Jechały na dziko
Przed obliczem naszego sądu stanie pięć obywatelek Ukrainy, które próbowały przekroczyć granicę z Czechami na podstawie sfałszowanych polskich paszportów.
Tym razem w dwóch autobusach ze Słupska i Opola funkcjonariusze Śląskiego Oddziału Straży Granicznej z Raciborza na przejściu granicznym w Pietrowicach Głubczyckich (województwo opolskie) zatrzymali pięć kobiet, które miały lewe dokumenty. W trakcie kontroli granicznej funkcjonariusze zwrócili uwagę na nerwowość podróżniczek. Poproszone o paszporty pokazały polskie dokumenty. Na pierwszy rzut oka nie budziły żadnych wątpliwości co do ich autentyczności. Jednak zachowanie się kobiet nie dawało spokoju pełniącym służbę funkcjonariuszom. Zaczęła się wnikliwa kontrola - relacjonuje kpt. Grzegorz Klejnowski, rzecznik prasowy Śląskie Straży Granicznej.Podczas rozmów okazało się, że w autobusach nie jadą Polki, choć wszystkie świetnie posługiwały się polskim językiem. Celem ich podróży nie był jednak nasz kraj, lecz Włochy, gdzie miały nadzieję znaleźć zatrudnienie. Co ciekawe, kobiety nie znały się nawzajem, a to że jechały w jednym i drugim autobusie było przypadkiem. Do Polski przyjechały legalnie na podstawie własnych paszportów. Trzy z nich już we Lwowie na bazarze zaopatrzyły się w polskie paszporty. Dwie natomiast kupiły je w Warszawie. W paszportach wymieniono fotografie właścicielek na zdjęcia podróżujących Ukrainek. Dokonali tego sprzedawcy dokumentów. Za paszporty zapłaciły od 100 do 300 euro - dodaje kpt. Klejnowski.
Zatrzymane Ukrainki zostaną wydalone z Polski. Najpierw jednak zasiądą na ławie oskarżonych w sądzie, gdzie zapadnie wyrok za próbę nielegalnego przekroczenia granicy na podstawie cudzych dokumentów. Grozi za to kara grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech.
(w)