Magia Wigilii
Daleko stąd, w małej wiosce mieszkał pewien młynarz z żoną i córeczką o imieniu Hania. Niczego im nie brakowało. Żyli w szczęściu, zdrowiu i dostatku. Ich dom przepeł-niony był miłością i radością.
Hania była wrażliwym i utalentowanym dzieckiem. Któregoś dnia ojciec zapytał:
- Córeczko, jaki prezent sprawiłby ci największą radość?
- Skrzypce! - odparła bez namysłu dziewczynka.
Wkrótce potem Hania otrzymała instrument i rozpoczęła naukę gry na skrzypcach. Z każdym dniem grała coraz lepiej.
Pewnego dnia mama Hani zachorowała. Nikt nie był w stanie jej pomóc i niebawem umarła. Od tej pory młynarzowi i jego córce żyło się coraz gorzej. Zaczęła dokuczać im straszna bieda. Hania z ogromnym żalem musiała przerwać naukę gry na skrzypcach, gdyż ojciec nie miał pieniędzy na opłacenie kolejnych lekcji.
Mijały dni i miesiące... Aż nastał dzień Wigilii. Tego dnia Hania obudziła się wcześnie rano i zaczęła rozmyślać o nadchodzących świętach Bożego Narodzenia.
„To będą pierwsze święta bez mojej mamusi” - zamyśliła się smutno, a w oku zakręciła się łza.
Aby poprawić sobie nastrój, wzięła skrzypce do rąk i zaczęła grać piękną kolędę. Wtem na parapecie okna usiadł gołąb zwabiony cudowną melodią. Dziewczynka grała jeszcze chwilę, po czym podeszła do okna, by przyjrzeć się bliżej ptakowi. Gdy to uczyniła, gołąb spłoszył się i odleciał, pozostawiając na parapecie śliczne, kolorowe piórko. Hania zabrała je i schowała do swojego pudełeczka, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Nastała pora śniadania. Kiedy dziewczynka weszła do kuchni, by przygotować posiłek, ponownie posmutniała. Zauważył to ojciec.
- Córeczko, powiedz mi prawdę, co cię tak dręczy? - głos ojca brzmiał niepokojem i troską.
- Nie ukrywaj niczego przede mną.
- Ojcze! - rzekła Hania. - Wigilia tuż tuż, a nam skończyły się zapasy jedzenia. Nie mamy też choinki, ani odświętnego ubrania. I nie będzie prezentów...
Młynarz przytulił swoją córeczkę i po długiej ciszy odezwał się:
- Nie martw się córeczko, jakoś sobie poradzimy. Mam trochę odłożonych pieniędzy. Weź sanki, zabierz termos z gorącą herbatą i idź do miasta kupić trochę jedzenia. Ja w tym czasie udam się do lasu i nazbieram drewna na opał. Później wspólnie przyrządzimy wigilijne dania, nakryjemy stół białym obrusem, zapalimy świece i zasiądziemy do wigilijnej kolacji.
Hania ubrała się ciepło i zgodnie z poleceniem ojca wyruszyła do miasta.
W drodze powrotnej spotkała staruszkę sprzedającą choinki. Kobieta kuliła się z zimna. Widząc to, Hania otworzyła termos i podała jej kubek z gorącą herbatą. Staruszka w dowód wdzięczności powiedziała:
- Oto świąteczne drzewka! - wskazała dłonią stojące obok choinki. - Wybierz sobie drzewko, które najbardziej ci się podoba i zabierz je do domu.
Hania ze skromności wybrała najmniejszą choinkę, nie wiedząc, że posiada ona magiczną moc. Położyła ja na sankach i zawiozła do domu. Zadowolona z otrzymanego prezentu, nuciła przez całą drogę wesołe melodie.
Kiedy Gwiazda Polarna pojawiła się na niebie, w domu młynarza wszystko było już przygotowane do wigilijnej wieczerzy. Brakowało im tylko odświętnego ubrania. Wtedy Hania przypomniała sobie o kolorowym piórku, które pozostawił gołąb. Wyjęła je z pudełeczka i postanowiła przyozdobić nim starą sukienkę. Kiedy to uczyniła, jej sukienka w mgnieniu oka zmieniła się w nową, piękną sukienkę, uszytą z drogiego materiału. Natomiast w miejsce starego odzienia ojca pojawił się elegancki garnitur. Oboje nie ukrywali zdziwienia i radości.
