Nic nie zdziałali
Dwa dni po głośnym proteście kupców przed magistratem, na sesji Rady Miasta bez żadnej dyskusji i braku głosów sprzeciwu przeszła uchwała w sprawie sprzedaży Kamienioka pod centrum handlowe. Rajcy i prezydent najwyraźniej nie przejęli się miejscowymi handlowcami, bo nawet nie odniesiono się do ich postulatów. Nie przeszedł też zaproponowany przez klub Ruch Obywatelski Raciborzan projekt uchwały o obniżeniu stawek opłat na targowisku.
Pikieta ponad stu raciborskich kupców i ich pracowników, która odbyła się przed magistratem 19 kwietnia, przeszła na sesji bez echa. Przypomnijmy, że przedsiębiorcy domagali się od władz miejskich wypracowania polityki progospodarczej, wstrzymania sprzedaży Kamienioka, cofnięcia przez prezydenta zgody na zabudowę sklepem wielkopowierzchniowym na terenie po Ślązaku oraz modernizacji targowiska. Wrażenia na władzach nie zrobiła nawet groźba zbierania podpisów pod wnioskiem o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania prezydenta.
Radni bez dyskusji i głosów sprzeciwu przegłosowali zgodę na sprzedaż Kamienioka. Prezydent Jan Osuchowski, jak poinformował już podczas pikiety, otrzymał zapewnienie Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, że opublikowana zostanie uchwała w sprawie zmiany planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Wcześniej unieważnił ją wojewoda, twierdząc, że zapadła na nieformalnym zebraniu radnych (problem był już przez nas szeroko opisywany).
Nie wiadomo, co nagle skłoniło wojewodę do zmiany stanowiska. Być może porażki, jakie poniósł przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym, który wytknął mu naruszenie prawa przy unieważnianiu uchwał raciborskiej Rady. Jeśli zapewnienia prezydenta okażą się prawdziwe, wówczas będzie można sfinalizować procedurę sprzedaży Kamienioka jeszcze w tym roku, choć kupcy uważają, że zmiana planu narusza prawo. Od tej transakcji, mającej dać miejskiej kasie około 10 mln zł, uzależnione jest wykonanie budżetu a więc szeregu inwestycji. Prezydent nie wycofa również swojej zgody na zagospodarowanie przez gliwicką firmę P.A. Nova terenu po Ślązaku. Ma tu stanąć sklep Kauflanda z podziemnymi parkingami oraz centrum usługowo-biurowe od strony ul. Mickiewicza. Na sesji J. Osuchowski poinformował, że inwestor zadeklarował inwestycje na rzecz miasta o wartości 700 tys. zł. Chodzi o zagospodarowanie otoczenia wokół projektowanego marketu.
Dlaczego jednak dramatyczne apele kupców raciborskich przechodzą bez echa? Prezydent Osuchowski nie ukrywa, że liczy się dla niego opinia większości. Ankiety przeprowadzone przez magistrat wykazały, że większość raciborzan (ponad 70 proc.) chce hipermarketu pod Oborą. Takie stanowisko przekazał już podczas pikiety 19 kwietnia. Zbulwersowało to protestujących. Wypomnieli prezydentowi, że poparli go podczas kampanii, „wieszali w swoich sklepach jego plakaty wyborcze”.
Rządzącą w Radzie Miasta większość Ruch Samorządowy „Racibórz 2000” oraz Towarzystwo Miłośników Ziemi Raciborskiej od samego początku deklarowała poparcie dla budowy centrum handlowego pod Oborą. Projekt sprzedaży Kamienioka zrodził się bowiem jeszcze w głowach poprzedniej ekipy rządzącej. RS i TMZR przy uchwalaniu budżetu podwyższyły nawet projektowane wpływy ze sprzedaży Kamienioka, co pozwoliło im zapewnić finansowanie wielu nowych zadań.
Jakby tego było mało, nie przeszła zaproponowana przez klub Ruch Obywatelski Raciborzan uchwała w sprawie obniżenia opłat targowych. Wnioskodawcy argumentowali, że obecne stawki są barierą w rozwoju handlu na targowisku. Wiceprezydent Andrzej Bartela przedstawił stawki z innych miast, z których wynikało, że te w Raciborzu są niskie. Za uchwałą głosował tylko ROR. Pozostali radni byli przeciw. Na modernizację targowiska, co wiadomo już z przedostatniej sesji, miasto nie ma pieniędzy.
Raciborscy kupcy (pod protestem podpisało się ponad 1650 z około 350 placówek zajmujących ponad 54,8 tys. m kw. powierzchni) będą więc musieli stawić czoło konkurencji ze strony dużych sieci. Czy przetrwają? Handlowcy mają poważne wątpliwości. Twierdzą, że jedno miejsce pracy w hipermarkecie oznacza likwidację sześciu stanowisk w małych sklepach. Przekonują, że wzrośnie w mieście bezrobocie, drobny handel zostanie zmarginalizowany, zmniejszą się dochody miejskiej kasy z podatku od nieruchomości i zezwoleń. Stracą Miejski Zarząd Budynków i Nowoczesna, bo nie będzie się opłacało prowadzić sklepów. Obecną politykę władz miasta nazywają krótkowzroczną i szkodliwą. „Jeżeli władze miasta Raciborza nie chcą i nie potrafią pomóc w rozwoju gospodarczym w zakresie obniżenia bezrobocia, zabezpieczenia dotychczasowych miejsc pracy i utworzenia nowych, to niech nie niszczą tego, co do tej pory funkcjonuje poprawnie” - napisali w apelu do władz. (waw)