się do niej, uderzając w długi róg bramki Adama Hołdy. Kiepski początek rozstroił miejscowych, pozwalali rywalom na zbyt wiele. Z czasem jednak sytuacja zaczęła się niespodziewanie zmieniać. Przebudziła się druga linia Włókniarza, kółeczka obrońcami zaczął kręcić Grzegorz Pilch, więcej ruchu w przodzie robili Sebastian Jurok i Marcin Kondzielnik. Rywale cofnęli się do obrony i zaczęli się gubić. Aż w końcu w 36 min., po kolejnym kornerze piłka spadla na głowę Tomasza Sosny i ugrzęzła w siatce. Prawie 1700 widzów poderwało się z miejsc, manifestując radość z wyrównania. Kilka minut później kibice znów poderwali się z krzesełek, gdy po akcji Juroka i główce Sosny piłkę ewidentnie zatrzymał ręką w polu karnym obrońca gości - źle ustawiony arbiter jednak nie zareagował. Trudno mi oceniać sytuację, nie było zbyt dobrze widać w gąszczu zawodników. Być może była ręka - mówił po meczu Broniszewski. Nim arbiter zakończył I połowę, trener gości jeszcze kilka razy pewnie zadrżał, gdy kietrzanie szarżowali na bramkę Petro. Może gdybyśmy wykorzystali jakąś sytuację, mecz potoczyłby się jeszcze inaczej - stwierdził Furlepa. Po przerwie znów dominowali goście, ale Hołda nie miał specjalnie dużo pracy. Świetnie radziła sobie obrona Włókniarza, potwierdzając, że kryzys z jesieni raczej już za nią. Gracze Petro nacierali, ale nie umieli znaleźć luki w jej szeregach. Gospodarze nie skupili się jedynie na obronie - mieli również parę szans po kontrach. Najlepszą wypracował Rafał Drożdż, który po zagraniu Makarskiego z ostrego kąta kopnął na bramkę, ale w ostatniej chwili piłkę zablokował niemalże na linii bramkowej jeden z defensorów gości.
(sem)