Najbardziej lubili strzelać
W tegorocznym obozie wzięło udział ponad stu uczestników. Organizatorem było śląskie kuratorium oświaty - chętni do udziału otrzymywali u siebie specjalne karty uczestnictwa, rozprowadzane po szkołach. Komendę nad obozem sprawował Andrzej Bieda.
Przez prawie trzy tygodnie w okolicach Kuźni i na terenie obozowiska słychać było komendy do musztry oddziałów, na placu przed szkołą trenowały sanitariuszki, a na strzelnicy słychać było suche echa wystrzałów z kbks-ów. Grupy uczestników trenowały jednak nie tylko tam - zajmowano się też ćwiczeniami udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej, terenoznawstwem, ratownictwem, nawet surviwalem - ćwiczeniami przetrwania w trudnym terenie. Specjaliści od ćwiczeń wysokogórskich trenowali także desanty na linie.
Obóz, organizowany już po raz kolejny na terenie miejscowego Zespołu Szkół Ogólnokształcących miał charakter otwartego wojskowego garnizonu - byli wartownicy, dyżurni, utrzymywano nawet kontakty radiowe pomiędzy jednostkami. W tym roku przyznano nam po raz pierwszy oficjalnie częstotliwość radiową specjalnie na potrzeby obozu, z Centrum Zarządzania Kryzysowego przy wojewodzie. Korzystaliśmy z krótkofalówek. Dzięki temu dowództwo miało bieżące informacje o wszystkich ruchach oddziałów i wypadkach na i poza terenem obozu - powiedział zastępca komendanta d.s. szkoleniowych Zbigniew Lech. Zajęcia strzeleckie, z samoobrony i walki wręcz prowadzili licencjonowani instruktorzy. One zresztą cieszyły się największym powodzeniem. Musztra - zwłaszcza, gdy prowadzono ją w nieznośnym upale - mniejszym entuzjazmem. Nie brakowało jednak również rozrywek sportowych - pokazów walki wręcz czy gier zespołowych. Korzystano przy tym z hali sportowej. Część obozowiczów nocowała w namiotach - co też było dlań atrakcyjne, bo niektóre noce zdarzały się aż za bardzo gorące. Tylko komary stawały się wtedy nazbyt uciążliwe...
(sem)