Nieco później zasiedli do wigilijnego stołu. Kiedy dzielili się opłatkiem, życząc sobie wszystkiego najlepszego, Hania wypowiedziała głośno jedno ze swych życzeń:
- Pragnę ojcze, abyśmy mieli zawsze pod dostatkiem pieniędzy.
I wówczas wydarzyło się coś niezwykłego. Choinka o magicznej mocy zadrżała i po chwili zaczęła zrzucać wszystkie swoje igły. Każda z nich, w momencie zetknięcia się z podłogą, zamieniała się w banknot. Młynarz i Hania nie wierzyli własnym oczom. Cała podłoga pokryła się grubą warstwą pieniędzy. Pozbierali je szybko do dużych worków i zanieśli do kuchni.
Kiedy wrócili do pokoju, Hania wypowiedziała drugie życzenie:
- Chciałabym ojcze, aby w tym szczególnym dniu, jakim jest Wigilia, zawitał do naszego domu wędrowiec i zjadł z nami kolację.
No i... stało się! Ledwo wypowiedziała życzenie, ktoś zapukał do drzwi. Hania otworzyła je niepewnie i... ujrzała starego, przygarbionego człowieka, z brodą i wąsami białymi jak śnieg. Był zmarznięty. Miał rumiane policzki, zniszczony płaszcz i niezbyt ciepłe buty. Robił wrażenie zmęczonego. Na widok dziewczynki uśmiechnął się przyjaźnie i rzekł:
- Jestem wędrowcem, wracam z dalekiej podróży. Czy mógłbym się ogrzać i posilić?
- Zapraszam do środka! - Hania uśmiechnęła się do nieznajomego, po czym zawołała:
- Ojcze, mamy gościa!
Młynarz serdecznie powitał wędrowca i zaprosił go do stołu. W miłej atmosferze, przy zapalonych świecach, zjedli wspólnie wigilijną kolację. Później przy akompaniamencie skrzypiec zaśpiewali kilka kolęd.
Stary człowiek podziękował domownikom za gościnę i udał się do wyjścia. Zanim zdążył opuścić dom, Hania wpięła mu do zniszczonego płaszcza kolorowe piórko. W jednej chwili stary płaszcz zmienił się w nowy kożuch, a na nogach pojawiły się wygodne, ciepłe buty. Stary człowiek nie ukrywał zdziwienia i z zadowoloną miną zwrócił się do dziewczynki tymi słowami:
- Pozwól mi podziękować za twoje dobre serduszko i przyjmij ode mnie ten oto prezent - wędrowiec wyciągnął z kieszeni spodni duży orzech. - Niech ci przyniesie szczęście.
To powiedziawszy uśmiechnął się życzliwie, po czym pożegnał się i odszedł, zamykając za sobą drzwi. Hania przez chwilę uważnie przyglądała się orzechowi, a następnie położyła go na stole obok pudełka z magicznym piórkiem. Ale orzech nie chciał spokojnie leżeć. Okręcił się trzy razy wokół własnej osi, po czym stoczył się na podłogę i pękł na dwie części. Ku ogromnemu zaskoczeniu dziewczynki, w środku znajdował się lśniący kamień z wygrawerowanym napisem: „Spełniam wszystkie życzenia”. Młynarz i jego córka szybko zrozumieli, że ten kamień jest ich zabezpieczeniem do końca życia. I z wielką radością wykrzyczeli swoje pierwsze życzenie: „Niech wszystkie dzieci na świecie będą szczęśliwe i kochane”.
Migotka
Olga Francuz, uczennica kl. VI c SP-18, autorka najpiękniejszej baśni, która zdobyła I m. w konkursie literackim ogłoszonym przez redakcję szkolnej gazetki „VIP-ek”, ukazującej się w szkole pod opieką nauczycielki języka polskiego Doroty Orzechowskiej. To nie pierwsze jej zwycięstwo. W ubiegłym roku szkolnym zdobyła wyróżnienie w Ogólnopolskim Konkursie na Baśń.