Zabrakło czasu na nudę
Jednym z założeń statutowych stowarzyszenia zrzeszającego artystów, podróżników i wszystkich tych, którzy są ciekawi świata, jest organizowanie obozów, warsztatów twórczej ekspresji, plenerów artystycznych i wypraw kulturoznawczych. Dlatego też tegoroczne wakacje obfitowały w szereg pomysłowych i nietypowych imprez dla dzieci i młodzieży z całego Śląska.
Pierwszy obóz artystyczny dla uczniów szkół podstawowych rozpoczął się 26 czerwca. Szesnastu młodych ludzi wyruszyło na spotkanie z przygodą do małej wioski Rozdziele w Beskidzie Wyspowym. Tam, niedaleko gospodarstwa „Tęczowa Dolina”, zamieszkali w nowym schronisku. Opiekunowie - Jolanta Dzumyk, instruktor teatralny z Pracowni InSea działającej przy Raciborskim Domu Kultury i Dawid Wacławczyk, student turystyki, podróżnik i założyciel stowarzyszenia, dołożyli wszelkich starań, by uczestnicy mieli pełne ręce roboty. W końcu był to „obóz przeżycia”. Każdy miał okazję własnoręcznie wykonać, pomalować i wyrzeźbić kij indiański do chodzenia po górach oraz kolorową maskę, która stanowiła odbicie twarzy wykonawcy. Dzieci malowały również kwiaty na ogromnych połaciach płótna oraz z dużą fantazją zdobiły farbą własne ciała. Obowiązkowo były nocne wędrówki po sznurku, wyprawy z pochodniami, nocleg w kopalni soli w Bochni, wyprawy w góry oraz zajęcia teatralne. Kolejnym wyjazdem, zorganizowanym przez Stowarzyszenie Artystów i Podróżników Grupa „Rosynant”, był obóz konno - kajakowy na terenie Rancha Kaszubskiego „Przystanek Alaska”. Tym razem z Dawidem Wacławczykiem i Jolantą Żurek - nauczycielką geografii z II LO, wyjechali tam gimnazjaliści i starsi „łowcy przygody”. Uczestnicy mieli okazję dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o zjawiskach geograficznych poprzez obcowanie z przyrodą. Była to taka żywa lekcja w terenie połączona z zabawą.
Trzecim, największym obozem, był znany już raciborskiej młodzieży - „Adapciak” na „Przystanku Alaska” w sercu Kaszub. Wybraliśmy to miejsce, ponieważ Alaska gromadzi dobre duchy, artystów i wielu innych ciekawych ludzi - tłumaczy Dawid.
Już po pierwszej edycji „Adapciaka” - 2 lata temu, do organizatorów zgłosiło się dwa razy więcej uczestników. W tym roku w obozie uczestniczyło już ponad czterdziestu żądnych przygód ludzi w wieku od 15 do 23 lat. Dzień zaczynał się aerobikiem alaskańskim, a następnie ten, kto chciał wybierał się na jeden z warsztatów: bębniarski - prowadzony przez Michała Fitę z RCK-u, teatralny, którego instruktorem była Grażyna Tabor z RCK-u, rzemiosła indiańskiego (instr. Marta i Paweł Głogowscy z ośrodka indianistycznego w Sztumie) oraz zajęcia zwane „natura” zorganizowane przez D. Wacławczyka. Tradycyjnie były tańce szkockie i irlandzkie, treningi twórczej ekspresji, artystyczne farbowanie koszulek, paintball, LARP, RPG, ogniska, kominki i nocne rozmowy „na temat”. W ciągu 17 dni nieustannej zabawy były też działania nocne tj. przeprawy kajakowe, wyprawy po sznurku oraz wysyłanie życzeń do... gwiazd.
W tym roku w tym samym miejscu i czasie, tam na „Alasce” odbył się zlot miłośników Monty Pythona. Dawid z Ireneuszem Siwkiem - szefem portalu poświęconego twórczości Montych, połączyli niektóre imprezy i wspólnie zorganizowali kilka zabaw. Były seanse filmowe, „parada głupich kroków” oraz atak na wieżę widokową w Piasznie, którą obrzucono malinami, grzybami i słomianymi kurami i końmi. Wszystkie wyjazdy okazały się dla ich uczestników niezapomnianymi przygodami. Dużym atutem tych obozów był brak rozróżnienia na kadrę i wychowanków oraz nietypowe pomysły organizatorów.
E.Wa