Co ukrywają kandydaci na prezydenta?
Z plakatów i wyborczych ulotek pretendentów do fotela prezydenta Raciborza niewiele można się dowiedzieć o planowanych ruchach personalnych, czy preferowanych zarobkach. Niechętnie oceniają własne szanse wyborcze a także milczą na temat preferowanych koalicji. Nowiny Raciborskie zaproponowały wszystkim kandydatom wypełnienie specjalnej ankiety, która miała dać odpowiedź na wiele pytań.
Rodzina wsparła
Na pytanie, czy pretendent konsultował kandydowanie z rodziną, wszyscy odpowiedzieli twierdząco, że tak, z wyjątkiem Tomasza Kusego, który jako kawaler sam jeszcze jest sobie sterem i okrętem. Krzysztof Bugla napisał, że pytał nie tylko żonę, ale i znajomych.
Perfidia i morze pieniędzy
Dalece różna była ocena prowadzonej kampanii. Jan Osuchowski żałuje, że nie była oszczędna i sugeruje, że niektóre komitety będą miały problemy z jej rozliczeniem (przepisy nakładają limit wydatków). T. Kusego denerwuje łamanie ordynacji wyborczej. Marek Rapnicki napisał: „nie wiedziałem, że nawet błękit można ludziom obrzydzić”, z plakatów jego zdaniem „wieje pychą i samozadowoleniem”, a „morze pieniędzy płynie po to aby zahipnotyzować wyborcę”. Agresywny styl kampanii nie podoba się M. Lenkowi. Zdaniem K. Bugli pokazuje ona wyraźnie, że niektórym aż za bardzo zależy, by zostać prezydentem czy też radnym. Marka Bugdola denerwuje perfidia i ulotki przygotowywane przez jego kontrkandydatów. Nadzwyczaj filozoficznie komentuje ją Ryszard Frączek: „wszystko mi się podoba i wszystko mnie denerwuje”.
Skromnie i z pokorą
Każdy z naszych ankietowanych ze skromnością podchodzi do oceny swoich szans wyborczych. R. Frączek 50 proc. uzna za sukces, 10 proc. za porażkę. Przejście do drugiej tury będzie sukcesem J. Osuchowskiego. Podobnie wypowiedział się M. Rapnicki i T. Kusy, który jednocześnie uzna za swoją porażkę liczbę głosów mniejszą niż uzyskał w wyborach parlamentarnych. Dla M. Lenka sukcesem będzie zwycięstwo, a przegraną przyjmie z pokorą. M. Bugdol będzie zadowolony z każdego głosu. Dla K. Bugli sukcesem jest już samo kandydowanie.
Bez wróżenia
Niewiele wiadomo na temat poparcia, jakiego przegrani w I turze udzielą tym, którzy przejdą dalej (jeśli któryś z kandydatów uzyska ponad 50 proc. głosów od razu wygra wybory). M. Bugdol poparłby tego, kto zmieni układ władzy w mieście. Decyzję swoim wyborcom pozostawia K. Bugla. Żadnej decyzji w tej sprawie nie podjął jeszcze M. Lenk. M. Rapnicki poprze tego, „kto jawnie zobowiąże się do realizacji naszych założeń programowych”. Od odpowiedzi uchylił się T. Kusy twierdząc, że „nie będzie wróżył”. J. Osuchowski odpowie, jak pozna wyniki. „Najlepszego” chce poprzeć R. Frączek.
Niezbadane są wyroki...
Najpopularniejszym rywalem w drugiej rundzie jest Jan Osuchowski. Chciałby się z nim spotkać: R. Frączek, M. Lenk i M. Bugdol. „Myślałem, że będzie to kandydat lewicy, ale dziś nie mam już takiej pewności” - napisał T. Kusy. Do wyroków boskich odwołał się J. Osuchowski.
