Po klamkach do celu
Sprawcę kilku kradzieży z prywatnego domu w jednym z sołectw w gminie Nędza ustalono dzięki klamkom, które skradł a potem zamontował w swoim domu, co ciekawe w tej samej miejscowości. Na ławie oskarżonych zasiadł 25-letni Łukasz S. legitymujący się wykształceniem zawodowym, nigdzie nie pracujący i nigdy wcześniej nie karany.
Jak wynika z aktu oskarżenia, w listopadzie 2000 r. oraz w czerwcu-sierpniu i grudniu minionego roku trzykrotnie włamał się do domu swojego wujka, w tym do przylegającego doń budynku gospodarczego. Jego łupem padły: złoty łańcuszek, frezarka, spinki, złoty sygnet, 1500 marek niemieckich, świeczniki, wzmacniacz antenowy, narzędzia ślusarskie i klamki mosiężne. Wszystko warte około 8 tys. zł.
Do kradzieży dochodziłoby być może dalej, gdyby nie wspomniane klamki, które wujek zauważył w domu krewniaka. Były charakterystyczne, sprowadzone specjalnie z Zachodu - zeznał w sądzie. Dalej poszło już jak z płatka. Złodziej przyznał się do wszystkich kradzieży. Wyjaśnił, iż złoto i marki sprzedał i kupił dla siebie sprzęt rtv oraz odzież. Inne łupy oddało się odzyskać.
Biegli psychiatrzy, który zbadali oskarżonego stwierdzili u niego ociężałość umysłową, ale uznali, że miał możliwość rozpoznania znaczenia swoich czynów.
W styczniu sąd skazał go na karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Musi też naprawić wyrządzoną szkodę.
(w)