Zgrzyty w strefie
Zamieszkiwanie lub praca w centrum Raciborza stało się luksusem. Za parkowanie czterech kółek trzeba słono płacić. Ludzie się burzą, a magistrat ma do zaproponowania abonament. Zresztą nie dla wszystkich, bo okazuje się, że uchwała Rady Miasta o wprowadzeniu strefy ma tyle luk, co szwajcarski ser dziur. Niezadowolonym nie pozostaje więc nic innego jak sięgać do kieszeni i liczyć, że urzędnicy szybko poprawią to, co sknocili.
W uchwale Rady Miasta nie ujęto wielu sytuacji, które dyktuje życie. Wydajemy abonamenty właścicielom lub współwłaścicielom firm, ale już nie ich pracownikom - mówi Henryk Janecki z OSiR. Nie jest też jasna sytuacja, jeśli chodzi o osoby prowadzące działalność gospodarczą na terenie całego kraju, które w Raciborzu mają np. tylko punkt sprzedaży. Janecki dodaje, że ma zapewnienie magistratu, że sytuację rozwiąże wkrótce Rada uzupełniając uchwałę.
Oby jak najszybciej, bo nasi czytelnicy nie kryją oburzenia takim traktowaniem. W jednym z listów do redakcji w tej sprawie czytamy: „Pracownik dojeżdżający do pracy samochodem zmuszony jest do opłat jak zwykły kierowca. W obrębie strefy musi dziennie płacić 12 zł, w skali miesiąca około 240 zł, a w całym roku około 2700 zł”.
Intencją magistratu przy wprowadzaniu strefy było odkorkować ścisłe centrum. To element inżynierii ruchu, w celach porządkowych. Bywało, że staromiejskie, wąskie uliczki zapychały się parkującymi pojazdami. Ktoś, kto szuka miejsca by postawić auto blokuje ruch, stwarza ryzyko kolizji. Teraz chcącemu robić zakupy w centrum, łatwiej o miejsce do parkowania - uważa Piotr Nowak z Wydziału Gospodarki Miejskiej UM. Pieniądze z opłat za parkowanie pójdą na bieżące utrzymanie i remonty miejskich dróg. Ratusz chciał więc dobrze, ale wyszło źle i mieszkańcy nie kryją rozżalenia.
Najwięcej kontrowersji strefa płatnego parkowania wzbudza wśród handlowców, prowadzących działalność w centrum miasta. Wielu z nich uważa, że z tego powodu mają mniej klientów, a co za tym idzie, mniejsze obroty. Jest dużo gorzej niż rok temu o tej porze. Rozmawiałam ze znajomymi, którzy też mają sklepy w centrum. Jak tak dalej pójdzie, to zastanawiają się nad zlikwidowaniem działalności - mówi Maria Matysiak, właścicielka sklepu spożywczego przy ul. Długiej.
Drastycznie wpłynęło to na odpływ klientów. Nie wiadomo, co będzie dalej. Z tego powodu są też problemy w zaopatrzeniu sklepu w towar. Jak przyjeżdżają dostawcy to za każdym razem muszą płacić. Jeszcze chwila, a nie będą chcieli nas zaopatrywać - skarżą się Mał-gorzata i Janusz Łukoszkowie, właściciele sklepu odzieżowo-dekoracyjnego. Jeżeli ktoś dojeżdża do pracy, to oprócz kosztów transportu musi teraz płacić też za 8 godz. parkingu. Wyjdzie na to, że będzie zarabiać już tylko na to - denerwuje się Beata Goral, ekspedientka ze sklepu obuwniczego. O tej porze roku zwykle jest słabiej, choć teraz jest znacznie gorzej. Klienci wolą robić zakupy tam, gdzie parkingi są bezpłatne. Dla nas, handlowców z centrum to niesprawiedliwe. Z drugiej strony przynajmniej my teraz nie mamy problemów z zaparkowaniem. Ale cóż to za pocieszenie - twierdzi Mariola Lechowicz, współwłaścicielka sklepu odzieżowego.
Miesiąc czasu to zbyt krótko, by stwierdzić, czy płatne parkingi w całym centrum wpłynęły na obroty, czy nie. Będzie to można stwierdzić w czasie świąt lub organizowanych w mieście imprez - uważa z kolei Rafał Sumiński z innego sklepu, oferującego ubrania.
Zdaniem zapytanych przez nas kierowców to nie odpłatność za postój jest problemem. Zamiast parkingowych powinny być automaty. Nie pierwszy raz już się zdarzyło, że jak wysiadałam z samochodu, to parkingowego nie było widać. Po powrocie za wycieraczką znajdowałam wezwanie do zapłaty. I z tą karteczką trzeba za nimi biegać i niepotrzebnie się denerwować. To bez sensu! Albo powinno być ich jeszcze więcej - mówi Małgorzata Wieczorek. Parkingi mogą być płatne, ale niech też ktoś ich pilnuje. Przecież ostatnio zdarzyło się, że komuś w centrum miasta skradziono samochód - twierdzi Anna Syrnik. Nie jestem zadowolony z tego, że teraz trzeba płacić. Z drugiej strony przynajmniej jest gdzie zaparkować. Do centrum jeżdżę sporadycznie i na krótko, więc mnie to dużo nie kosztuje, ale inni, którzy muszą przyjeżdżać tu częściej, mają pewnie gorzej - mówi inny kierowca.
Parkingowi twierdzą, że kierowcy zdążyli się już przyzwyczaić do płacenia. Jednak nie wszyscy są z tego zadowoleni. Zdarza się, że klienci wyzywają na Urząd Miasta, że to złodzieje. Najgorsi są pijani pasażerowie, czasami bardziej się burzą niż kierowcy - opowiada jeden z parkingowych, pragnący zachować anonimowość.
OSiR wydał dotąd 71 karnetów postojowych (w tym miesięcznych jak i kwartalnych, bo dłuższych na razie nie ma) dla mieszkańców zameldowanych w rejonie strefy, a prowadzącym działalność wydał ich 159. Jeden karnet przypada na jeden samochód.
Co sprytniejsi zostawiają samochód na parkingach osiedlowych, gdzie nie trzeba płacić. Straż Miejska zwróciła się do MZB o wprowadzenie identyfikatorów dla mieszkańców w strefie płatnego parkowania. Na sprytnych mamy sposoby. Kierowcy bez identyfikatora grozi stuzłotowy mandat. Jeśli to osoba spoza Raciborza, zakładamy blokady na koła. Samochody tutejszych są w ewidencji - mówi Janusz Lipiński, zastępca komendanta SM.
(ma.w), (Adk)