Poszczuto księdza psami
Dodatkowe nakrycie przy wigilijnym stole dla niespodziewanego gościa to tradycja, która coraz mniej ma wspólnego z rzeczywistością. Przekonał się o tym ks. Tomasz Gierga, wikary Matki Bożej w Raciborzu, który 24 grudnia odwiedził kilkadziesiąt przygodnych domów. Nigdzie nie chciano go przyjąć.
Ksiądz w wigilijny wieczór wybrał się do podraciborskich wiosek. Bez sutanny, ale z opłatkiem, figurkami aniołków, które zamierzał zostawić na stole goszczących go rodzin, świątecznymi obrazkami i cukierkami dla dzieci. Nigdzie nie przyznawał się do tego, że jest księdzem. Odwiedził blisko 50 domów. Nikt nie zaprosił go do stołu. W jednym przypadku, gdy złożył już świąteczne życzenia, został poszczuty psami. Najtrudniejszy był moment, w którym gospodarze kazali mi szybko mówić, czego chcę. Powiedzieli, że akurat zaczynają wieczerzę i chcieliby już zacząć jeść. Zamknęli za mną drzwi i zasiedli do stołu - relacjonuje i dodaje: w innym domu wcale nie otworzono mi drzwi, choć przez okno widziałem, że rodzina siedzi przy stole. Nikt nie wstał, żeby sprawdzić, kto dzwoni do drzwi, choć dzwoniłem dość długo.
Nie kryje swego zaskoczenia i zdziwienia tym, czego doświadczył. Myślałem, że odwiedzę może 10 rodzin, bo na więcej nie wystarczy czasu. Zastanawiałem się raczej, co będę mówił, jak już będę w środku, a nie nad tym, czy w ogóle mnie wpuszczą. Tego byłem pewien - wyznaje.
Ksiądz przyznaje, że ludźmi mogła kierować obawa przed wpuszczeniem nieznajomego do domu. Przede wszystkim strach, że ktoś, komu udzieli się pomocy, może okazać się pospolitym złodziejem lub naciągaczem, żerującym na ludzkiej dobroci. Były już takie przypadki. Swoimi doświadczeniami z wigilijnego wieczoru podzielił się z wiernymi podczas bożonarodzeniowej mszy. Przyznał też, że nawet jego matka miała wątpliwości, czy odważyłaby się wpucić obcego do domu.
Jak jednak odczytywać postępowanie raciborzan w kontekście odwiecznej tradycji i idei tych świąt, najbardziej rodzinnych ze wszystkich? Tu trudno już o sensowną odpowiedź. Wiemy, że trzeba kupić prezenty, ugotować smaczne potrawy, nakryć pięknie do stołu i postawić talerz dla obcego. Ale kim jest ten obcy? Martwym symbolem, takim samym jak postać Mikołaja w azjatyckich hipermarketach? Jestem przekonany, że sytuacja, jaką sprowokowałem nie przeszła bez echa w rodzinach, które odwiedziłem w wigilijny wieczór. Zamykali za mną drzwi i wracali do stołu, na którym stał pusty talerz. Myślę, że sami odczuli ból rzeczywistości, w której ludzie boją się być gościnni - ubolewa wikariusz. Twierdzi, że tzw. „trudne czasy” mogą być wytłumaczeniem dla takich zachowań, jednak ich nie usprawiedliwiają. Polską tradycją jest postawienie na wigilijnym stole pustego nakrycia. Okazuje się też, że tradycja ta mówi, że nakrycie to puste musi pozostać.
(Adk)