Ostatni młyn
W czasach kiedy chleb był wypiekany jeszcze w domach, w okolicach Łubowic istniało kilka młynów. Mełły one zboże dla ludzi z okolicznych wsi, a także z daleka. W Grzegorzowicach i Ligocie Książęcej były elektryczne, a w Brzeźnicy - wodny.
Z biegiem lat i rozwojem przemysłu został tylko jeden - w Ligocie Książęcej u państwa Krybus. Istnieje ok. 100 lat. Wybudował go rodowity ligotczanin Euzebiusz Krybus ok. 1912 r. Początki były bardzo trudne. Nie było prądu elektrycznego, więc młyn działał na koks. Pracował głównie na potrzeby okolicznych gospodarstw, mieląc zboże na mąkę, a także na śruty dla zwierząt. Praca młynarza jest bardzo ciężka i niebezpieczna. Przekonał się
o tym właściciel młyna, kiedy ok. 1920 r. maszyna odjęła mu dłoń. Pech chciał, że do wypadku doszło w okresie, gdy rozpoczęła się budowa domu w bezpośrednim sąsiedztwie młyna.
Euzebiusz pracował jako młynarz z dwuletnią przerwą (w okresie wojny) do 1945 r. W pracy pomagała mu żona Jadwiga i syn Józef, który kontynuował po śmierci ojca pracę w młynie. Euzebiusz został rozstrzelany przez Rosjan w 1945 r. w Łubowicach. Jego syn prowadził młyn wraz z żoną Anielą do 1985 roku. Z tym okresem działalności łączą się przykre wydarzenia. W 1979 i 1981 wybuchły pożary. Drugi strawił młyn prawie doszczętnie, ale go odbudowano.
Ostatnie lata działalności młyna, kiedy faktycznym młynarzem była Aniela Krybus, były bardzo trudne. Powstawały młyny państwowe w Raciborzu, Gamowie i Cyprzanowie. Były one na tamte czasy bardzo nowoczesne, a ligocki wymagał nakładów pieniężnych i modernizacji. Coraz mniej ludzi korzystało z jego usług, kupując chleb w sklepie, nie wypiekając go, a także samodzielnie robiąc śrutę dla zwierząt.
Wiekowy młyn zakończył pracę w 1985 r. Jednak ze względu na połączenie z domem istnieje do dziś. Wraz z nim żyje pamięć o latach świetności, kiedy pracował i służył ludziom. Ostatni młyn jest cząstką historii Ligoty Książęcej.
(B)