Kto za to zapłaci?
Te szkody to zanieczyszczenia powierzchni dróg oraz poboczy, zniszczone elementy systemów odwodnienia, niedrożne rowy i przepusty. W tym roku na ich usunięcie na drogach powiatowych wydaliśmy 173 tys. zł, na drogach wojewódzkich, którymi również zarządzamy na podstawie porozumienia z władzami w Katowicach kolejne 161 tys. zł - mówi Jerzy Szydłowski, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Raciborzu. Największe szkody odnotowano w gminie Krzyżanowice w miejscowości Owsiszcze, w Ponięcicach i Brzeźnicy w gminie Rudnik oraz w samym Raciborzu na ul. Wiejskiej, Opawskiej i Gliwickiej.
Przyczyna tkwi w wymywaniu gruntu z pól i kruszywa z dróg gminnych oraz polnych. Warstwa szlamu i błota sięga nieraz pół metra. Oczyszczenie nawierzchni nie wymaga co prawda zbyt dużych nakładów, często robią to sami mieszkańcy i jednostki OSP, ale koszt oczyszczenia kanałów burzowych, wpustów ulicznych i studni rewizyjnych jest znaczny, choćby z powodu konieczności wynajęcia specjalistycznego sprzętu.
Takim sytuacjom można częściowo zapobiegać modernizując na bieżąco rowy, urządzenia melioracyjne i kanalizacji, ale zawsze brakuje na to pieniędzy - dodaje dyrektor Szydłowski, który co rusz monituje o dodatkowe pieniądze zarówno do władz samorządowych województwa, jak i wojewody. Chcemy zwiększenia subwencji drogowej, bo zabezpieczenie się przed szkodami i ich usuwanie nie może determinować naszej całej działalności. Mamy wiele potrzeb remontowych, choćby na drogach wiodących do przejść granicznych. Remontu wymaga drugi pas jezdni ul. Reymonta. Może się zdarzyć ostra zima - wylicza dyrektor PZD.
Otwarta pozostaje też kwestia rozliczeń za powstałe szkody. Powiatowy Zarząd Dróg jest zdania, że jeśli zanieczyszczenia pochodzą z dróg gminnych lub polnych, to właśnie gminy powinny pokryć koszty ich usuwania. O wyjaśnienie tej kwestii PZD zwrócił się do Ministerstwa Infrastruktury. Niewykluczone, że jeśli potwierdzi ono prawidłowość tego rozumowania, to gminy będą się musiały liczyć z wezwaniami do zapłaty. Nie wiadomo tylko, czy zechcą wziąć na siebie odpowiedzialność, bo w gminnych budżetach, obciążonych utrzymaniem dróg lokalnych, też się nie przelewa.
(waw)