Wojowie od Odyna i Thora
„Idea powstania bractwa wikingów powstała pomiędzy mną - Thorsteinem a Ormem w nietypowych jak na taki temat okolicznościach, bo w szczerym polu „na czereśniach”. Był to czerwiec 2002 r.” - tak swoją opowieść o powstaniu raciborskiej drużyny współczesnych wikingów zaczyna Adrian Kanzy, współzałożyciel Bractwa Wojowników „Runforn”.
Posiadając zaledwie jedną kolczugę i kije do ćwiczeń oraz jedną książkę o wikingach zaczęliśmy realizować swoje marzenie - dodaje Adrian. Z czasem marzenie stawało się coraz bardziej realne i działalność bractwa zaczęła ruszać pełną parą. Obecnie wokół inicjatorów stworzenia bractwa miłośników średniowiecznej kultury Skandynawii skupia się kilkunastu młodych ludzi w różnym wieku. Łączy ich jedno - zafascynowanie odtwarzaniem realiów życia codziennego wikingów, w tym jej aspektów militarnych. Ludzie ci na co dzień uczą się, studiują i pracują w różnych zawodach. Jednak na kilka godzin w tygodniu przenoszą się w inny świat - do minionych wieków, zamieniając się w nieokrzesanych wojowników i piękne łuczniczki. Działalność bractwa to także próby odtwarzania strojów i wyposażenia wikińskiego ze szczególną dbałością o historyczny autentyzm. To też ciężka praca nad nauką kowalstwa i płatnerstwa. Raciborscy wojownicy zajmują się szczególnie wikińską mitologią, przygotowując scenki rodzajowe nawiązujące do kultury Skandynawów.Władzę w Bractwie Wojowników Runforn dzieli się na poszczególne stanowiska, które w całości tworzą starszyznę bractwa. Należą tu: Adrian Kanzy, który jako Jarl Thorstein szefuje bractwu, kronikarka Sylwia Prusik - Sigrida odpowiedzialna za prowadzenie kroniki. Pierwsza wśród kobiet w bractwie odpowiada także za zgodność historyczną kobiecego stroju oraz szkolenie w zakresie łucznictwa. Ważną funkcję pełni także Grzegorz Wróbel - Logsogumadr Magnus. Jako prawoznawca jest odpowiedzialny za księgę praw ustanowionych przez starszyznę i korespondencję z innymi bractwami. Decyduje rónież o zgodności historycznej stroju i uzbrojenia męskiej części bractwa. Do starszyzny należy także Przemek Śnieżek o pseudonimie Hevding Kweldulf - nauczyciel fechtunku i kontroler stanu uzbrojenia poszczególnych wojów oraz Marek Mansz, czyli Huskarlar Ragnald, odpowiedzialny za podział obowiązków gospodarczych, dbałość o stan techniczny maszyn i urządzeń do ćwiczeń. Do bractwa należą również: Kamila Porwal, Piotr Pokuta, Olaf Leks, Mikołaj Kołodziej, Józef Pluta i Henryk Krajczy. Niektórzy z nich brali już udział w turniejach rycerskich, lecz w składzie innego bractwa reprezentującego inną epokę.
Pierwszy wyjazd, w którym będą wspólnie uczestniczyć jako drużyna, to Alting w Braniewie - przedsięwzięcie adresowane wyłącznie dla wikińskich bractw. Natomiast w sierpniu wyjadą do Opola - Bierkowic na III Festyn Średniowieczny, organizowany na terenie skansenu przez zaprzyjaźnione Opolskie Bractwo Rycerskie.
Początki bractwa były trudne. Niedługo po założeniu zrzeszenia spotkania zostały zawieszone z powodu pójścia do wojska Adriana. Było ciężko, ale nie chcieliśmy rezygnować, a myśl o bractwie dla każdego stała się obsesją. Debaty na temat turniejów, broni i strojów trwały bez końca i stały się wręcz drażliwe - wspomina Jarl. Jednak po roku przerwy Adrian postanowił wziąć się do pracy i odbudować szeregi bractwa. Zdobyliśmy salę i zaczęliśmy ją remontować, aby przysposobić ją pod zajęcia. Większą część kosztów remontu pokryło Gimnazjum nr 3, w której to sala się znajduje - wspominają wojowie. Jedną z przeszkód były miecze, które raciborzanie zamówili u jednego z płatnerzy. Okazały się one złymi technicznie kopiami wikińskiego oręża.
Obecnie wojowie dozbrajają się i zajmują się wykończeniem sali do spotkań, która dbałością o każdy szczegół przypomina wikińską twierdzę. Duży wkład w powstanie grupy miał dyrektor Gimnazjum nr 3 Norbert Mika, który chętnie wspiera działania wojów. Dlatego też jako przyjaciel bractwa został jego honorowym członkiem.
Ewa Wawoczny