Psia ulica
Psy szwendające się po ulicach drażnią mieszkańców sołectw. Oczekiwaliby reakcji władz gminy. Ograniczanie skali zjawiska nie jest jednak łatwe - bo łapać zwierzęta nie może byle kto. A usługa słono kosztuje.
Problem bezpańskich piesków denerwuje szczególnie rodziców, którzy boją się, że jakiś zwierzak w końcu pogryzie dzieci. Ustalenie właściciela i w konsekwencji faktu, czy pies był szczepiony przeciwko wściekliźnie, może być wtedy trudne. „Psi kłopot” stał się nawet obowiązkowym punktem debat na zebraniach wiejskich. Okazuje się, że nie bardzo jest komu „ugryźć” sprawę. Gminę ograniczają koszty łapanki psów - a te są niemałe - nie może bowiem oddelegować do tej akcji pracowników swoich służb komunalnych. Możemy co najwyżej wezwać specjalistów ze schroniska w Raciborzu, którzy przyjadą i złapią zwierzę, ale to spory wydatek, rzędu 400 złotych za każdą sztukę. Mógłby ktoś potem zarzucić nam, że już nie mamy na co wydawać pieniędzy - wyjaśnił Adam Wajda, sekretarz gminy. Utrzymanie potem psów w schronisku odbywa się także na koszt zleceniodawcy, za każdego stawka wynosi około 100 złotych na miesiąc. Finanse gminne - nie tylko Pietrowic - nie są obliczone na likwidację tym sposobem licznej sfory bezpańskich kundelków.
Kwestia zdyscyplinowania samych właścicieli, których można ukarać mandatem za brak nadzoru nad zwierzakiem, rozbija się o samo zgłoszenie faktu policji. Póki co, nikt do odległych Krzyżanowic - gdzie znajduje się komisariat - specjalnie z takim zamiarem nie pojedzie. Sąsiedzi potrafią poznać, czyj pies się w okolicy włóczy i warczy na przechodniów, lecz zwykle wolą, by załatwiła sprawę jakaś instytucja. Możemy apelować do mieszkańców, posiadających psy, aby pamiętali o trzymaniu ich na smyczy. Szczególnie z uwagi na dzieci, które idą do szkoły. Bo jeśli się coś stanie, właściciel może mieć nieprzyjemności - stwierdził A. Wajda.
O ile miejscowe pieski można by jeszcze rozpoznać i dotrzeć do właścicieli, to inaczej sprawy mają się latem - kłopot sprawiają wtedy psy, które wyrzucają z aut przejeżdżający tędy kierowcy z sąsiedztwa. Wystraszone zwierzęta nagle znajdują się na obcym sobie terenie, biegają w poszukiwaniu właściciela i jedzenia - po jakimś czasie dziczeją i stają się agresywne. Są wtedy większym utrapieniem dla ludzi - a dla drobnej zwierzyny, żerującej w nielicznych na terenie gminy laskach, zaczynają stanowić poważne zagrożenie.
(sem)