Zamiast w odległym kraju...
- Kiedy i w jakiej sytuacji powierzono księdzu z diecezji krakowskiej duszpasterstwo parafii czeskich?
- Od najmłodszych lat marzyłem o pracy misjonarza w odległym kraju afrykańskim, Nowej Gwinei, Papui czy Brazylii. Kiedy byłem już na przedostatnim roku Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie udałem się do biskupa pomocniczego naszej diecezji Jana Szkodonia. Wyjawiłem mu swoje zamiary i poprosiłem o pomoc w tej sprawie. Ale ks. biskup wtedy przekonał mnie, iż działalność misyjną można prowadzić w każdym miejscu na świecie, również w sąsiedniej Republice Czeskiej, gdzie odradza się Kościół Katolicki. Ks. bp pokazał mi też list arcybiskupa Jana Graubnera z Ołomuńca, zawierający prośbę o kleryków i kapłanów z Polski. Tak więc ostatni rok studiów teologicznych kontynuowałem już w seminarium ołomunieckim. Pomogło mi to bardzo w poznaniu języka czeskiego. 22 czerwca 1996 r. otrzymałem święcenia kapłańskie z rąk ks. abp. Jana Graubnera w ołomunieckiej katedrze św. Wacława. Od razu dostałem dekret na wikariusza parafii Panny Maryi Wniebowziętej w Opawie. Za pół roku powierzono mi obowiązki administratora parafii św. Katarzyny, z powodu choroby dotychczasowego proboszcza. Po roku otrzymałem dekret na proboszcza par. św. Jana Chrzciciela w Velkich Hosticach (przedmieście Opawy), gdzie również zamieszkałem na plebanii. Po jakimś czasie zostałem mianowany także proboszczem parafii św. Katarzyny. Do moich obowiązków należy też regularne odprawianie mszy i nabożeństw w kaplicach p. w. Maryi Panny Różańcowej w Chlebicowie oraz p. w. Narodzenia Maryi Panny w Malych Hosticach. Pracuję sam, bez księży wikariuszy.
- Po wielu latach bezwzględnego ustroju totalitarnego chyba niewielu Czechów pozostało wiernych Kościołowi Katolickiemu?
- Na pewno totalitaryzm pozostawił swoje piętno choćby w sposobie zachowania wielu ludzi i przeżywania bądź zobojętnienia wobec wiary swoich dziadków czy rodziców. Po zakończeniu tego niechlubnego okresu widać było entuzjazm, który jak wiemy jest chwilowy. Ostatecznie pozostali wiernymi Kościołowi ci, którzy naprawdę odpowiedzialnie przeżywali swoją wiarę. Po ustaniu totalitaryzmu powstały u nas naturalne warunki do poszukiwania prawdy. Do dzisiaj jeszcze jest dużo ludzi, którzy szukają i znajdują tę prawdę w Kościele. Potwierdzeniem tego jest coraz większa liczba młodzieży i osób dorosłych zgłaszających się do Sakramentu Chrztu Świętego. Mimo niedostatku kapłanów staramy się umożliwiać znajdowanie tej prawdy tym, którzy jej poszukują.
- Jeżeli chodzi o przekrój wiekowy, kto dominuje w szukaniu prawdy i włącza się w życie Kościoła?
- W parafiach peryferyjnych są to głównie ludzie starsi. Ale trzeba podkreślić, iż tam gdzie pracują księża są również różne grupy wiekowe. Oczywiście nie jest to zjawisko tak powszechne jak w parafiach polskich. Pocieszające jest tworzenie się wspólnot, niemal parafialnych rodzin. Dzisiaj jest w nich coraz więcej dzieci i młodzieży. Uważam, że jest to działanie Pana Jezusa, który przysyła swoje sługi, daje również predyspozycje i otwiera drogę do serc tych młodych a jednocześnie dorosłych już ludzi.
- Aktywne i interesujące formy działalności duszpasterskiej organizowane przez księdza z pewnością przysparzają parafiom wiernych, a szczególnie spośród dzieci i młodzieży?
