Giną niewinne ptaki
S...O...S! ratujcie gniazda
To był straszny widok! Jęzory ognia gnane wiatrem lizały coraz to nowe połacie suchej, zeszłorocznej trawy, przez którą przebijał się już kobierzec świeżej zieleni. Podrywane termicznymi prądami żagwie rozpalonych źdźbeł suszu przenosiły zarzewie coraz to dalej i dalej, tworząc wyspy jeszcze ostałe wśród rozrastającego się szybko, czarnego pogorzeliska. Jego granice zamykał krąg rozszalałych płomieni. Właśnie sięgały chciwie po kępę uschłej lebiody przetkanej trzcinami, trawiąc błyskawicznie górą łatwopalne kiście. Nagle spomiędzy dymu i ognia wyprysnął w górę znany mi kształt bażanciej kury. Spadła jednak zaraz wzbijając tuman popiołu i tlących się iskier. Powlokła się przed siebie wśród zgliszczy. Nie wiem i nigdy się już nie dowiem, dlaczego nie mogła fruwać? Może miała złamane, albo już opalone skrzydła, a może przyczyn mogło być wiele. Jedno jest pewne - mogła nadal żyć i dać potomstwo skoro miała dość siły, aby przetrwać tak srogą zimę.Patrzyłem bezradny jak gramoliła się już niezdarnie przewracajac z boku na bok. Znikła mi w końcu z oczu w krzewach tarniny, która oparła się żywiołowi. Wola życia. Uczucie żalu i litości szybko zastąpiła złość a potem wstyd. Ten haniebny i karygodny czyn zrodzony z podłej głupoty podpalacza miał miejsce nie na zapadłej, prowincjonalnej wsi, do której nie dotarła oświata rolna. Rzecz się bowiem działa niedaleko Raciborza, koło Lubomi. Wstyd mi było za ludzi, którzy kryli się za śnieżnobiałymi firankami niedalekich, dostatnich gospodarstw. To między nich wrócił jak gdyby nic się nie stało sprawca nieszczęścia bażanciej kury. Gdzie jak gdzie, ale wśród tych światłych gospodarzy wiedzą na pewno, że wypalanie suchych łąk wiosną, to nie tylko opóźnienie o 2-3 tygodnie wzrostu młodej trawy. Zniszczeniu ulega przecież cały system biologii gleby usytuowany w przyziemnej ściółce - pracowity owadzi świat spulchniający ziemię i zapylający kwiaty, pożyteczne żaby i w końcu gniazda śpiewających i łownych ptaków oraz „marczaki”, małe zajączki urodzone w marcu. W imieniu bażantów, kuropatw, skowronków, małych zajęcy i innych mieszkańców traw, nie mogących bronić się przed tym głupim, ludzkim wandalizmem wołam: RATUJCIE NASZE GNIAZDA!
Niech obraz bażanciej kury nie mogącej uciec od pożogi jej świata powstrzymuje podpalaczy jeżeli pozostała w nich chociażby odrobina człowieczeństwa. Przyłączcie się do tego alarmu Wy wszyscy, którzy podążacie wzrokiem za śpiewem skowronka wzbijającego się wiosną w niebo, aby chwalić ciepło słońca i radość budzącej się do życia ziemi. Naszej Ziemi. RATUJCIE ICH GNIAZDA! ...PROSZĘ!!
Jan Wojtak