Tajemnica uzdrowień filipińskich healerów
Filipińscy healerzy są słynni na cały świat za sprawą bezkrwawych operacji. Jednak to nie ta umiejętność jest podstawą do ich codziennej praktyki. Są oni przecież niezwykle skutecznymi bioenergoterapeutami. Właśnie ich skuteczność fascynuje ludzi na całym świecie.
Od kwietnia br. przebywa w Polsce jeden z najbardziej uduchowionych healerów młodego pokolenia Elmer Aping. Aleksandra Soczyńska pielęgniarka z Okupu jest jedną z pierwszych jego pacjentek: Miałam wrzody na żołądku, kamicę nerkową i guzy na tarczycy. Nie radzili sobie z tym lekarze, więc wybrałem się do E. Apinga. Czuję się świetnie, a wyniki potwierdzają moje całkowite uzdrowienie. Z niezwykłym skupieniem i modlitwą podchodzi do każdego chorego filipiński uzdrowiciel, który jest osobą o bardzo wysokim potencjale energetycznym. Po skupieniu i zatopieniu w modlitwie stosuje wobec chorego rozmaite techniki manualne (masaż wibracyjny „punktowy”).
Potrafi wprowadzić w rozluźniający trans, a osoby po takim zabiegu czują się zrelaksowane jak po dobrym długim odpoczynku.
Antoni P. miał rozpoznanie nowotworu płuc z przerzutami do śródpiersia. Kiedy zgłosił się do p. Apinga lekarze dawali mu trzy miesiące życia. Po dwóch zabiegach duszności i szybkie męczenie zmniejszyło się o połowę. Po trzecim zabiegu lekarze odstawili chemię, ponieważ nastąpiło cofanie się choroby. Pan Antoni był pod stałą opieką lekarzy, którzy kontrolowali stan jego zdrowia. Obecnie jest po siedmiu zabiegach, które pozwoliły mu dalej żyć.
Niecierpliwa trzydziestoletnia łodzianka już po pierwszym zabiegu przybiegła do gabinetu z wynikami badań, choć miała wykonać badania dopiero po kolejnych zabiegach. Okazało się, że już po pierwszym w ciągu dwóch dni duży guz macicy zmniejszył się o 2 cm. Mieszkanka Sieradza cierpiała od wielu lat na chory żołądek, podczas pierwszego zabiegu Elmer Aping rozbudził takie moce, że w ciągu kilku minut przykre dolegliwości odeszły na zawsze.
Boję się nawet głośno o tym mówić - wyznaje Marta K. z Kielc. Tyle lat cierpiałam z powodu chorej trzustki, już prawie nic nie jadłam. Po wizycie u P. Elmera Apinga wszystko minęło, jak ręką odjął. Boję się, żeby nie był to sen.
Pani Anna z Kocka przygotowywała się do usunięcia guza piersi. Po trzech tygodniach od wizyty guz zniknął, potwierdziły to specjalistyczne badania.