- Ojciec Święty ciągle podkreśla w swoim nauczaniu potrzebę nowej ewangelizacji i nieustannego otwierania drzwi Kościoła dla każdego współczesnego człowieka. Tutaj staramy się wprowadzać do życia parafialnego każdą grupę wiekową. Przy kościele św. Katarzyny w parafii na terenie osiedla mieszkaniowego nie jest łatwo spowodować aby dzieci ochrzczone zaczęły chodzić do swojej świątyni. Dlatego oddziałujemy na nie między innymi poprzez coraz liczniejszą grupę ministrantów, schollę młodzieżową. W Domu Parafialnym urządziliśmy klub młodzieżowy, do którego przychodzą także niewierzący, często mimo negatywnego nastawienia do Kościoła. Podobny klub chcemy w przyszłości zorganizować w Velkich Hosticach. Zamiłowanie do śpiewu w Czechach jest ogólnie znane. Powstały przed dwoma laty chór dorosłych przy par. św. Jana Chrzciciela zrzesza wiele ludzi z przygotowaniem i wykształceniem muzycznym. Swoim ambitnym repertuarem upiększają oni uroczystości kościelne i spotkania parafialne. Działa tam również scholla dziecięco - młodzieżowa, podobnie jak przy kaplicy w Malych Hosticach. Ogłoszony przez Papieża rok różańcowy według nowych treści jest jakby błogosławieństwem w pracy duszpasterskiej. W Velkich Hosticach powstaje „Żywy różaniec” skupiający już ok. 100 osób, w tym młodzież, małżeństwa i wiele ludzi jeszcze aktywnych zawodowo. A chętnych ciągle przybywa. Natomiast w par. św. Katarzyny od dawna istnieją dwie grupy różańcowe. Chcemy je odnowić i poszerzyć.
- Ksiądz prowadzi obydwie parafie zaledwie od kilku lat, a w świątyniach i ich otoczeniu można zauważyć efekty wielkiej troski także o sprawy gospodarcze.
- Momentem przełomowym była powódź w 1997 r. Co prawda kościoły nie zostały zatopione, ale woda która przybliżyła się do kościoła w Opawie spowodowała poprzez kanalizację zwiększenie wilgotności murów świątyni. Natomiast w Velkich Hosticach przy tak intensywnych opadach deszczu i niedrożności instalacji kanalizacyjnej teren zaczął się obsuwać. Wówczas otrzymaliśmy środki finansowe z Ministerstwa Kultury oraz pomoc wojewody i miejscowych władz w rozpoczęciu prac remontowych. Odnowiliśmy fasady obydwu kościołów, wymalowaliśmy wnętrze kościoła św. Katarzyny i mogliśmy dokończyć renowację fresków w Velkich Hosticach. Pozostały dwa etapy zakończenia tych prac. W Katarzynkach chcemy jeszcze zamontować na suficie żyrandole według dawnego wystroju wnętrza tej świątyni i dokończyć infrastrukturę jej otoczenia oraz montaż wieczornej iluminacji kościoła.
- Jak Ksiądz ocenia efekty trzech lat współpracy Waszych parafii z raciborskim Klubem Inteligencji Katolickiej i tym samym z katolikami z Polski?
