Medyków mamy dostatek
Nie mamy problemów z zapewnieniem chorym opieki lekarskiej i pielęgniarskiej – zapewnia dyrekcja raciborskiego Szpitala Rejonowego. Wiele polskich lecznic ma tymczasem kłopot z zapewnieniem pełnej obsady oddziałów.
Pensje pielęgniarskie nie należą do najwyższych, ale chętnych do opieki nad hospitalizowanymi chorymi w Raciborzu nie brakuje. Nie mamy do czynienia ze zjawiskiem rezygnacji z pracy sióstr, które chcą wyjechać do dobrze płatnej pracy na Zachodzie. Na biurku mam stos podań pielęgniarek szukających u nas zatrudnienia. To głównie kobiety z Branic i Głubczyc. Tamtejsze szpitale zwalniają pracowników – mówi Wojciech Krzyżek, dyrektor szpitala. Na tworzący się Oddział Intensywnej Opieki Medycznej potrzeba osiemnastu sióstr. Jak zapewnia dyrekcja, nie będzie z tym żadnego kłopotu.
Na Pomorzu tymczasem lecznice podkupują sobie pielęgniarki oferując wyższe niż u konkurencji wynagrodzenie. Brak sióstr daje się zauważyć również w innych regionach. W Raciborzu problem ten mógł wystąpić już dawno, bo szereg mieszkanek powiatu po „Medyku” ma paszporty niemieckie. Skoro miały okazję wyjechać już dawno i dotąd tego nie zrobiły, to trudno się spodziewać, by nagle zmieniły zdanie. Wieloletnie tradycje kształcenia pielęgniarek w Raciborzu sprawiają, że w mieście i okolicach wiele kobiet legitymuje się tym wykształceniem. Co więcej, kierunek taki ma zamiar uruchomić Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa.
W Raciborzu pracuje obecnie 88 lekarzy. W ostatnich dwóch latach zanotowano jedynie odejścia do Rybnika, gdzie znajduje się wojewódzki szpital specjalistyczny. Przeszły tam dwie osoby. W tym czasie do pracy w Raciborzu przyjęto dziesięciu medyków. Nie narzekam na brak ofert ze strony lekarzy – dodaje Wojciech Krzyżek. Na biurko dyrektora trafiło dwanaście podań medyków chętnych do pracy na OIOM-ie. Ośmiu z nich ma lub kończy II stopień specjalizacji.
Problem dotyczy jednak cyklu kształcenia. W trakcie specjalizacji mamy lekarza tylko „na papierku”. Musimy mu płacić pensje, gdy tymczasem, zdobywając niezbędne kwalifikacje, terminuje on w szpitalach specjalistycznych. To duże obciążenie dla naszego budżetu – dodaje dyrektor.
To duży kłopot – przyznaje dr Marian Ciszek, ordynator raciborskiej ginekologii. Jego zdaniem w Polsce nie ma odpowiedniego systemu kształcenia medyków. Przykład? Doświadczona kadra na oddziale ginekologii i położnictwa nie ma następców. Wszyscy dziś reprezentujemy praktycznie jedno pokolenie. Odejdziemy i kto za nas będzie pracował? Mnie potrzeba specjalisty II stopnia, który sam wszystko potrafi zrobić i sam za to odpowiada, ale niestety takich szukać ze świeczką. Jak zdecyduję się na młodego po studiach, to mam go w budżecie oddziału, ale przez cztery lata, kiedy jeździ na kursy i staże, rzadko się widzimy – dodaje dr Ciszek.
Oddział szuka dwóch położnych. To specjalistki wśród pielęgniarek. Wolą niestety poradnie, gabinety prywatne lub opiekę poszpitalną. Większa płaca, mniejsza odpowiedzialność – dodaje ordynator, odsłaniając tym samym problem wynagrodzeń.
W ostatnich dwóch latach dyrekcji udało się zahamować zadłużanie szpitala. Lecznica już się bilansuje, nowe miejsce przy ul. Gamowskiej ściąga coraz więcej pacjentów. Sukces ma jednak drugą stronę medalu. Restrykcyjna polityka kosztowa sprawia, że od lat dla lekarzy i personelu pomocniczego nie było podwyżek wynagrodzeń. Obowiązków tymczasem jest coraz więcej. Brakuje nam sprzętu i stąd duży napór środowiska lekarzy, by poczynić odpowiednie inwestycje. Tylko dzięki nim będziemy w stanie odpowiedzieć na zapotrzebowanie pacjentów i wykonać kontrakt – dodaje dr Ciszek.
(waw)