Jednym smutek, drugim radość
Sytuacja w tabeli obu drużyn przed sobotnim pojedynkę była zupełnie odmienna. Peberow nie miał najlepszego tygodnia. W ostatni weekend kwietnia przegrał w Bielsku ze Stałą 0:2, a w środę zremisował u siebie z Victorią Jaworzno 0:0. Z kolei Unia rozpoczęła piłkarski długi tydzień od porażki w Jaworznie 0:1, ale w środę wygrała z liderem, skoczowskim Beskidem 3:1 po bramkach Kopczyńskiego, Żbikowskiego i Monety. Dzięki temu unici awansowali na 4 miejsce w tabeli, tracąc do prowadzącej rezerwy wodzislawskiej Odry zaledwie 3 punkty. Byli faworytami derbów.
A te, kolejne w historii podokręgu raciborskiego na szczeblu IV ligi, ściągnęły na stadion przy Cegielnianej spore rzesze kibiców. Ci, co spodziewali się zobaczyć emocjonujące spotkanie, trochę się zawiedli. Mecz był bardziej szarpaniną, zawodnicy obu zespołów więcej starali się sobie nawzajem przeszkadzać, niż angażować w akcje ofensywne. Lepiej radzili sobie unici, którzy od początku uzyskali przewagę. Przebieg gry ustawiła bez wątpienia bramka Jordana w 10 min. Zaskakująca zresztą - pomocnik Unii po akcji Monety i Żbikowskiego zdecydował się na strzał z 25 m. Wydawało się przez moment, iż Kłoda nie powinien mieć kłopotów z obroną - tymczasem piłka niespodziewanie skozłowała na jakiejś kępce i odbiła się wysoko w górę. I poszybowała prosto w okienko bramki.
Gospodarze przez jakiś czas zyskali przewagę, ale groźniejsze były akcje przyjezdnych. W 20 min. Żbikowski wykorzystał kiks obrońców Peberowu, w ostatniej chwili zatrzymał go nieczysto przed polem karnym Rauch. Później groźnie strzelał wolnego Jordan - Kłoda udanie bronił. W 32 min. Żbikowski znów urwał się obrońcom po składnej wymianie piłek z partnerami, próbował lobować bramkarza - trochę za mocno.
W drużynie Unii najbardziej widoczny był Jordan - w zespole gospodarzy Gaca. Ten pierwszy przerywał akcje miejscowych w środku pola, strzelał groźnie, inicjował kontry. Dwukrotnie „ostemplował” bramkę Peberowu. W 37 min. strzelał z dystansu, trafiając w spojenie. Podobnie po przerwie. Z kolei Gaca najbardziej starał się zaszkodzić obrońcom Unii, ale nie miał zbyt dużego wsparcia z drugiej linii. W 50 min. po jego akcji Pawłowski dośrodkował na pole karne, Drzymała ubiegł Zająca i trafił do siatki. Arbiter boczny, ku zaskoczeniu kibiców, podniósł jednak chorągiewkę.
Chwilę później zapaśnicze prawie próby urwania się rywalom skończyły się dla Gacy czerwoną kartką za uderzenie Kowalczyka. To przesądziło losy spotkania, bo osłabieni krzanowiczanie nie byli w stanie przedrzeć się przez obronę rywali. A ci kontrowali. W 66 min. szarżował Moneta - piłkę wybił Wochnik. W 75 min. groźny strzał Janowicza z trudem sparował Kłoda. A kolejny strzał Monety, tym razem z wolnego chybił obok słupka.
W końcówce Peberow postawił wszystko na jedną kartę i obrońcy Unii mieli sporo roboty. Taktyka czekania na przeciwnika mogła się dla nich źle skończyć, gdyby w 89 min. arbiter zauważył, jak po centrze Lisa piłka trafiła w rękę jednego z defensorów. Ostatnią szansę miejscowi mieli już w przedłużonym czasie gry. Po kornerze, do którego pobiegł nawet Kłoda, unici skontrowali i Frydryk kopnął futbolówkę do pustej bramki...
Peberow - Unia 0:2 (0:1). Br. 10. Jordan, 90. Frydryk.
Peberow: Kłoda - Twardzik (24. Drzymała), Wochnik, Rauch, Bednarz (60. Szymański), Pawłowski, Abrahamczyk, Praszelik (78. Kunik),Szweda, Gaca, Lis. Trener B. Matioszek. Unia: Zając - Soroka, Derleta, Moneta, Mużelak, Jordan, Kowalczyk (83. Świerczek), Janowicz (85. Błaszczyk), Behrendt, Żbikowski (89. Marców), Kopczyński (75. Frydryk). Trener. J. Golla.
(sem)