Czerń i biel
Jestem fotograficznym zboczeńcem - tak określił się 30-letni raciborzanin Przemek Fita podczas wernisażu swojej pierwszej poważnej wystawy fotograficznej. A co kryje się za tym stwierdzeniem? Jak sam tłumaczy, jego zboczenie polega na tym, że ta dziedzina sztuki coraz częściej zaprząta jego myśli i całkowicie wypeł-nia każdą wolną chwilę.
Interesuje się także akwarystyką, fizyką i astronomią, choć, jak twierdzi, marny byłby z niego astronom, z tego względu, że lubi w nocy spać. A czym się zajmuje, kiedy nie śpi? Prowadzi sklep z zabawkami i nieprzyzwoicie często myśli o fotografii. Przemysław Fita jest fotograficznym samoukiem. Swoje pierwsze zdjęcia wykonał jako sześciolatek, bowiem wówczas otrzymał swój pierwszy aparat - Smienę. Wtedy też przyglądał się działaniom swojego dziadka i ojca, którzy amatorsko zajmowali się fotografią. To wystarczyło, by na poważnie zacząć zgłębiać jej tajniki i kupić sobie lustrzankę - najpierw Zenita, potem Pentacona. Dokładnie w 1995 r. nabył teleskop, co zachęciło go dwa lata później do fotografowania gwiazd.
Jednak prawdziwa przygoda z fotografią zaczęła się dopiero wtedy, kiedy Przemek kupił starego Mentora, którego nazwał Herman. Od tego momentu Herman stał się jego prawą ręką. To właśnie spod tej „ręki”, metodą stykową powstało wiele artystycznych ujęć jego żony Moniki i znajomych, które Przemek wyeksponował w Galerii Kopyto w Raciborskim Centrum Kultury. Dokładnie szesnaście prac czarno-białych, głównie portretów i aktów, złożyło się na wystawę pt. „Black & white”. Można je oglądać od 10 stycznia. Przemek w swoich fotografiach najczęściej bawi się światłem, co jest niełatwą umiejętnością. Co ważne, obróbką chemiczną i wykonywaniem odbitek zajmuje się własnoręcznie w domowej kuchni.
E.Wa