Cukierki od starościny
Tegoroczne dożynki gminne Pietrowic Wielkich zorganizowały wspólnie stolica gminy, Kornica i Gródczanki. Już od rana na uliczkach widać było dekoracje, a do kościoła parafialnego św. Wita, Modesta i Krescencji ściągali miejscowi gospodarze i ich rodziny - na dziękczynną mszę św. Ks. prałat Ludwik Dziech życzył rolnikom, by ani zła pogoda, ani inne nieszczęścia nie marnowały ich pracy. Zwyczajowo po nabożeństwie wszyscy wierni otrzymywali niewielkie chleby dożynkowe. Później spod centrum ruszyła kawalkada wozów i ciągników. Kilkusetmetrowy konwój prowadziły majoretki Stowarzyszenia Kultury Ziemi Raciborskiej i orkiestra dęta raciborskiej cukrowni, za nimi jechali bryczką starostowie dożynek - Irena Kubiczek i Andrzej Pohlman - ks. proboszcz Dziech i ks. wikary Waldemar Klose. Grupy dzieci z miejscowego gimnazjum i podstawówki przebrane w śląskie stroje raźno wyciągały nogi, niektóre by nadążyć ze zbieraniem cukierków, rzucanych przez starościnę. Pieszo szli zaproszeni goście i przedstawiciele miejscowego samorządu z wicewójtem Markiem Tomczyszynem, członkowie Społecznego Komitetu Dożynkowego i innych miejscowych organizacji.
Tradycyjnie kawalkada strojnych wozów i ciągników z platformami przejechała przez wieś. Błyszczały w słońcu kolby kukurydzy, matowo mieniły się kłosy zbóż, a wielkość ziemniaków poświadczała, iż plony były w tym roku całkiem niezłej jakości. Rolnicy utyskiwali jednak, że ciężko im się sprzedaje cały dorobek roku. Każde sołectwo miało swoją prezentację, korony dożynkowe. Nawet pietrowicki LKS Start i spółdzielnia krawiecka przypomniały o swej obecności, wplatając się w korowód. Nie brakło też platform firmowych, przedstawień zawodów, popularnych zwłaszcza dawnymi czasy w regionie. Między ciężkimi traktorami dumnie pyrkotały ciągniki - staruszki, liczące sobie po kilka dekad - ale w tak dobrym stanie, że niejedno muzeum chciałoby mieć je pewnie na stanie. Swój dorobek prezentował pszczelarz z Pawłowa, Martyn Grabowski, prowadzący pasiekę św. Ambrożego o niemal półwiekowym rodowodzie - samych pszczółek na dożynki jednak nie zaproszono...
Przekazanie dożynkowego bochenka chleba przez starostów w ręce wicewójta Tomczyszyna odbyło się już na placu koncertowym GS. Tam trwał festyn - z zuzką, 545 losami do wzięcia, strzelnicą, dmuchaną zjeżdżalnią i karuzelami dla dziatwy. Ostry upał niedzielnego popołudnia dawał się we znaki nie tylko licznie przybyłym na uroczystość gościom, ale i dzieciakom ze szkolnych zespołów artystycznych, które występowały później na deskach podestu koncertowego. Scenki rodzajowe z życia wsi odegrały jednak sprawnie. A później przyszła pora na występy prawdziwych artystów - zespół „Dwie Korony” grał przeboje „Czerwonych Gitar”, zaś kabaret Mirka Jędrowskiego rozbawiał widzów przez prawie godzinę. Gdy zapadł zmrok, rozpoczęła się zabawa taneczna - a że wieczorem też było ciepło, tłumy długo nie żegnały się z dożynkami.
(sem)