Pod kuratelę państwa
Kuźniański Rafamet, borykający się od dłuższego czasu z kłopotami finansowymi, chce pozyskać państwową Agencję Rozwoju Przemysłu SA jako akcjonariusza. Spółka poinformowała niedawno, że działając w imieniu spółek zależnych posiadających 46,72 proc. jej akcji, złożyła ARP SA ofertę zakupu do 46,72 proc. akcji. Spółka zwróciła się też do Agencji z wnioskiem o udzielenie poręczenia spłaty części kredytów krótkoterminowych udzielonych jej przez finansujące ją banki. Kredyty te nie są objęte trwającym obecnie sądowym postępowaniem układowym Rafametu.
Przypomnijmy, że Rafamet zalega dziś nie tylko bankom, które udzielały kredytów, ale i dostawcom materiałów, Skarbowi Państwa, Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych i miejskiej kasie w Kuźni Raciborskiej, łącznie na kwotę ponad 33 mln zł. Dalsza egzystencja spółki zależy od tego, czy zgodzą się na to banki.
Niedawno przedstawiła ona opracowany przez zarząd plan naprawczy. Zakłada on: przeprowadzenie wszczętego 12 marca 2002 r. sądowego postępowania układowego, które objęło do restrukturyzacji zobowiązania w wysokości 16,7 mln zł (propozycja redukcji o 40 proc. i rozłożenia pozostałej kwoty do spłaty w 16 kwartalnych ratach po rocznej karencji); uzyskanie porozumienia w sprawie konwersji bankowego zadłużenia krótkookresowego (trwają negocjacje jego warunków na linii ING BSK, BH, BPH-PBK) nie objętego postępowaniem układowym w wysokości 12,3 mln zł na długoterminowe; realizację umowy z ZUS w sprawie ratalnej spłaty zadłużenia z 2001 r. (pozostało do spłaty 700 tys. zł); realizację porozumienia z Urzędem Miasta Kuźnia Raciborska w sprawie płatności podatków lokalnych, przede wszystkim od nieruchomości (zaległości 900 tys. zł); utrzymanie ograniczenia funduszu płac dokonanego w 2001 r. (zmniejszenie funduszu wynagrodzeń o około 30 proc. w skali roku); zmniejszenie zatrudnienia z 467 osób na koniec 2001 r. do około 350 osób na koniec 2002 r., (obecne zatrudnienie wynosi 402 osoby) oraz realizację planu sprzedaży 2002 r. w maksymalnym stopniu opartego na niskomateriałochłonnej produkcji (remonty, usługi, wykorzystanie produkcji w toku z lat ubiegłych).
Decydujący głos w sprawie przyszłości Rafametu, o czym wspomniano, mają jednak banki. Jeśli powiedzą „nie” planowi naprawczemu, spółka prawdopodobnie upadnie. Oznacza to zwolnienia reszty pracowników, którym zaległe pensje - prawdopodobnie nie bez zwłoki - wypłaci fundusz gwarantowanych świadczeń, gigantyczne bezrobocie w Kuźni Raciborskiej, dziurę w budżecie gminy i pustą fabrykę, którą być może przejmą inne firmy jako część masy upadłościowej.
Historia Rafametu ostatnich lat niezmiennie obraca się wokół banków. W gospodarkę rynkową zakład wszedł z ogromnym kredytem eksportowym, którego nie był w stanie spłacić. Główni wierzyciele - Bank Śląski i Bank Handlowy zamieniły dług na akcje spółki. Nie była to dla nich najlepsza inwestycja. Firmie z Kuźni Raciborskiej, niegdyś potentatowi w RWPG, zabrakło odbiorców obrabiarek z kręgu dawnych demoludów, a na Zachodzie napotkano ostrą konkurencję i znacznie mniejszy rynek odbiorców. Tymczasem w halach w Kuźni Raciborskiej można rocznie produkować 100 dużych obrabiarek. Na takie zamówienia nie ma dziś szans. Konieczne stało się więc zredukowanie załogi.
Od października 2000 r. spółka rozpoczęła intensywne poszukiwania inwestorów strategicznych, czyli takich, którzy chcieliby wpłynąć na zarządzanie firmą. W 2001r. Rafamet odkupił swoje akcje od banków. Stanowią blisko 47 proc. kapitału akcyjnego spółki, który dziś miałaby nabyć Agencja Rozwoju Przemysłu SA. Firmy Centracom, DTI i Contemporary, które miały budować nowy wizerunek kuźniańskiej spółki na rynku, pomóc w pozyskaniu nowych technologii i zbyciu produktów, zakupiły łącznie 30 proc. akcji Rafametu. Niecałe 10 proc. ma Skarb Państwa. Resztę pracownicy i drobni inwestorzy.
Z misternego planu powierzenia losów spółki inwestorom na razie nic nie wyszło. DTI z Raciborza, Centracom z Francji i Contemporary z USA chciały zwiększać swoje zaangażowanie kapitałowe, ale pod warunkiem, że będą zamówienia, o które firmy te miały również zabiegać. Zamówienia co prawda były, ale zbyt małe, by inwestycja w kuźniańskie obrabiarki mogła się zwrócić. Do tego doszedł kryzys w światowej gospodarce. Rafamet stał się zbyt ryzykowną inwestycją. Wszystko wróciło więc do punktu wyjścia, który, jak pisaliśmy kilkanaście tygodni temu, stał się jednocześnie zaczątkiem dramatu. Spół-ka, która kontroluje blisko połowę swojego kapitału, ma na karku kredyt zaciągnięty właśnie na zakup tych akcji. Banki z kolei, które co prawda pozbyły się akcji, mają dziś problem z odzyskaniem pożyczonych pieniędzy. Sytuacja jest trudna, ale, jak twierdzi zarząd, nie beznadziejna.
Rafamet zawarł na ten rok wiele kontraktów eksportowych, m.in. w Belgii, Maroku, Brazylii i Czechach. Będą zrealizowane jeśli banki skredytują produkcję. Spółka liczy też na niewielkie zamówienia z PKP oraz duży kontrakt z Rosji na produkcję 12 obrabiarek. W tej sprawie pośredniczy rząd, a żyrantem kredytu mogłaby być wspomniana Agencja Rozwoju Przemysłu. Niedawno spółka podpisała umowę z Elektrownią Dolna Odra na wykonanie remontu kapitalnego tokarki karuzelowej KCF 360 oraz z Elektrownią Bełchatów na modernizację napędów tokarki karuzelowej KCH 400. Wartość łączna kontraktów wynosi 1,3 mln zł. Ponadto Spółka finalizuje rozmowy handlowe na temat 4 remontów tokarek podtorowych UGB 150 dla polskich i jugosłowiańskich kolei. Wartość przewidywanych kontraktów wynosi około 4 mln zł.
Tegoroczne wyniki finansowe nie napawają niestety optymizmem. W I kwartale przychody ze sprzedaży wyniosły 4,03 mln zł (5,97 mln zł w 2001), zaś strata 2,28 mln zł. W drugim kwartale było jeszcze gorzej. Przychody wyniosły 4,459 mln zł, zaś strata netto już 4,4 mln zł.
G. Wawoczny