Duet na medal
Po spektakularnych osiągnięciach Zuzanny Warzechy i Justyny Kasprzyckiej na Mistrzostwach Polski Młodzików w Siedlacach (o czym informowaliśmy czytelników NR) o dodatkowe informacje związane z tym startem i o dalsze perspektywy jakie stają przed tymi niezwykle utalentowanymi dziewczętami zapytaliśmy ich bezpośredniego trenera Karola Szynola z MKS-SMS „Victoria” Racibórz.
- Jak przebiegał konkurs skoku wzwyż w Siedlcach?
- Był bardzo ciężki i trudny. Zaczął się od wysokości 140 cm a wzięły w nim udział 22 zawodniczki. Zgodnie z założeniem Justyna i Zuzia zaczęła od wysokości 150 cm, ale niespodziewanie na 154 cm Zuzia zaliczyła zrzutkę, która ją jednak zmobilizowała. Przełomowym momentem konkursu okazała się wysokość 161 cm, na której pozostały już tylko cztery zawodniczki. 164 cm Justyna zaliczyła w pierwszej próbie i miała już medal w kieszeni. Jej koleżanka w końcu także uporała się z tą wysokością i samotnie pokonała 167 cm. Po tym bezskutecznie atakowała 170 cm.
- Uzyskany wynik, który dał Zuzi złoty medal jest o 10 cm gorszym od jej rekordu Polski.
- Myślę, że wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, gdyby wynik był lepszy. Przypomnę jednak, że zawodniczki skakały w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych. Skakały pod wiatr, a temperatura wynosiła zaledwie 10 stopni, co było wielkim utrudnieniem. Dodać jednak trzeba, że część zawodniczek miała rekordy życiowe w granicach 170 cm, ale na skoczni dominowały Zuzia i Justyna.
- Jakie wrażenia na obecnych w Siedlcach władzach PZLA zrobił występ raciborzanek?
- Gratulacje odbierałem od Jerzego Skuchy, szefa wyszkolenia kadry seniorów, Jacka Zamecznika odpowiedzialnego za szkolenie młodzieży. Konkurs oglądała prezes Irena Szewińska. Na mistrzostwach nie było takiego przypadku, aby z jednego klubu, ktoś wywalczył złoto i srebro w jednej konkurencji. Na dodatek wystarczyło tylko spojrzeć na te smukłe, długonogie dziewczyny, żeby nie mieć żadnych wątpliwości, iż mają „papiery” na skakanie wzwyż. Bezpośrednio po konkursie Jacek Zamecznik rozmawiał z dziewczętami i roztaczał przed nimi ciekawe perspektywy.
- A jakie one są?
- Udział w zgrupowaniach centralnych, możliwość startu w Mistrzostwach Świata Kadetów w Kanadzie i Mistrzostwach Europy Juniorów w Paryżu w przyszłym roku. Oczywiście jest jeden warunek. Trzeba skakać wysoko.
- Czy w naszym mieście istnieją możliwości przygotowania zawodniczek do tak prestiżowych imprez?
- Jeżeli Zuzia skoczyła w tym roku 177 cm, to gdy zapewni się odpowiednie warunki szkoleniowe, powinna ustabilizować formę na poziomie 170-175 cm, a rekord życiowy doprowadzić do 180 cm. W tym miejscu muszę bardzo mocno podkreślić, iż srebrna medalistka Justyna jest równorzędną partnerką Zuzi i na dzień dzisiejszy głowy nie dam za to, która z nich w przyszłym sezonie będzie skakała wyżej.
- O jakich warunkach treningowych Pan myśli?
- Obydwie zawodniczki trenują na obiektach Szkoły Mistrzostwa Sportowego, a niektóre z nich jak chociażby hala tartanowa wymagają pilnego remontu. Brak jest poprzeczek i profesjonalnych stojaków, za wąski jest rozbieg do pełnej techniki. Jest jeszcze parę drobiazgów. Konieczny był-by tartanowy rozbieg i zeskok na otwartym obiekcie np. raciborskim OSiR-rze. To gwarantowałoby właściwy proces treningowy. Pomoc na miarę możliwości klubu deklaruje prezes „Victorii” Sławomir Szwed, ale trzeba jeszcze innych sojuszników, by optymalnie wykorzystać bardzo duży potencjał trenujących lekkoatletów.
- Co teraz robią zawodniczki?
- Zasłużyły sobie na trochę odpoczynku i zabiegi odnowy biologicznej. W najbliższym czasie omówię z nimi miniony sezon oraz przedstawię plan szkoleniowy na najbliższy okres. Od połowy października spokojnie wejdziemy w okres przygotowawczy do sezonu halowego. Oby tylko zdrowie dopisało.
- Dziękując za rozmowę, życzymy dalszych sukcesów i zdrowia.
(MiR)