Czas z rakietami
Historia tenisa raciborskiego w TKKF Rafako ma już przeszło 30 lat. Jej początki i rozwój związane są z wieloma ludźmi, wieloma miejscami i imprezami. Henryk Swoboda, obecny trener grupy młodzieżowej w TKKF-ie wspomina tamte czasy.
Pierwsi rozpoczęli grę w tenisa w okresie powojennym w Raciborzu Leo-pold Przygoda, Stanisław Kaczmarski, Andrzej Olender i Jerzy Dusza. Sami przygotowywali sobie kort na terenie dzisiejszego OSiR-u, posiadali własną siatkę i puszkę z wapnem na linie. Z tej racji, że Leopold Przygoda był w pobliskim technikum nauczycielem, łatwiej było o przygotowanie kortu do gier. Na OSiR-rze były ponadto dwa boiska o nawierzchni kortowej, wykorzystywane do gier w siatkówkę i koszykówkę - po jakimś czasie i na nich oparto kolejne dwa korty. Ówczesny dyrektor obiektu Władysław Habuda był miłośnikiem tej gry, więc doprowadził do powstania czwartego. Ten jednak nie mieścił się w gabarytach przy nasypie i trzeba było go powiększyć o ów nasyp, przy tym kosztem wspaniałej gruszki o smacznych owocach. Ale to nie był ostatni obiekt, jaki w tym czasie istniał w okolicy. Wiadomo mi, że w pobliskim parku nad Odrą istniał jeszcze kort betonowy, na którym grał między innymi Henryk Kampa ze swoją grupą - wspomina Henryk Swoboda.Jednym z czołowych, choć nieco później działających pionierów tenisowych był wiceprezes „Nowoczesnej” Jerzy Krzyżek - z racji swych możliwości doprowadził do wybudowania kortu przy ulicy Pracy, na przełomie lat 1974-75. Jak na owe lata, prezentował się ponoć okazale i do dziś zachował swe oblicze. Kolejny kort powstawał w latach 1977-78, już przy Rafako. W komitecie jego budowy byli Henryk Swoboda, Kazimierz Pakosz, Józef Pypłacz, a już w trakcie budowy dołączył do nich Stanisław Kasper. Błogosławieństwa udzielili wtedy budowniczym dyrektor zakładu Henryk Pohl i jego zastępca, nieżyjący już Edward Cwik. Kort był społecznym tworem, ale do dziś służy raciborzanom - głównie młodzieży.
Henryk Swoboda sam trafił do tenisowego grona dzięki znajomemu. Jak już wspominałem, po grupie Kaczmarskiego największym miłośnikiem tenisa był wtedy Krzyżek. Znaliśmy się od czasów szkolnych, kopaliśmy jeszcze piłki szmacianki i grali w hokeja, jeździliśmy na łyżwach i nartach. Jerzy kiedyś pożyczył mi rakietę i zaproponował parę uderzeń nią w piłkę. To były moje pierwsze próby. Potem była budowa kortu, zakończona w 1978 r, no i pierwsze turnieje. W tym czasie przez wiele lat pełniłem funkcję przewodniczącego Rejonowej Rady Koordynacyjnej TKKF (dzisiejszy Zarząd Miejski). Z racji tej funkcji organizowałem wiele imprez sportowych. Sekretarzem i pracownikiem była wtenczas Renata Melecka - Błaszczok. Wspólnie sporo robiliśmy dla sportu rekreacyjnego w mieście. Był to okres, kiedy imprez odbywało się sporo, a na turniejach tenisowych bywało i 94 zawodników - przypomina Swoboda. W pierwszych latach moja rola ograniczała się do organizacji i podglądania gier z trybuny. Zamiast grać i trenować samemu, organizowałem to innym. Nie zawsze tak było, pamiętam turniej deblowy o mistrzostwo Raciborza z 1981 r., kiedy grając ze Zbigniewem Siódmokiem pokonaliśmy pary R. Kawa - J. Nowaczyk, potem debel J. Kolb - St. Kachel. Finał, o ile pamiętam, wygrali wtedy Pańcek i Mirski. Rok później, także w deblu, zajęliśmy drugie miejsce, w półfinale wygraliśmy z bardzo dobrą parą Kaczmarski - Kachel, by w finale przegrać z młodszymi, Gitlerem i Winklerem. Pamiętam też trzecie miesjce w turnieju singlowym o Puchar Studia 2 TVP w 1983 r. Pamiętam te wyniki, bo sukcesów było jednak mniej. Kiedyś grałem też na Węgrzech, gdy tam pracowałem.
