Jak cię widzą, tak cię piszą
Ojcowie miasta są ostatnio zaaferowani problemem restrukturyzacji Zakładu Usług i Higieny Komunalnej, firmy, która zajmuje się m.in. oczyszczaniem miejsc publicznych. Chcą przygotować zakład do konkurencji w ramach Unii Europejskiej - usprawnić jego działanie przy jednoczesnej obniżce kosztów. Załoga protestuje: restrukturyzacja to zwolnienia, a nasza firma działa dobrze, więc po co cokolwiek zmieniać.
Wędrówka po Raciborzu przekonuje niestety, że zarówno władzom w ratuszu jak i samemu ZUiHK do Europy jeszcze bardzo daleko, a zmienić rzeczywiście coś trzeba i to szybko. Jeszcze bowiem nigdy na ulicach, skwerach i w parkach nie walało się tyle śmieci i to nie tylko tych świeżych, niedawno porzuconych, ale także pamiętających ostrą tegoroczną zimę, pokrytych grubą warstwą kurzu. Racibórz zawsze miał opinię miasta czystego. Tak postrzegali go wszyscy, którzy do nas przyjeżdżają. Czyżby w tym roku miało się to zmienić? Może decydenci w ratuszu i pracownicy ZUiHK zajęci debatowaniem nad restrukturyzacją czekają aż na miasto wylegną dzieci oraz młodzież i w ramach „Dnia Ziemi” zrobią co trzeba, na dodatek w czynie społecznym. A może po prostu za dużo gadania, a za mało roboty.
Pytań nasuwa się więcej. Jak to jest, że miasto na lewo i prawo szczyci się certyfikatem zarządzania środowiskiem według norm ISO 14001, a tak trudno pokazać mieszkańcom, iż nie dotyczy on tylko urzędników, lecz także ich. Najlepszy przykład idzie przecież od góry. Jeśli ekologia ma oznaczać zaśmiecone ulice, to staje się raczej pustym hasłem i pobożnym życzeniem, niż rzeczywistością, a certyfikat nic nie znaczącą ozdobą gabinetu prezydenta.
Co z Rynkiem? W ubiegłym roku straż miejska z niebywałą gorliwością przeganiała stąd osoby karmiące gołębie. Teraz karmi kto chce - emeryci, renciści, matki z dziećmi, same dzieci i młodzież nie chcąca zjeść drugiego śniadania, a pierzeja przy Bolku wygląda tak jakby ktoś zwoził tu nawóz. Oczywiście można tolerować dokarmianie, ale niech ktoś za to oczyści płytę najbardziej reprezentatywnego placu w mieście.
Stare porzekadło mówi: jak cię widzą, tak cię piszą. Więc piszemy. Oby ostatni raz.
Grzegorz Wawoczny