Znów lepszy nastrój
Ponad miesiąc temu unici odnieśli ostatnie zwycięstwo w lidze. Od tamtej pory kibice zapominali powoli o nadziejach na awans. Bo i gra, i wyniki nie dawały nawet szczypty optymizmu. Zwłaszcza że rywale uciekali z punktami. Szansą na rehabilitację były derby z Pszowem.
Gospodarzom jak zwykle nie udał się początek. Po pierwszych wzajemnych szarżach goście uśpili czujność rywali i garstka zziębniętych kibiców przeklęła chwilę, gdy Mańka urwał się w polu karnym i strzelił do siatki. Grupka fanów Górnika cieszyła się z prowadzenia niespełna kwadrans. Unia bowiem grała konsekwentnie swoje i w końcu znalazła dziury w defensywie przyjezdnych. Pierwszy błąd w kryciu wykorzystał Jachimowicz i Kobus słusznie mógł mieć pretensje do swych kolegów, że w porę go nie zablokowali. Pszowianie cofnęli się do obrony, kontrując groźnie. Mańka mógł strzelić ponownie gola, ale posłał piłkę z 16 m obok słupka bramki Zająca. Innym razem w porę zatrzymano szarżującego Glenca. Co nie udało się gościom, udało się w 35 min. miejscowym - a dokładniej Baranowi. Pomocnik Unii wykorzystał akcję Monety z Kopczyńskim, złe wybicie obrońców, by strzelić niezbyt mocno, ale dokładnie w długi róg. Unitom spokojniej pozwoliło to czekać na drugą połowę i szukać szans w kontrach.
Już w 50 min. mogło być po meczu, ale Kopczyńskiemu nie wyszedł strzał w polu karnym. Pokonać Kobusa starał się też Marców, ale też bez efektu. Na polu karnym Górnika kotłowało się jednak coraz bardziej - najbliższy trafienia był Frydryk, którego główki na raty wybronił cudem Kobus. Goście nie nadążali z powrotem i nadziewali się na kontrataki. Mecz został rozstrzygnięty właściwie w ciągu minuty. Najpierw Frydryk wykorzystał brak opieki rywali, po akcji Kopczyńskiego bezkarnie trafiając do pustej bramki. A tuż po wznowieniu gry, sprytnym zagraniu Monety i centrze Frydryka przed Kobusem znalazł się sam Kopczyński i posłał piłkę w światło bramki. Górnicy przestali jakby wierzyć w swe siły. Strzelali, owszem, jeszcze kilka razy na bramkę Zająca - ale bardzo niecelnie. Sami mogli stracić jeszcze dwa gole. Raz Jachimowicz trafił z dystansu w poprzeczkę, po innej zaś akcji z linii bramkowej obrońcy sprzątnęli futbolówkę Kopczyńskiemu.
Unia R-rz - Górnik Pszów 4:1 (2:1). Br. 25. Jachimowicz, 35. Baran, 63. Frydryk, 64. Kopczyński.
Unia: Zając - Derleta, Kowalczyk, Janowicz, Jachimowicz, Moneta, Baran (60. Pikuła), Marców, Świerczek (87. Mużelak), Kopczyński, Frydryk (85. Tomasiak). Górnik: Kobus - Ostrowski, Roesner, Drobny, Stabla, K. Dziwisz, Gajewski, Mańka (77. Dubiel), Glenc, Zadworny, Błaszczyk.
(sem)