Gorączka przedwyborczych nocy
Do sądu spory zawiodły polityków w Kuźni Raciborskiej. Komitet Wyborczy Wyborców „W Przyszłość z nami”, który wysunął kandydaturę Witolda Cęcka na burmistrza, pozwał do sądu byłego przewodniczącego Rady Miasta, Manfreda Wronę. Spór szedł o to, czy prawdą jest, że W. Cęcek jako były burmistrz, tuż przed końcem kadencji samorządu z lat 1994-1998, kupił działkę wycenioną przez magistrackiego geodetę, a zgodę na to wyraził zarząd miejski w czasie, gdy nie istniała już Rada. Informacja taka ukazała się we wrześniu w „Informatorze Sołeckim Rudy”. M. Wrona napisał dokładnie: „Witold Cęcek wspólnie z geodetą przygotowywali sobie działki, wyceniali je a potem sobie je sprzedawali”.
Sąd przeanalizował szczegółowo kwestię zarzutów strony wnoszącej. Koronnym dokumentem - dowodem w sprawie był protokół kompleksowej Kontroli Gminy Kuźnia Raciborska z listopada 1999 r. Regionalnej Izby Obrachunkowej w Katowicach. W protokole tym, oprócz kilkudziesięciu innych zarzutów, szczegółowo została opisana procedura sprzedaży przez Urząd Miasta w Kuźni Raciborskiej kilku działek na rzecz Haliny i Witolda Cęcków oraz działki na rzecz Jana F. Wrona stwierdził, że „przez wiele miesięcy m.in. ten protokół w Urzędzie był ukrywany za sprawą Pana Cęcka i kilku innych radnych, którzy o sprawie wiedzieli i blokowali na łonie Rady Miasta jego ujawnienie. Stąd też uważam, że dzisiaj jest to mój społeczny obowiązek w przeddzień wyborów przekazać tę prawdę społeczeństwu. To społeczeństwo musi wiedzieć wszystko o kandydatach ubiegających się o fotel Burmistrza”.
Sąd uznał, że M. Wrona stwierdził prawdę i oddalił w całości wniosek Komitetu Wyborczego Wyborców „W Przyszłość z nami”, aby pozwany przeprosił W. Cęcka.
Zabrakło wskazówki
Postępowanie wyjaśniające w sprawie kampanii wyborczej Mirosława Lenka wszczęła raciborska policja. Jest to efekt skargi SLD-UP, które w liście do Komisarza Wyborczego w Katowicach napisało, że komitet wyborczy Lenka nie umieszcza na swoich materiałach wyborczych oznaczenia od kogo pochodzą, czym wyczerpuje znamiona wykroczenia. Komisarz przekazał sprawę do Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu, która zbiera materiały wyjaśniające wszelkie okoliczności.
Obywatelski obowiązek
List otwarty w sprawie kandydatów na radnych skierowali do władz powiatowych SLD-UP (do wiadomości Nowin Raciborskich i Trybuny Śląskiej) właściciele jednej z raciborskich hurtowni. Piszą w niej, że czują się zobowiązani powiadomić o „osobowości niektórych kandydatów”, a dokładnie rzecz biorąc dłużników tejże hurtowni. Jeden z kandydatów SLD-UP zalegał jej 158 zł, drugi 1399 zł, którą to kwotę spłaca w ratach, ale po licznych wezwaniach i wyroku sądowym. Pikanterii sprawie dodaje zapis, że niezapłacony towar miał być rzekomo pobrany na spotkanie partyjne. „Proszę nas zrozumieć. Nie mamy nic przeciw Waszej Partii, lecz z obywatelskiego punktu widzenia czujemy się zobowiązani powiadomić wyborców, kogo nam proponuje Wasze ugrupowanie. Aż strach pomyśleć, że przy Waszej sile przebicia wyżej wymienieni mogą decydować o przyszłości Raciborza i jego powiatu”.
Szefowa SLD Jadwiga Hyrczyk, w telefonicznej rozmowie z nami, stwierdziła, że trudno się jej do sprawy ustosunkować. Działanie hurtowników, jej zdaniem, to jednak złośliwość, a kwoty (158 i 1399 zł) sugerują, że w istocie chodzi o błahostkę, tym bardziej, że jeden z indagowanych nie wiedział, że zalega z taką kwotą (uregulował dług po otrzymaniu listu).
Poseł ripostuje
Poseł PO Andrzej Markowiak, były prezydent Raciborza, poczuł się urażony stwierdzeniem starosty w materiale wyborczym jakoby kierowany przez niego zarząd miasta był nieudolny (starosta uznał także, że dla ludzi winnych, jego zdaniem, upadku Raciborza byłoby lepiej, by opuścili miasto). 23 X o godz. 12.00 w siedzibie TMZR przy ul. Długiej poseł organizuje konferencję, na którą zaprosił również do dyskusji starostę Marka Bugdola. Relacje przeprowadzi Sat-Kom w środę o godz. 19.40 i 22.40 oraz w czwartek o godz. 9.40.
(waw)