O Europie bez emocji
Prawda i tylko prawda…
Dużo mamy ostatnio kontrowersji wokół naszej integracji z UE, oczywiście głównie za sprawą dopłat dla rolników. Gołym okiem widać, że meritum sprawy - w dużej mierze dlatego, że mało kto je tak naprawdę ogarnia - ustępuje coraz bardziej powszechnemu (niestety) podejrzeniu, że rząd coś tu kręci, bądź w najlepszym razie koloryzuje. Tymczasem system dopłat, jaki obwieszczono po szczycie w Kopenhadze, byłby prawdopodobnie tylko pozornym dobrodziejstwem dla naszego rolnictwa. Wypłacanie pieniędzy jedynie za to, że ma się ziemię, pętałoby ręce najaktywniejszym, dużo produkującym rolnikom, hamując tym samym rozwój i niezbędną modernizację całego sektora. System mieszany, który w dużym uproszczeniu polega na rozdziale dopłat: część do posiadanych hektarów (prawdopodobnie 25 proc.), reszta, z grubsza ujmując, do określonych upraw, jest, wbrew pozorom sprawiedliwszy, a już na pewno, prorozwojowy. Ale to właśnie ten pierwszy wykreowano jako ucieleśnienie naszego sukcesu negocjacyjnego, zatem trudno się dziwić, że znaczna część rolników, najoględniej mówiąc, czuje się zdezinformowana i, mniej lub bardziej spektakularnie, manifestuje swoje niezadowolenie i podejrzliwość. Sytuacja ta jest wręcz modelową ilustracją jednego z wniosków, jakie wysnuli badacze z ARC Rynek i Opinia po przeprowadzeniu badań opinii Polaków dotyczących integracji*. Otóż powszechnie dostrzegamy, że ogromna większość docierających do nas komunikatów ma charakter propagandowo-agitacyjny, a nie informacyjny. Ich nadawcami są bowiem instytucje i osoby albo mające za cel przekonanie do integracji (rząd, proeuropejscy politycy, media, intelektualiści), albo zniechęcenie do niej (politycy i media antyeuropejskie). Tymczasem badania dowodzą, że jesteśmy wyczuleni na wszelkie „manipulacje” i wolimy poznać „całą prawdę”, a nie tylko pozytywy wejścia Polski do Unii Europejskiej. Postaramy się, jako redakcja, wziąć sobie te wnioski do serca.Arkadiusz Gruchot