Przegrali nieskutecznością
Goście okazali się twardym orzechem do zgryzienia - a mogło się skończyć zupełnie inaczej, gdyby nie kiepska skuteczność miejscowych. Już w pierwszej połowie Peberow grał praktycznie na jedną bramkę. Doskonale spisywał się golkiper Czarnych, a w 12 min. miał niesłychane szczęście przy rzucie karnym Pawłowskiego. Kapitan gospodarzy fatalnie jednak przymierzył i chybił. Stracona okazja zdeprymowała krzanowiczan, bo pomimo starań nie umieli wciąż trafić do siatki żywczan.
Mecz był szybki i mógł się podobać kibicom. Miejscowi wyłazili wprost ze skóry, byle w końcu pokonać Piecucha. Nie udało się ani Gacy, ani Dudacemu. Co gorsza, tuż po wznowieniu na chwilę zagapili się defensorzy i Trzop skorzystał z wolnego Nowaka, by główkować celnie do siatki. Kolejne 40 minut Peberow nacierał jak szalony, ale bez efektu. Strzały Pawłowskiego, choć groźne, w porę łapał Piecuch albo blokowali obrońcy Biegali wzdłuż i wszerz Gaca z Dudacym - lecz za każdym razem brakowało im celnego dogrania. Nie za dobrze tym razem szły miejscowym kornery - albo centry były niedokładne, albo nikt do nich w porę nie wyskakiwał Goście, choć ograniczali się do obrony, kilkakrotnie groźnie skontrowali i Kłoda musiał wykazać się parę razy refleksem - choćby przy kapitalnym szczupaku Mizi. Ale dosłownie tuż przed końcem, po kolejnej kontrze i błędzie obrońców ten ostatni zdołał wreszcie celnie przymierzyć w długi róg i 3 punkty meczowej premii, niestety, powędrowały do Żywca.
Peberow - Czarni Góral Żywiec 0:2 (0:0). Br. 47. Trzop, 90. Mizia.
Peberow: Kłoda - Szymański, Wochnik, Rauch, Twardzik, Praszelik, Pawłowski, Lis, Szweda, Gaca, Dudacy (60. Drzymała). Trener. B. Matioszek.
(sem)