W Raciborzu silną grupą tenisową kolejnej generacji byli Stanisław Kaczmarski, Andrzej Olender, Józef Kolb, Ryszard Kawa, Stefan Kachel, Janusz Nowaczyk i inni. Kaczmarski dwukrotnie wygrał Grand Prix o Puchar Studia 2 TVP i jako reprezentant województwa katowickiego zajął w nim drugie miejsce. Jest mistrzem służby zdrowia i mistrzem Raciborza z 1984 r., grając w deblu z Andrzejem Olendrem. Ryszard Kawa i Janusz Nowaczyk wygrywali także inne turnieje.
Spore osiągnięcia miała zawsze młodzież. Organizowaliśmy dla niej liczne turnieje, bo chcieliśmy, żeby dorównywała starszym. Bardzo dobrze radzili sobie Bernard Winkler, Grzegorz Grzeszczuk, Wojciech Krzyżek, Bernard Gitler, Joachim Furgoł, Jacek Wojciechowski, Tomasz Bucyk, Witold Ostrowicz, Krystian Winkler, a wśród dziewcząt Ewa i Ela Swoboda, Ewa Jarosz, Anita Szal, Ewa Mikiewicz. Moja córka Ewa zajęła nawet w 1980 r. trzecie miejsce na kortach Budowlanych Katowice Ogólnopolski Turniej o Grand Prix Studia 2 TVP, a w województwie, na kortach zabrzańskiego Mostostalu była pierwsza. Razem z siostrą grały w Naprzodzie Rydułtowy, gdy awansował do ówczesnej drugiej ligi - wspomina obecny trener TKKF Rafako.
Henryk Swoboda sam trenowanie młodzieży rozpoczął po ukończeniu kursu instruktorskiego w 1980 r. Rozpoczynał w Rafako, RRK Ognisk TKKF, Ognisku Pracy Pozaszkolnej, w Wydziale Kultury Fizycznej i Turystyki MOSiR-u. Miałem wielu bardzo dobrych tenisistów, szczególnie w ostatnich latach byli to Damian Pszczółkowski, Grzegorz Scheithauer, Piotr Brajtszedel, Adam Stępień, Marcin Niemiec, Wojciech Homola. W grupie dziewcząt zdolne były także choćby Aleksandra Woźniak - Afanasowicz, Marta Arndt, Elżbieta Cebulska, Asia Jacheć i Anita Matuszek - wylicza. Największe sukcesy miał Pszczółkowski, późniejszy tenisista rydułtowskiego Naprzodu, wysoko klasyfikowany na listach krajowych. Scheithauer i Brajtszedel kilka razy grali w półfinałach regionalnych turniejów Okręgowego Związku Tenisowego w Katowicach. Anita Matuszek z kolei wygrywała w tych imprezach, jest czterokrotną mistrzynią Wojewódzkich Zlotów Ognisk TKKF, grała w lidze czeskiej Ingstaru Opawa - ale nie rezygnowała z barw raciborskiego ogniska. Można ją nazwać królową raciborskiego tenisa ostatnich lat. Choć trudno uwierzyć, że tyle zwycięstw miała na koncie, bo trenowała tylko dwa razy w tygodniu - ocenia trener Swoboda.
(sem)