Gram już 50 lat
Poświęcił życie tenisowi stołowemu. Był zawodnikiem pierwszoligowym, jako grający trener dwukrotnie wprowadził A-klasowe zespoły do drugiej ligi. Wystąpił na Mistrzostwach Świata - oto pingpongista Ryszard Kawa.
Urodził się w 1941 roku w Krakowie. Kiedy podrósł zakochał się w piłce nożnej i zapisał do sekcji trampkarzy w Hutniku Kraków. Grał tam jeszcze w wieku juniora, ale z powodu kontuzji musiał skończyć karierę piłkarza. Do dziś odczuwam jej skutki, nie mogę nosić innego obuwia niż sportowe - mówi Ryszard Kawa. W 1955 roku rozpoczął przygodę z ping-pongiem, w którym także trzeba się sporo ruszać, ale „w piłce się biega, a przy stole skacze”.
Trenował po 5 godzin dziennie, ucząc się w technikum hutniczym przy ówczesnej Hucie im. Lenina. W 1960 roku miał na koncie pięć tytułów Mistrza Krakowa. Rok później Hutnik rozpoczął walkę o I ligę, która zakończyła się awansem w 1962 roku. Poziom był wysoki i wyrównany, liga liczyła 12 drużyn. Obecne rozgrywki uważa za nudne, bo rządzi w nich jeden zespół, klub który ma pieniądze. Przed laty na finanse nie narzekał żaden z klubów. Grałem za darmo, a zatrudniony byłem w hucie, choć etat był fikcją. Taki był sport za komuny, która o kluby dbała - podkreśla R.Kawa. Ciekawie wspomina „sportowy tryb życia”. Używki w sezonie były nie do pomyślenia. Jak ktoś przyłapał zawodnika na fajce czy alkoholu to następnego dnia było zawieszenie i dalsze kłopoty. Śmieję się dzisiaj, jak słyszę, że młody idzie na trening i dla formy wypija dwa piwa. On jest już niezdolny do wysiłku. Taki kariery nie zrobi - uważa Ryszard Kawa.
Klubowa wędrówka
W 1967 roku z Krakowa przeniósł się do Karpat Krosno, gdzie zaoferowano mu lepsze warunki. Na mecze przychodziło tam tysiąc ludzi, grywaliśmy w hali przy torze żużlowym. Tenis stołowy był tam jedyną pierwszą ligą. Spędził w Krośnie 5 lat. Później udał się na Śląsk, do drugoligowej Silesii Miechowice. Na jednym z turniejów spotkałem działacza z Kuźni Raciborskiej, który zaproponował mi grę w A klasie. Wtedy prężnie działał Rafamet, warunki kontraktu były świetne i zgodziłem się. W ciągu pięciu lat awansował jako grający trener do II ligi. Drużyna występująca w rozgrywkach w województwie opolskim walczyła w składzie: Józef Klimek, Ginter Dryszel i Brygida Gajek. Z zespołem trenował też młodziutki Stefan Dryszel, dziś szkoleniowiec kadry pingpongistów. Pięciokrotnie był mistrzem Opolszczyzny, wygrał pod rząd 26 turniejów, nie przegrywając żadnej partii! W drugiej połowie lat siedemdziesiątych przeniósł się do Startu Kędzierzyn-Koźle a w 1980 roku trafił do Borucina. Grał tam do 2003 roku, z A-klasy awansując do II ligi. W obecnym sezonie utworzył z kolegami (A.Kuc i Z.Siódmok) KS Bojanów i znów rozpoczął marsz w górę. Na razie prowadzą w IV lidze. W życiorysie ma jeszcze sezon spędzony w trzecioligowej Olszy Kraków. Odnotował też sukcesy w tenisie ziemnym. W latach osiemdziesiątych parę razy wygrywał Mistrzostwa Raciborza, zwyciężał też w Turniejach „Trybuny Robotniczej” w Chorzowie i zawodach organizowanych przez telewizyjne Studio 2.
Nie potrafię inaczej
Zawsze preferował atak, sądzi że taki styl jest lepszy, bo atakujący zawsze wygra z obrońcą, o ile myśli przy stole. Młodzi są źle szkoleni, siłowo. Po dwóch latach rezygnują z gry, bo tracą siły. Ja mam technikę i w wieku 100 lat będę lepszy od wielu z nich. Brakuje mi już refleksu, szybkości, ale nie techniki. To jak z jazdą na rowerze - raz się nauczysz i umiesz do końca życia - śmieje się R.Kawa. Mimo wieku, w ogóle nie choruje. Ja już ciągle muszę grać. Przyzwyczaiłem organizm do stałego wysiłku. Dwa tygodnie bym nie zagrał, to nie wiem co by ze mną było - uważa Kawa.
Jeździł po świecie (Austria, Niemcy, Szwecja) i zapamiętał pootwierane obiekty sportowe. Narzeka, że u nas sale gimnastyczne są tak trudno dostępne. Uważa, że Racibórz stać na klub tenisa stołowego, w którym można by szkolić młodzież. Graliby w IV lidze za parę tysięcy złotych na rok. Koszty to sprzęt i wyjazdy. Jako jedyny w okolicy ma papiery instruktora. Trener musi umieć pokazać, inaczej źle nauczy. Chciałby jeszcze uczyć i może uda mu się w klubie przy Szkole Podstawowej nr 7 w Raciborzu-Ocicach. Trenował tamtejsze „Tornado” przez 2 lata, w formie szkółki tenisowej. W czwartek 27 stycznia pomoże w organizacji turnieju w SP 7 i poszuka utalentowanych dzieci i młodzieży.
MW