Źródło legendy o cudach
Dla jednych posiada cudowne właściwości. Inni cenią ją za walory smakowe. To woda ze źródełka, której ujęcie znajduje się w kapliczce przy kościele św. Krzyża. Od kilku tygodni można ją czerpać ponownie, po zimowej przerwie.
Andrzej Romaniuk z Kietrza po wodę przyjeżdża tu prawie codziennie. Napełnia nią tylko jedną butelkę. Uśmiecha się na pytanie, czy wierzy w jej lecznicze właściwości. Dla niego atutem tej wody jest jej smak oraz to, że jest źródlana. Walorem jest też urok miejsca, w którym znajduje się jej ujęcie. Ludzie przychodzą tu po wodę z baniakami. Największe kolejki są podczas odpustów i w niedziele, kiedy do kościółka przyjeżdżają też osoby spoza naszej gminy - mówi Leon Mludek, przewodniczący komisji ds. ekologii Urzędu Gminy w Pietrowicach Wielkich.
Według legendy, dawno temu na tym miejscu wypasano konie. Pewnego razu pasterze zauważyli tam dziwne światełko. Bali się jednak do niego podejść. Kiedy to uczynili, zobaczyli źródełko wody a w nim pływający rulon. Żaden z mieszkańców wioski nie mógł go wydobyć. Udało się to dopiero miejscowemu proboszczowi, po odprawieniu przez parafian uroczystych modłów. Przy pomocy krzyża wyłowił rulon, którym okazał się być zwinięty obraz, przedstawiający ukrzyżowanego Chrystusa. Postanowiono wybudować kościółek, w którym obraz zostałby umieszczony. Jednak niewidzialna siła niweczyła zamiary postawienia go na pierwotnie wyznaczonym do tego miejscu. W końcu zdano się na wolę Opatrzności. Wtedy kościółek został bardzo szybko wzniesiony tam, gdzie stoi po dziś dzień. Wkrótce rozpowszechniła się wieść o leczniczych właściwościach obrazu i wody, z której został wyłowiony.
Choć legenda, a nawet wiara w moc tego miejsca przetrwała do czasów obecnych, to o mało co mieszkańcy Pietrowic Wielkich nie stracili swojego cudownego źródełka. W 2001 r. zostało ono zamknięte z polecenia Powiatowej Inspekcji Sanitarno-Epidemiologicznej. Okazało się bowiem, że woda jest silnie skażona bakteriami coli. Zanieczyszczenia spływały do źródełka z okolicznych pól, uprawianych przez rolników. Zamknięto również kapliczkę. Mieszkańcy nie zamierzali się z tym pogodzić. Wkrótce przystąpiono do ratowania źródełka. Najpierw pojawił się pomysł stworzenia wokół kapliczki pasa buforowego z drzew i krzewów. Jego inicjatorami byli Beata i Leon Mludkowie oraz dzisiejszy wójt, Andrzej Wawrzynek, pełniący wtedy funkcję sekretarza gminy.
Wkrótce koncepcja pasa buforowego została przekształcona w okazałe arboretum z wieloma egzotycznymi drzewami i krzewami. Ich nasadzenia ciągle trwają. Wkrótce odbędą się kolejne. Angażują się w to wszyscy mieszkańcy, dorośli i młodzież. Rolnicy, których pola leżały wokół kapliczki, zgodzili się na ich wymianę. Tak oto, w szczerym polu, w ciągu zaledwie 3 lat wyrosło kilka tysięcy, często bardzo egzotycznych drzew i krzewów. Wkrótce, całkowicie zdatną do picia wodę, spełniającą wymagania PSSE, można było czerpać ponownie. Odremontowana została też kapliczka.
(Adk)