Dieta - sprawa nie mniej ważna
O wielkiej wadze prawidłowego odżywiania się wiedzą chyba wszys-cy, reprezentujący wysoki poziom sportowy. Nawet w skokach narciarskich - czego przykładem jest choćby dieta, układana specjalnie pod Adama Małysza. Organizm, szczególnie wykonujący wysiłek fizyczny, potrzebuje energii, a tej dostarczyć można tylko w określony sposób. To wszystko sprzyja nie tylko poprawie samopoczucia sportsmena, ale w ogóle jego zdrowiu. Podczas konferencji szkoleniowej w grudniu 2001 r. dla trenerów piłkarskich dr Adam Zając z katowickiej AWF dowodził, iż sposób odżywiania się w dzisiejszych czasach jest mniej zdrowy od tego, jaki preferowali ludzie epoki kamiennej przed tysiącami lat. Musimy zdecydowanie zmienić nasze nawyki żywieniowe, wracając do naturalnych źródeł substancji odżywczych, wzorem naszych przodków - skwitował A. Zając.
Na przykładzie futbolu można śmiało przyznać, iż wiedza na ten temat jest wciąż przez wielu samych sportowców traktowana jak błahostka. Im wyżej jednak, tym jest z tym lepiej - w czołowych ligach nie można się przejadać byle czym. W niższych niespecjalnie się tym kto przejmuje. Jeszcze kilkanaście lat temu nie zwracano większej uwagi na diety sportowe. Dziś specjaliści i trenerzy z uśmieszkiem wspominają czasy, gdy przed zawodnikiem po ciężkim kondycyjnym treningu stawiano obiadek z solidnym schabowym, z ziemniaczkami i kapusta na wielgachnym talerzu - mówi dr Władysław Szyngiera, rektor katowickiej AWF i trener piłkarski. Mit niekiedy nadal pokutuje - a o racjonalnym żywieniu mgliste pojecie ma co drugi sportowy amator. Nie bez winy są rozbieżnie opinie na temat rozmaitych diet i procentowego rozkładu składników pokarmowych, zamieszczane w literaturze. Jedne pozycje odżegnują od spożywania tłuszczów i białek, inne wprost przeciwnie - zło upatrując w węglowodanach.
Obecnie szkoleniowcy coraz bardziej zwracają uwagę swoim podopiecznym na to, co powinni jeść. Nonszalancja może drogo kosztować - nierzadkie są widoki „bajtli” przed treningiem czy meczem chyłkiem obżerających się zielonymi jabłkami czy pijących napoje gazowane, potem ledwo powłóczących nogami albo łapiących się za brzuch. Postuluje się niewielkie spożywanie tłuszczów, więcej białek - a węglowodanów w prawie 50 procentach. Tylko nie prostych, ale złożonych. Te ostatnie są o tyle ważne, że dostarczają organizmowi, szczególnie mięśniom, większe ilości energii. Zawarte w owocach, warzywach są szczególnie cenne, bo przekształcają się w glukozę i są źródłem energii przez dłuższy czas. Węglowodany proste - w cukrze czy białym pieczywie, słodzonych napojach - to tzw. puste kalorie, dające energię tylko na krótko. Z kolei białka, głównie zawarte w mięsie, budują mięśnie, kościec, pomagają w utrzymaniu równowagi wodnej i elektrolitowej organizmu, dostarczają znacznej ilości energii w czasie wysiłku fizycznego. Ale nie można przesadzić z ich spożywaniem, bo ich nadmiar zostaje od razu magazynowany w tkance tłuszczowej. Ta ostatnia jest głównym materiałem zapasowym, z której organizm może czerpać brakującej mu energii. Co do spożywania witamin, nie ma wątpliwości, że jest arcyważne na dłuższą metę - byle nie popaść w skrajności. Niedobór, jak i ich nadmiar może prowadzić do zaburzeń metabolizmu. Podobnie ze spożyciem związków mineralnych - ich brak może się odbić osłabieniem. Nie ma diety cud, można tylko zadbać o racjonalniejsze odżywianie się. Dieta powinna być urozmaicona i starannie zaplanowana - stwierdził W. Szyngiera. We współczesnym sporcie nie ma rzeczy ważnych i mniej ważnych. Prawidłowo odżywiony zawodnik posiada wystarczający zapas sił - ten, który przejadł się przed zawodami, albo spożył za mało - i to nie tego, co wskazane, będzie słabszy. Tego powinno się uczyć nie tylko starszych, ale przede wszystkim młodych zawodników - aby wykształcić w nich dobre nawyki.
(sem)