Kardiologu ratuj
Pacjenci zostają pozbawieni podstawowej opieki zdrowotnej i dostępu do specjalistów, 100 osób traci pracę - to na razie tylko scenariusz, co prawda najgorszy z możliwych, prezentowany przez pracowników raciborskiego Centrum Zdrowia. Obawiają się jednak, że już wkrótce może stać się rzeczywistością. Powodem, dla którego tę ostateczność biorą pod uwagę, jest stanowisko Rady Powiatu Raciborskiego w sprawie zlikwidowania w Centrum Zdrowia poradni kardiologicznej.
O sprawie pisaliśmy już dwukrotnie. Poradnia przestała działać 1 stycznia tego roku. Decyzję w tej sprawie Zarząd Spółki „Centrum Zdrowia” podjął w październiku 2004 r. Powodem tego był brak odpowiedniego specjalisty. Lekarz, który do tej pory przyjmował pacjentów, odszedł na emeryturę. Nie był kardiologiem. Argumentem za takim posunięciem, zdaniem spółki, jest także zaostrzenie w tej kwestii wymagań Narodowego Funduszu Zdrowia, którym poradnia, funkcjonująca w dotychczasowej formie, nie była w stanie sprostać. Prośba i zobowiązanie
O swojej decyzji spółka powiadomiła Starostwo w grudniu. Wtedy też pisemnie zwróciła się o „rozważenie możliwości zmiany umowy” z 5 listopada 2003 r. Centrum Zdrowia zobowiązało się w niej do przejęcia zadań zlikwidowanego Publicznego Zakładu Lecznictwa Ambulatoryjnego, w tym także prowadzenia poradni kardiologicznej. W zamian za to spółka otrzymała preferencyjne warunki wynajmu budynków przy ul. Ocickiej i Klasztornej.
Starosta nie zgodził się na zmianę zapisu umowy, natomiast zobowiązał Centrum Zdrowia do wznowienia działalności poradni z dniem 1 stycznia 2006 r. Do tego czasu świadczenia w tym zakresie miał realizować raciborski szpital na podstawie renegocjowanego z NFZ kontraktu.
Rada stawia ultimatum
Reakcja Rady Powiatu w tej sprawie okazała się stanowcza. W oświadczeniu z 25 stycznia postawiła Centrum Zdrowia ultimatum: przywrócenie do końca lutego działalności poradni albo rozwiązanie z dniem 1 marca ze spółką umowy na świadczenie usług medycznych. Jest to dla nas krzywdzące i niesprawiedliwe. Świadczy o wyjątkowej złośliwości i niechęci wobec naszej przychodni - mówi Renata Budziosz, członek zarządu spółki „Centrum Zdrowia”. Wskazuje, że wyznaczony przez Radę termin jest zbyt krótki i nierealny na znalezienie kardiologa i zakupienie specjalistycznej aparatury.
Likwidując poradnię spółka odstąpiła od zapisów zawartej z Powiatem Raciborskim umowy. Nie mogliśmy przejść nad tym do porządku dziennego. Jaką mamy gwarancję, że w przyszłości Centrum Zdrowia nie zacznie bezkarnie likwidować kolejnych poradni specjalistycznych? - argumentuje Roman Głowski, przewodniczący Rady Powiatu, z zawodu lekarz, na co dzień prezes ZLA „Amicus-Med” w Kuźni Raciborskiej, wielokrotnie krytykujący podczas sesji poczynania Centrum Zdrowia. Powołuje się przy tym na fragment umowy, w którym Powiat zastrzega sobie zerwanie współpracy z powodu odstąpienia spółki od wykonywania określonych świadczeń. Jednym z nich jest prowadzenie poradni kardiologicznej. Przewodniczący twierdzi, że kierownictwo Centrum Zdrowia powinno było to wszystko przewidzieć. Wierzę, że spółka znajdzie jakieś rozwiązanie - dodaje.
Czarny scenariusz
W najgorszym wypadku Centrum Zdrowia będzie musiało wygasić swoją działalność, ponieważ nie będziemy mieli gdzie wykonywać świadczeń. Zatrudniamy 100 osób, które w takim razie stracą pracę - Twierdzi R. Budziosz. Jednak przy takim rozwiązaniu najbardziej ucierpią pacjenci. Prowadzimy także inne poradnie, m.in. ginekologiczną, neurologiczną, psychiatryczną, dermatologiczną, dentystyczną oraz zapewniamy podstawową opiekę zdrowotną. Z naszych usług korzysta dziennie średnio 600 osób. Z powodu jednej poradni mogą stracić możliwość dostępu do innych - alarmuje. Jesteśmy spółką pracowniczą, nam wszystkim zależy na jak najlepszym funkcjonowaniu przychodni - zapewnia R. Budziosz.
W lutym Centrum Zdrowia zwróciło się z prośbą do R. Głowskiego o zmianę stanowiska Rady i udzielenie przez nią zgody na rozpoczęcie działalności poradni kardiologicznej od stycznia 2006.
Stracić kontrakt NFZ jest bardzo łatwo. Odzyskać już dużo trudniej. Co będzie, jeżeli NFZ w przyszłym roku nie ogłosi kontraktu w zakresie świadczenia tych usług? Przecież umowy zostały podpisane na trzy lata. I co wtedy? Będziemy w tym samym miejscu, co dziś - twierdzi przewodniczący Głowski. Jego zdaniem w Raciborzu nie ma problemów w znalezieniu odpowiednich lekarzy. Wystarczy, żeby byli w trakcie specjalizacji z kardiologii. Do funkcjonowania poradni nie jest też potrzebny wysokiej klasy sprzęt. Takowy znajduje się w raciborskim szpitalu, do którego, w razie potrzeby, mogą być kierowani pacjenci Centrum Zdrowia. Obawy pracowników spółki przed utratą pracy oraz pozbawieniem pacjentów opieki medycznej uważa za przesadzone. Jeżeli miałoby już do tego dojść, to myślę, że Powiat jest w stanie zapewnić alternatywne rozwiązanie. Lekarze i pielęgniarki nie straciliby pracy, bo w większości zostaliby przejęci przez nowy podmiot. Nie jest też powiedziane, że Centrum Zdrowia musiałoby opuścić zajmowane budynki z dnia na dzień - mówi R. Głowski.
Żyjemy w niepewności, co dalej będzie z nami i przychodnią. W takich warunkach bardzo trudno się pracuje. Ludzie są nerwowi. Nie rozumiemy tak kategorycznej postawy Rady. Zamierzaliśmy przecież rozszerzyć zakres świadczonych przez nas usług o kolejnych specjalistów. Poczyniliśmy w budynkach szereg inwestycji - twierdzi członkini zarządu Centrum Zdrowia.
Spółka usilnie szuka wyjścia z impasu. Co z tego wyniknie, okaże się już wkrótce. Przekonają się o tym przede wszystkim pacjenci. Byle nie kosztem swojego zdrowia.
(A.Dik)