Sprzysiężenie moralnych
Kandydaci stronią raczej od wielkiej polityki odpowiadając na pytanie, z jakimi ugrupowaniami w Radzie chcieliby rządzić miastem. R. Frączek stawia na ludzi „chcących rozwoju”. Podobnie odpowiedział J. Osuchowski dodając, że muszą być uczciwi, roztropni i rozważni. T. Kusy stawia na tych, którzy chcą „przerwania obecnych, niedobrych układów”. Podobnie M. Bugdol. Na „sprzysiężenie obywateli wokół czytelnych moralnie i merytorycznie celów” stawia M. Rapnicki. „Rządzić to znaczy słuchać” - odpowiedział filozoficznie M. Lenk. Za bezprzedmiotowe uznał pytanie K. Bugla. Jego zdaniem, jeśli deklaracje pracy na rzecz miasta są szczere, to nie będzie konieczności żadnego wybierania.
Bez zobowiązań
Kompletnie nic nie wiadomo, kto obejmie stanowiska wiceprezydenta czy wiceprezydentów. Jedynie R. Frączek ujawnił, że będzie to J. Tyszkiewicz, a M. Lenk, przy którym sprawa wydawałaby się prosta, oświadczył, że nie zaciągnął żadnych zobowiązań wobec swoich obecnych współpracowników z zarządu, a obsada zależy też od tego, jak podzielone zostaną stanowiska w powiecie. U Marka Bugdola zastępcami będą ludzie „prawi i uczciwi”, u M. Rapnickiego tacy, „o których po roku wspólnej działalności mieszkańcy powiedzą: właściwy człowiek na właściwym miejscu”, u T. Kusego „fachowiec”, ale „o personaliach nie było mowy”, u J. Osuchowskiego „przygotowani merytorycznie i praktycznie (...), dla których funkcja będzie służbą dla społeczeństwa, no i oczywiście lojalni”. K. Bugla rozważa kilka kandydatur, ale „najpierw należy wygrać wybory”.
Kto wyjadł konfitury
Jaka będzie pierwsza decyzja? R. Frączek chce otworzyć w centrum miasta całodzienną bezpłatną jadłodajnię i dać „talerz gęstej zupy dla wszystkich głodnych”. K. Bugla i T. Kusy chce się zapoznać z projektem budżetu na 2003 r. J. Osuchowski wysłucha informacji kierowników „komórek organizacyjnych Urzędu i jednostek podporządkowanych” oraz zapozna się ze stanami osobowymi. Zrobi to jednak powoli. „Pośpiech w tym przypadku jest nie najważniejszy” - napisał. „Przywitam się z sekretarzem i skarbnikiem miasta oraz naczelnikami wydziałów a potem zechcę się dowiedzieć - kto wyjadł konfitury” - napisał M. Rapnicki. M. Lenk zapewnia, że decyzji będzie wiele, a żadna się nie wyróżnia. Diagnozowaniem istniejącego stanu rzeczy zajmie się M. Bugdol.
Każdy uczciwy
Osobę, z którą chcieliby współpracować jako starostą wskazali jedynie R. Frączek (jest nią Franciszek Waniek) oraz M. Lenk (są to H. Siedlaczek lub W. Wolnik) „Z każdym mądrym i chętnym” - chce pracować M. Bugdol. „Nie z tym, dobrze?! Proszę!” - napisał z kolei o M. Bugdolu, M. Rapnicki. Na nie skompromitowanego stawia T. Kusy, na społecznika J. Osuchowski, na każdego uczciwego K. Bugla.
Ile dadzą
I wreszcie zarobki. Tu jedynie; M. Lenk napisał, że satysfakcjonują go obecne, a R. Frączek przystanie na średnią krajową. „Tyle, żeby nie obrażać poczucia przyzwoitości i nie deprecjonować powagi piastowanego urzędu” - zapewnia M. Rapnicki. Nie myślał o tym T. Kusy cedując problem na radę. „O pieniądzach winni myśleć przełożeni, ale bez przesady. Te sprawy zresztą regulują odpowiednie przepisy” - odpowiedział J. Osuchowski. Na wolę radnych zdał się K. Bugla. „A ile chcieliby zarabiać wszyscy ludzie?” - odpowiedział pytaniem na pytanie M. Bugdol.
Grzegorz Wawoczny