Ratusz bada zwyczaje
Magistrat - poprzez szkoły - rozesłał do rodziców uczniów ankiety, które mają dać odpowiedź na pytanie, czy chcemy hipermarketu, czy też nie. Wielu rodziców protestuje twierdząc, że szkoły nie są od ankietowania, a zadawanie tak szczegółowych pytań jest wkraczaniem w sferę prywatności.
Intencje były może i dobre, ale oddźwięk negatywny. W minionym tygodniu do raciborskich szkół trafił telefonogram, w którym poproszono je o rozprowadzenie wśród uczniów ankiet, które - w zamierzeniu ratusza - mają zbadać „zwyczaje zakupowe” raciborzan. Towary nieżywnościowe
W nagłówku ankiety znalazł się apel prezydenta Jana Osuchowskiego. Czytamy w nim: „Pragnę poinformować iż trwają prace nad analizami dotyczącymi handlu w naszym mieście. W ich trakcie oceniony zostanie między innymi nie tylko stan Raciborskiej sieci handlowej, ale również określone powinny być oczekiwania i potrzeby mieszkańców w tym zakresie. Ważne zatem będzie poznanie zwyczajów zakupowych mieszkańców naszego miasta” (pisownia oryginalna).
W piętnastu pytaniach ratusz pyta m.in. o: miejsce zamieszkania, wiek, płeć, posiadanie samochodu, ewentualne prowadzenie działalności gospodarczej, w tym handlowej oraz zwyczajowe miejsce dokonywania zakupów artykułów spożywczych i „towarów nieżywnościowych”. Urzędnicy chcą też wiedzieć, gdzie i dlaczego raciborzanie wolą robić zakupy, czy powstanie hipermarketu będzie korzystne, jakich sklepów brakuje w Raciborzu i czy jakość obsługi jest w nich satysfakcjonująca, czy oferta usług jest wystarczająca. Na końcu zapytano o przeciętne miesięczne wydatki na zakupy oraz w gospodarstwie domowym w ogóle w przeliczeniu na jednego mieszkańca.
Od czego jest szkoła?
Po rozdaniu ankiet w szkołach w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony. Wszyscy rozmówcy krytykowali władze miasta za to, że w ogóle dopuściły do takiej formy ankietowania oraz za zamieszczenie pytań wkraczających w sferę prywatności. Szkoła jest od nauczania, a nie wysługiwania się naszymi dziećmi - mówił zdenerwowany rodzic. Ankiety są co prawda anonimowe, ale czasami nietrudno dociec od kogo pochodzą, a nikogo w szkole ani ratuszu nie powinno obchodzić, ile wydaję i jaki mam dochód - grzmiał drugi z rodziców. Rodzic dziecka z Gimnazjum nr 1 poinformował nas, że nauczyciel w klasie uzależnił ocenę z zachowania od... wypełnienia ankiety.
Dyrektorzy szkół, których zapytaliśmy o opinię nie chcieli się wypowiadać oficjalnie, bo prezydent to ich przełożony. Anonimowo twierdzili, że ankiety mogą bulwersować. Prawo nie zabrania co prawda kontaktu władz miasta z rodzicami właśnie poprzez szkoły, ale trzeba być w nich niezwykle delikatnym. Ludzie bowiem bardzo nie lubią, kiedy wkracza się w ich prywatność. Wtedy pojawiają się właśnie krytyczne głosy, iż szkoła ma uczyć, a nie ankietować. Najbardziej oburzeni rodzice nie wahali się użyć słowa: manipulacja.
Z pisownią na bakier
Dodają również, że skoro już zdecydowano się na ankiety, to przed ich drukiem należało się skonsultować z polonistą. Apel prezydenta nie najlepiej świadczy o jego znajomości ortografii i interpunkcji. W treści jest kilka błędów. Raciborzanie napisano bowiem z dużej litery zamiast z małej. Dzieci to szybko wychwyciły i głośno komentowały - powiedziano nam w jednej ze szkół.
Radni z opozycyjnej wobec prezydenta większości w Radzie Miasta również nie szczędzą głosów krytycznych. Pytają, co z innymi grupami mieszkańców: emerytami, młodzieżą czy młodymi małżeństwami, które nie mają pociech w szkole. Radny Mirosław Lenk, niedawny kontrkandydat Jana Osuchowskiego w wyborach, mówi, że niefortunne było zamieszczenie apelu głowy miasta. To zawsze jest odbierane jako kampania, czyli promocja własnej osoby - dodaje. Przypomina listy byłego starosty do mieszkanek Raciborszczyzny, w których zapraszał na badania piersi i szyjki macicy.
Grzegorz Wawoczny
Dyskusje nad hipermarketem w Raciborzu mogą za kilka miesięcy nie mieć już sensu, bo w Wojnowicach, co udało nam się potwierdzić, wkrótce rozpoczną się prace przy wydzieleniu geodezyjnym działki pod jego budowę. W najbliższym czasie Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa ma wystawić działkę na sprzedaż. Władze Krzanowic od ręki wydadzą wymaganą decyzję o warunkach zabudowy. Dla potencjalnego inwestora, a jak powiedziano nam w Urzędzie Miejskim w Krzanowicach kilka firm interesowało się działką, duże znaczenie będzie miało to, że w Wojnowicach stworzono dobry klimat pod inwestycję. Działka nie sąsiaduje z zabudową. Można do niej łatwo dojechać. Trudno się spodziewać jakichkolwiek protestów. Być może również grunt w Wojnowicach będzie tańszy niż pod Oborą. Słowem, w Krzanowicach niewiele dyskutują, a swoje robią i to im przypadnie cała śmietanka, a handlowcom w Raciborzu kłopoty. W Raciborzu zaś bezustannie się dyskutuje, choć od dawna wiadomo, że im więcej gadania, tym mniej efektów.