- Jednym słowem - są przeogromne. Znamy z poprzedniej epoki różne uprzedzenia ludzi z jednej i drugiej strony, nie zawsze zawinione i adekwatne do sytuacji. Nasza współpraca pomogła wielu osobom inaczej popatrzeć na naród polski i katolików, zupełnie inaczej przeżywać swoją wiarę, poznać tradycje oraz zwyczaje jakie są kultywowane w Polsce i przyjmować to jako coś normalnego, co jest powszechne w Kościele. Ta współpraca pozwoliła zauważyć wielu naszym parafianom i ich najbliższym możliwości dojrzalszego przeżywania swojej wiary i przekonać się, iż to co jest obce wcale nie musi być złe. Wspólne świętowanie okresu Bożego Narodzenia w klasztorze Annuntiata jest tego przykładem. U nas zwyczaj dzielenia się opłatkiem i składania sobie życzeń nie był znany i przyjmowany z pewnymi uprzedzeniami. A przecież ten zwyczaj przełamuje pewne bariery między ludźmi. Wiemy czym jest opłatek w wieczór wigilijny. Ponieważ w rodzinach nie ma jeszcze takiego zwyczaju, wprowadziliśmy go w wielkiej rodzinie parafialnej. Po pasterce ludzie pozostają jeszcze w kościele. Są rozdzielane opłatki a potem się nimi łamiemy życząc sobie przy tej okazji obfitych łask Bożej Dzieciny. Te opłatki w czwartą niedzielę adwentu są podczas mszy błogosławione. Podpatrzyliśmy u Was zwyczaj święcenia pokarmów przed Wielkanocą oraz dzielenie się jajkiem podczas wspólnych spotkań w Raciborzu na tzw. „Święconym”. Co prawda w księgach liturgicznych jest wpisany obrządek święcenia pokarmów, ale praktycznie u nas nikt z biskupów ani księży tego nie wprowadza, obawiając się, iż nie zostanie to przyjęte przez wiernych. W naszych parafiach próbuję wprowadzić zwyczaj dzielenia się opłatkiem czy święconym pokarmem na spotkaniach świątecznych scholli, chóru i grup Żywego Różańca. Wzajemne, autentyczne kontakty czesko-polskie w ramach Kościoła Katolickiego na pewno wiele zmieniły też w poglądach na nasze bliskie sąsiedztwo. Moi parafianie autentycznie cieszą się z każdego wyjazdu do Raciborza. Cenią sobie udział w każdym spotkaniu a ostatnio w nabożeństwie fatimskim w Sanktuarium Matki Bożej Raciborskiej. Twierdzą, iż wspólna modlitwa i wspólne śpiewy w obydwu językach ubogacają ich przeżywanie wiary katolickiej.
- Trwa okres Adwentu, zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Jak są one obchodzone w Waszych parafiach i rodzinach katolickich?
- Kiedyś w parafiach czeskich msze roratnie były powszechne. Z biegiem lat w wielu zostały zaniechane. W moich parafiach są one uroczyście odprawiane, a każdego dnia rozpoczynają się procesją z lampionami. Dzieci i młodzież w tym okresie podejmują różne postanowienia i zadania. Są też przydzielane symboliczne nagrody. W pierwszą niedzielę adwentu odbywa się święcenie wieńców z czterema świecami, które przynosi każda rodzina. Wigilia w Czechach nazywa się Stedry Den. W rodzinach katolickich jest dniem postu. Każdy też stara się wtedy być jak najlepszym dla swoich bliźnich. Wieczorem, podobnie jak w Polsce wieczerza rozpoczyna się odczytaniem fragmentu Ewangelii o narodzeniu Pana i wspólną modlitwą. Następnie wszyscy domownicy zasiadają do stołu i spożywają potrawy, głównie rybne, przyrządzone na różne sposoby. Odbywa się też wspólne kolędowanie a potem uczestnictwo w pasterce. Pierwszą pasterkę odprawiam już o 21.00 w kościele św. Katarzyny. O godz. 22.30 odbywa się pasterka w kaplicy na terenie Malych Hostic, gdzie zazwyczaj przychodzi ok. 500 osób. Oczywiście większość z nich stoi pod gołym niebem, często przy mroźnej i śnieżnej pogodzie. A potem jeszcze czekają na podzielenie się opłatkiem. Natomiast o godz. 24.00 odprawiam uroczystą pasterkę w Velkich Hosticach. W pierwsze święto Bożego Narodzenia msze odprawiane są jak w każdą niedzielę a po południu odbywa się adoracja przy żłobku, podczas której również dokonujemy podsumowania uczestnictwa dzieci w roratach i losujemy nagrody dla najbardziej gorliwych. Drugie święto jest tradycyjnie dniem odwiedzin rodzinnych i spotkań towarzyskich. Dlatego po południu nie odprawiamy już nabożeństw. W ostatnich latach wprowadziliśmy zwyczaj organizowania w jednym z naszych kościołów koncertów kolęd i pastorałek z udziałem nie tylko własnych zespołów wokalnych oraz z sąsiednich parafii, ale także gości z Raciborza.
- Dziękuję za rozmowę.
Krystian Niewrzoł