Już mieli ich w garści
Pojedynek Unii z rezerwą Odry był szlagierem niedzielnej kolejki IV ligi śląskiej. Kandydaci do awansu potwierdzili, że są mocni. Remis na szczycie to rozstrzygnięcie sprawiedliwe, choć bliżsi wygranej byli gospodarze. I szczerze mówiąc, powinni byli zejść z boiska w glorii zwycięzców. O tym, że się tak nie stało, zadecydowały chwile zapomnienia się w obronie...
Zaczęło się dobrze dla miejscowych, którzy przez całą I połowę mieli przewagę, często nękali Pawełka i sprawiali sporo kłopotów defensywie rywali. Już na początku Unia mogła prowadzić, gdy kapitalne sytuacje strzeleckie miał Żbikowski, raz trafiając w słupek. Dopiero w 29 min. strzał Jordana z wolnego wylądował w siatce - piłka otarła się o obrońców w murze i zmyliła jeszcze Pawełka. Miejscowi nie starali się jedynie pilnować wyniku, wciąż nacierali i byli bliscy zdobycia kolejnego gola. W 37 min. po kapitalnej akcji lewą stroną Żbikowski główkował w poprzeczkę - piłka odbiła się przed linią, a dobitkę Monety zablokowano. Goście nieco się otrząsnęli w końcówce, po jednym z nielicznych wypadów Świtała trafił w „winkiel”.
Wodzisławianie zabrali się do roboty na serio po przerwie. Już strzały Kwieka i Pluty sprawiły kłopot Zającowi, ale w końcu skutecznie uderzał Świtała. Po kornerze i zamieszaniu podbramkowym wycofaną do tylu piłkę pomocnik Odry uderzył soczyście w światło bramki. Niewiele brakowało, a chwilę później goście prowadziliby - Janeczko niemal bezkarnie przebiegł z piłką pół boiska i zatrzymał go dopiero Zając.
Gospodarze otrząsnęli się w ostatnich 20 minutach i znów na bramkę gości szarżowali Zbikowski z Frydrykiem. Szyki drużynie trenera Golli pokrzyżowało nieco zejście rozgrywającego kolejny dobry mecz Jordana (z powodu kontuzji). Forsowanie szeregów rywali opłaciło się - w 78 min. po kornerze Behrendta i główce Błaszczyka błąd obrońców i Pawełka wykorzystał Frydryk, trącając piłkę lekko ponad jego rękami. Wydawało się, że podłamani goście nie będą w stanie już wyrwać unitom puli - tym bardziej, iż po chwili kontrujący Żbikowski wpadł w pole karne i „zakręcił” obrońcami. Zbyt długo jednak składał się do strzału, a z odegraną do tyłu piłką minęli się Moneta i Kowalczyk. A jednak, w 83 min. po głupiej stracie piłki w środku pola Dzierżenga wykorzystał lukę w szeregach obronnych unitów i w sytuacji sam na sam posłał piłkę spokojnie obok Zająca. Zrozpaczeni gospodarze nie potrafili się po tym ciosie pozbierać. I choć okazje mieli jeszcze po kornerowych zamieszaniach, po raz trzeci nikomu już się nie udało pokonać golkipera Odry.
Unia - Odra II 2:2 (1:0). Br. 29. Jordan, 78. Frydryk - 55. Świtała, 83. Dzierżenga.
Unia: Zając - Soroka, Derleta, Moneta, Mużelak, Jordan (67. Marcow), Kowalczyk (86. Świerczek), Janowicz (58. Błaszczyk), Behrendt, Żbikowski (89. Marców), Kopczyński (58. Frydryk). Trener. J. Golla. Odra II: Pawełek - Jałocha, Staniek, Szymiczek, Świtała, Janeczko, Kwiek, Dzierżenga, Hudek (81. Dunikowski), Pluta, Dzierżęga. Trener H. Szczepanik.
(sem)