Puk,puk tu egzekutor
Ostatnimi czasy mnożą się doniesienia o oszustach podających się za policjantów, pracowników kas chorych, ZUS-u czy kasy rolniczego ubezpieczenia społecznego. Jeśli jednak do twoich drzwi zapuka jakiś osobnik i przedstawi się jako urzędnik skarbowy, to najprawdopodobniej zapomnieliśmy o zapłaceniu mandatu karnego kredytowego.
Ofiarą fałszywego policjanta padł ostatnio pewien raciborski emeryt. Mężczyzna podał się za funkcjonariusza i wmówił staruszkowi, że 500 zł, które ten przed chwilą pobrał z bankomatu jest fał-szywe. Ofiara oddała pieniądze bez pokwitowania. Po oszuście ślad zaginął.Ktoś zadzwonił na domofon i przedstawił się jako urzędnik skarbowy. Chciał wejść do mieszkania. Nie wpuściłem, potem okazało się, że to rzeczywiście był przedstawiciel fiskusa. Syn nie zapłacił mandatu kredytowego, a on przyszedł wyegzekwować należność - powiedział nam jeden z czytelników. O mandacie syna nie wiedział. Bał się otworzyć, by nie paść ofiarą złodzieja lub zwykłej napaści.
Rzeczywiście nasi egzekutorzy udają się do mieszkań osób, które zalegają z zapłaceniem mandatów kredytowych. Liczymy się z tym, że ludzie boją się wizyt nieznajomych osób podających się za jakichkolwiek urzędników, ale mamy takie uprawnienia, a pojawienie się w mieszkaniu dłużnika jest skutecznym sposobem odzyskania należności. Zawsze jednak nasz egzekutor pokazuje legitymację służbową - mówi Maria Jabłońska, zastępca naczelnika Urzędu Skarbowego w Raciborzu.
Zgodnie z przepisami postępowanie egzekucyjne w przypadku należności z tytułu mandatów karnych kredytowanych może być wszczęte bez uprzedniego doręczenia upomnienia. To dlatego wielu zapominalskich jest zdziwionych pojawieniem się egzekutora, a współdomownicy, którzy o przewinieniach krewnych nie mają pojęcia, mogą nawet podejrzewać, że do drzwi dobija się oszust.
Organem dokonującym egzekucji jest naczelnik urzędu skarbowego. To on decyduje w jaki sposób odzyskać należne państwu pieniądze. Może np. zająć część wynagrodzenia za pracę, świadczenia emerytalnego, renty lub rachunku brankowego. Najprościej jednak jest dokonać egzekucji z pieniędzy - mówi M. Jabłońska. Do mieszkania delikwenta udaje się egzekutor. W drzwiach, bez wezwania, musi okazać zaświadczenie organu egzekucyjnego lub legitymację służbową. Potem doręcza odpis tytułu wykonawczego.
Najczęściej jego czynności kończy wpłacenie przez dłużnika za pokwitowaniem zaległej kwoty pieniędzy oraz pokrycie kosztów egzekucji. Jeśli ten nie ma gotówki, sprawa zaczyna się komplikować. Egzekutor może wtedy zająć znajdujące się w mieszkaniu ruchomości np. telewizor, komputer, wieżę stereo, na tę okoliczność spisuje odpowiedni protokół. Jeśli i to nie wystarcza na pokrycie długu, wówczas trzeba się liczyć ze spisaniem protokołu o stanie majątkowym i skierowanie egzekucji do wynagrodzenia za pracę.
(waw)