Chałupeckie „Alternatywy”
Lokatorzy chałupeckiego osiedla, o którym pisaliśmy w jednym z ostatnich numerów „Nowin” nie ustają w staraniach o przywrócenie godziwych warunków mieszkaniowych. Przypomnijmy, trzy domy przy ul. Fabrycznej w Chałupkach wybudowane zostały przed dwunastu laty przez Śląską Dyrekcję Okręgową Kolei Państwowych w Katowicach z myślą o 60 rodzinach. Radość mieszkańców z własnego „M” była jednak krótka. Lokatorów zaskakiwały sukcesywnie pojawiające się usterki, których usunięcia do dziś nie mogą się doprosić. Wieloletnie zaszłości powodują, że chałupeckie osiedle wymaga kapitalnego remontu: odwodnienia budynków, ocieplenia ścian, naprawy cieknących dachów, a przede wszystkim robót, które ustabilizują domy i powstrzymają ich pękanie. Zaniedbania zarówno w technologii wykonawstwa, jak i lokalizacji osiedla powstały już na etapie jego budowy - jak przyznał reprezentujący obecnego administratora dyrektor Grzegorz Markowski z Oddziału Gospodarki Mieszkaniowej w Gliwicach.
Przypominam sobie, że np. w domu znajdującym się przy pawilonie handlowym występowały różnice poziomu fundamentów. Niwelowano je ziemią z glinianymi bryłami, a ponieważ były już położone stropy wsypywano ją przez okienko - opowiada o budowie chałupeckich domów Leszek Malinowski, inspektor nadzoru budowlanego. Podłoże wprawdzie było rozgarnięte, ale nie zostało zagęszczone. Zamiast, jak wymaga tego technologia zastosować ubijak, ziemię z gliną udeptywano nogami. Na to położono piasek i beton. Glina nasiąkła wodą, wymiękła i przybrała konsystencję masła, w efekcie budynek pracuje.
Obecne zaniedbania dotyczą także bieżącego utrzymania osiedla: nigdy nie malowano klatek schodowych, nie wykonano żadnej elewacji, nie czyszczono kanalizacji, w ostatnim czasie zwolniono sprzątaczkę, a mieszkańcy sami koszą trawniki.
W minioną środę, 28 sierpnia tego roku przed blokami odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyli oprócz lokatorów m.in.: dyrektor Grzegorz Markowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Lucjan Knura, powiatowy rzecznik konsumentów Jan Osuchowski. Nie będę po raz kolejny oglądał domów, domagam się zaktualizowanej ekspertyzy stanu technicznego budynków - zwrócił się do administratora inspektor Lucjan Knura. Dostarczona mi ekspertyza pochodzi z września 2001 r., i nie określono w niej do kiedy jest ważna, i jakie prace należy zrobić. Lucjan Knura ocenił przedłożony mu dokument jako niepełny. Opinię tę zmuszony był podzielić sam projektant, który już na spotkaniu stwierdził postępujące uszkodzenia budynków. Przyznał jednak, że do aktualizacji ekspertyzy potrzebne są kolejne badania, a to może potrwać. Dopiero na podstawie uzupełnionej ekspertyzy wydam decyzję, co i kiedy należy zrobić - zawyrokował powiatowy inspektor.
Oprócz złego stanu technicznego budynków, mieszkańców niepokoi drastyczna podwyżka opłat za centralne ogrzewanie. Osiedle nie posiada własnej kotłowni, korzystając z ciepłowni sąsiedniego bloku należącego do Wspólnoty Mieszkaniowej. Niedocieplone ściany i brak izolacji na rurach dosyłowych powodują duże straty energii cieplnej, za które płacą lokatorzy. Ponadto mała liczba grzejników sprawia, że mieszkania skrajne i szczytowe są niedogrzane. Na domiar opłata za c.o., wrosła w maju tego roku do 5,99 zł za m kw. Od miesiąca lokatorzy bezskutecznie domagają się od administratora kalkulacji cenowej za ogrzewanie. Dlaczego płacimy za straty cieplne powstające nie z naszej winy? - pytają.
Dokonamy uzupełnień braków w kaloryferach oraz przeprowadzona będzie regulacja pracy centralnego ogrzewania, to wszystko, co w tym roku zostane zrobione. Chyba, że nastąpi zagrożenie bezpieczeństwa życia mieszkańców, takiego jednak nie widzę - stwierdził na spotkaniu dyrektor Grzegorz Markowski. Przy okazji mieszkańcy usłyszeli to, co mówi się im już od dwunastu lat: możliwości remontu uzależnione są od możliwości finansowych administratora. Pozostał miesiąc do sezonu grzewczego, czy zdążycie z przeprowadzeniem modernizacji instalacji cieplnej? - pytała pełna wątpliwości mieszkanka. Dyrektor Grzegorz Markowski: Na pewno zdążymy, zagrożenie istnieje nie w wykonawstwie, ale w dostawie ciepła. Z pewnością lokatorów nie uspokoiło zapewnienie, że w sytuacji gdy właściciel kotłowni wstrzyma dostawę ciepła, sprawa trafi do prokuratury. Administrator uważa jednak, że wtenczas w problem powinna włączyć się również gmina, która scedowała swoje prawa i obowiązki na wspólnotę. Jest to nie tylko problem PKP, ale wszystkich instytucji zainteresowanych - stwierdził dyrektor Markowski.
Ewa Osiecka