Przyłącze zwady
„Prezydent bezprawnie sięga do naszych kieszeni. W mieście brakuje pieniędzy, więc chce zdobyć je kosztem biednych ludzi” - twierdzi Krystian Niewrzoł, mieszkaniec ul. Cegielnianej, na której prowadzona jest budowa kanalizacji. Nic podobnego - zaprzeczają w magistracie.
Prezydent bezprawnie sięga do naszych kieszeni. W mieście brakuje pieniędzy, więc chce zdobyć je kosztem biednych ludzi - twierdzi Krystian Niewrzoł, mieszkaniec ul. Cegielnianej, na której prowadzona jest budowa kanalizacji. Kontrowersje wzbudzają zasady, zgodnie z którymi prace te są realizowane. Kontynuujemy to, co zostało rozpoczęte już wiele lat temu przez naszych poprzedników. Budowa kanalizacji nie odbywa się na zasadach wymyślonych przez prezydenta, lecz zgodnie z obowiązującym w całej Polsce prawem - odpowiada wiceprezydent Andrzej Bartela. Przyłącze Żadna ze stron nie podważa konieczności budowy sieci kanalizacyjnej. Spór rozgorzał wokół sfinansowania fragmentu przedsięwzięcia. Nieporozumienia zrodziły odmienne interpretacje definicji przyłącza, zapisanej w ustawie o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i odprowadzeniu ścieków [ramka]. Mieszkańcy twierdzą, że powinni ponosić jedynie koszty związane z podłączeniem kanalizacji od budynków do granicy posesji i za to zapłacą. Natomiast magistrat stoi na stanowisku, że ich obowiązkiem jest wykonanie we własnym zakresie odcinka od budynku do głównej nitki sieci, biegnącej pod jezdnią.
Zasady O stanowisku Urzędu Miasta mieszkańcy ul. Cegielnianej dowiedzieli się w listopadzie ubiegłego roku, podczas spotkania z wiceprezydentem A. Bartelą i przedstawicielami Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. Wywołało to ich oburzenie i sprzeciw, spotęgowane faktem, że w niedługim czasie po tym prace zostały rozpoczęte bez pozostawienia im możliwości wniesienia protestu.
W 2002 r. odwiedzili nas urzędnicy, żeby ustalić lokalizację pierwszej studzienki. Dali nam wtedy do podpisu oświadczenia, że zgadzamy się na wejście inwestora na teren naszej posesji. Sugerowano nam wtedy, że Urząd Miasta pokryje koszty - twierdzi reprezentujący mieszkańców K. Niewrzoł, były radny opozycyjnego wobec obecnej ekipy rządzącej Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej. Przy ul. Cegielnianej mieszka od roku. Jego wątpliwości budzi to, przed rozpoczęciem tych prac nikt z mieszkańcami nie podpisał żadnej umowy, określającej zakres i sposób ich finansowania oraz to, kto poniesie koszty naprawy ewentualnej awarii sieci, powstałej na odcinku bezpośrednio pod należącą do gminy drogą. Inwestycję rozpoczęto bez uwzględnienia, czy ludzi będzie na to stać, czy nie. Prezydent bezprawnie szuka oszczędności kosztem zwykłych ludzi. Próbowaliśmy szukać rozwiązań kompromisowych, ale wszystkie zostały odrzucane. Z jednej strony prezydent ciągle mówi o przyjętych zasadach, a łamie te, które faktycznie obowiązują - dowodzi zbulwersowany Niewrzoł. Prezydent tłumaczy
Wydaje mi się, że stanowisko Urzędu Miasta zostało przez nich zrozumiane, ponieważ teraz, kiedy prace trwają, współpracują z wykonawcami i podłączają się - mówi wiceprezydent. Trudno jest z każdym obywatelem podpisać umowę, ponieważ sieć w drodze nie biegnie centralnie. W wielu przypadkach przyłącza są różnej długości i ich koszt zależy od odległości od sieci - dodaje A. Bartela. Wskazuje również na to, że magistrat nie narzucił mieszkańcom ani wykonawcy ani miejsca, w którym mogą zaopatrzyć się w odpowiednie materiały, dając im tym samym możliwość wyboru najtańszego dla nich rozwiązania, łącznie z samodzielnym zrobieniem wykopu. Rozwiązanie problemu, wynikającego z obawy przed awarią przyłącza biegnącego pod drogą widzi np: w przekazaniu tego fragmentu ZWiK na podstawie stosownej umowy. Bolesne jest to, że mówi się tu o interpretacji. Zapisy prawa powinny być jednoznaczne. Ale skoro realizujemy budowę kanalizacji na tych samych zasadach, co nasi poprzednicy, to znaczy, że nie jest to po prostu nasza interpretacja, lecz uzasadnione działanie - twierdzi wiceprezydent. Opinia z ministerstwa W tej sprawie niezadowoleni mieszkańcy jeszcze w listopadzie pisemnie zwrócili się do prezydenta miasta. W odpowiedzi otrzymali pismo potwierdzające i obszernie tłumaczące stanowisko magistratu. Nieusatysfakcjonowany tym K. Niewrzoł poprosił o wyjaśnienie spornej kwestii Departament Mieszkalnictwa w Ministerstwie Infrastruktury. Departament wydał opinię, przyznającą rację protestującym mieszkańcom.
Koszty przyłącza Inwestycja, dotycząca budowy kanalizacji na terenie miasta realizowana jest przez gminę od 1998 r. Przez ten czas powstało 18 km sieci. Właściciele budynków we własnym zakresie wykonali 450 przyłączy. Sporne koszty mieszkańców ul. Cegielnianej dodatkowo mają wynieść nawet do 2 tys. zł. (plus podłączenie instalacji od nieruchomości do granicy posesji). Przypomnijmy, że konflikt o podobnym podłożu powstał także w dzielnicy Studzienna przy budowie ostatniego etapu kanalizacji na ul. Hulczyńskiej. K. Niewrzoł zapowiada, że swoich praw dochodzić będzie przed sądem. Tymczasem wiceprezydent Bartela liczy na zdrowy rozsądek mieszkańców kanalizowanych dzielnic, wskazując, że wszelkie związane z tym problemy mogą mieć znacznie poważniejsze konsekwencje, które odczują wszyscy raciborzanie. Mieszkańcy ul. Cegielnianej zapewniają, że do kanalizacji się podłączą i wyłożą na to pieniądze. Jednak na podstawie gromadzonych rachunków będą domagać się od miasta zwrotu poniesionych, ich zdaniem, bezprawnie kosztów. Aleksandra Dik