Opłaciło się ryzykować
Opłaciło się gospodarzom walczyć do końca o jak najlepszy rezultat. Okazało się, że lider wcale nie jest tak mocny, jak w innych spotkaniach i może też mieć słabszy dzień. Tworkowianie wcale nie byli gorsi od solidnych rywali, brakowało im jednak wyrachowania pod bramką Pietruszki, za często wdawali się w dryblingi i tracili dogodne okazje. Podopieczni Janusza Pancera zaś sami sobie są winni, że nie wygrali gładko - marnowali bowiem tyle sytuacji, szczególnie na początku, że aż głowa bolała kibiców.
A pierwsze akcje mogły zaskoczyć miejscowych, którzy z trudem opierali się szturmom Naprzodu. Już druga groźna sytuacja pod bramką Machowskiego przyniosła gościom prowadzenie. Po centrze z prawej strony Gawliczka golkiper miejscowych tak niefortunnie próbował wyłapać piłkę, że wprost podał ją na nogę Adamczyka i było po sprawie. Gracze lidera podkręcili tempo i po kwadransie prowadzili już 2:0 - tym razem z nieuwagi obrońców skorzystał Stuchlik. Czyżowiczanie mogli prowadzić jeszcze wyżej, ale kolejnego trafienia Pawlusińskiego arbiter nie uznał, uważając, iż gracz gości „spalił” wcześniej akcję, dobijając piłkę po sparowanym przez Machowskiego strzale Adamczyka.
Gospodarze nie grali pierwszych minut najlepiej - dużo tracili piłek, nerwowo rozgrywali i tylko próbowali strzałów z daleka. Nie wychodziło też jednak i gościom konstruowanie kolejnych akcji ofensywnych. Dogodne okazje zmarnowali Pawlusiński i Wierzgoń, nie popisał się też przy innej okazji Adamczyk. Machowski uratował swój zespół przed utratą kolejnych goli, w części zacierając winę za tego pierwszego.
Drugie 45 minut nie było już w wykonaniu gości tak dobre. Skupili się na obronie korzystnego rezultatu i rzadko kiedy Machowski miał zajęcie. Kilka razy straszyli jednak strzałami z dystansu Matuszek i Pawlusiński. Znacznie lepiej w tej partii poczynali sobie miejscowi, choć nadal mieli kłopoty ze sforsowaniem dobrze ustawionej defensywy rywali. Brakowało im dokładności podań i pomysłu, jak oszukać rosłych defensorów. Im bliżej końca, tym łatwiej było im za to podejść pod pole karne Naprzodu. Podopieczni Pancera słabli w oczach.
Pierwszym poważnym ostrzeżeniem dla czyżowiczan była akcja Wilka, który w polu karnym próbował przedrzeć się między obrońcami, ale za długo kiwał i nic z akcji nie wyszło. W 73 min. już lepiej zareagował, od razu zagrywając między przeciwnikami do niepilnowanego Fulneczka. Pietruszka nie miał szans obrony soczystego strzału w przeciwny róg.
Miejscowi poczuli się wyraźnie silniejsi i wciąż uparcie szukali szans. Strzały Wilka i P. Michny nie były jednak zbyt celne, ale „rozgrzały” kibiców. Goście chyba zbyt szybko uwierzyli, że trzymanie rywali na przedpolu zapewni spokojne utrzymanie prowadzenia. Kiedy wydawało się bowiem, że tworkowianom nie uda się już więcej zamieszać pod bramką Pietruszki, on sam popełnił fatalny w skutkach błąd, w niegroźnej zresztą sytuacji. Gorczowski wygrał walkę o piłkę w środkowej strefie z Kozielskim, zaś Wilk kopnął potężnie z woleja. Piłka poszybowała dobre 30 m jak pocisk - i spadła za plecami zbyt daleko wysuniętego z bramki Pietruszki. W pewnym sensie rachunki się wyrównały. Błąd golkipera kosztował gospodarzy utratę pierwszego gola - gości zaś chwila nieuwagi utratę zwycięstwa. A gdyby ostatnią akcję miejscowi rozegrali z większym wyrachowaniem, mogliby nawet doznać pierwszej porażki...
LKS Tworków - Naprzód Czyżowice 2:2 (0:2). Br. 73. Fulneczek, 89. Wilk - 5. Adamczyk, 15. Stuchlik.
LKS Tworków: Machowski - A. Michna, Fulneczek, Piguła (46. Jeziorski), Gawlina, Graca, P. Michna, Gołębiowski (65. Gorczowski), Fojcik, Popławski, Wilk. Naprzód: Pietruszka - Jędrysek, Stuchlik, Kozielski, Pancer, Wierzgoń, Matuszek, Ogiermann, Gawliczek (73. Kurasz), Pawlusiński, Adamczyk.
(sem)