Wyrok za frajer
Oskarżonym był 29-letni Jacek M., katowiczanin z wykształceniem zawodowym, pracujący i zarabiający miesięcznie tysiąc złotych, nigdy wcześniej nie karany, mający utrzymywać dziecko z małżeństwa, które kilka lat temu się rozpadło. Przed obliczem Temidy stanął oskarżony o dokonanie dwóch przestępstw. Pierwsze to puszczenie w obieg trzech sfałszowanych czeków. Drugie to uchylanie się od płacenia alimentów.
Blankiety czeków zostały skradzione pewnej mieszkance Raciborza. Nie wiadomo dokładnie w jaki sposób trafiły do Katowic. Tu M., zaprzeczają, iż sam je skradł, otrzymał je od jakiegoś mężczyzny, który częściowo je wypełnił. Oskarżony sfałszował podpis właścicielki konta i udał się do okienek bankowych w Chorzowie i Świętochłowicach. Wybrał w sumie 1500 zł. Za prawdziwością takiej wersji przemawia opinia biegłego grafologa. Stwierdził on jednoznacznie, że przy czekach „majstrowała” jeszcze jakaś osoba. Nie wiadomo, ile skasowała ów tajemniczy człowiek, a ile oskarżony. Nie miało to jednak większego znaczenia, bo wina Jacka M. była bezsprzeczna.
Co do alimentów, wyjaśnił przed sądem, że ich nie płacił, bo ... nie wiedział, iż ma syna.
Sąd uznał go winnym zarzucanych czynów i skazał na karę roku i sześciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Nakazał też naprawienie szkody właścicielce „oskubanego” konta bankowego.
(waw)