Już nie zapomnę!
„W przyszłym roku już na pewno zorganizujemy te obchody” – zapewnia nas prezydent Jan Osuchowski. 31 marca składał kwiaty na cmentarzu żołnierzy radzieckich. 9 maja miano świętować dzień powrotu Raciborza do Polski. Magistrat o rocznicy zapomniał.
W PRL-u 31 marca obchodzono w Raciborzu jako święto wyzwolenia miasta. Odbywały się akademie, a partyjni działacze gnali na cmentarz przy Odrostradzie składać kwiatki pod pomnikiem. Co roku też do Raciborza ściągano weteranów walk o miasto, z reguły „akurat” przebywających w jednostce Armii Czerwonej w Brzegu.
Po 1990 r. prezydenci Jan Kuliga, Andrzej Markowiak i Adam Hajduk świętowania „wyzwolenia” zaniechali, bo i świętować nie było czego. Racibórz był w granicach III Rzeszy, z formalnego punktu widzenia nie mogło więc być wyzwolenia, został zajęty przez Rosjan bez walk i zamiast oddany od razu Polakom, to w kwietniu rozgrabiony i bezsensownie spalony. Ogień wzniecali pijani czerwonoarmiści szukający po opuszczonych domach „trofeów”. Kobiety chowały się gdzie tylko mogły, by nie paść ofiarą gwałtu.
Władze polskie przejęły miasto 9 maja 1945 r. i to w okolicznościach sporu granicznego polsko-czechosłowackiego. Nasi południowi sąsiedzi czynili starania, by pogranicze na linii Racibórz-Głubczyce-Kłodzko włączyć do swojego państwa. Do końca 1945 r. przy ul. Wojska Polskiego, później Stalina, rezydował radziecki komendant wojenny, bez którego zgody Polacy nie mogli podjąć żadnej ważnej decyzji. Rosjanie wywozili w tym czasie wyposażenie fabryk. Grabili nawet zboże z pól.
W 2001 r. ówczesny radny SLD Jan Osuchowski zgłosił interpelację, by znaleźć nową formułę na obchody dnia 31 marca. W tym czasie działacze SLD, jak za dawnych czasów, chodzili na cmentarz świętować „wyzwolenie”. Ze zmurszałych kartek odczytywano apele z lat 70. i 80.
Do spotkania z udziałem przedstawicieli kombatantów Armii Krajowej, LWP, Związku Sybiraków, Mniejszości Niemieckiej i lokalnych historyków doszło 30 marca 2001 r. Obecny był również Jan Osuchowski. Ustalono, że 31 marca będzie obchodzony jako „Dzień Zakończenia Walk o Racibórz”, zaś 9 maja jako „Dzień powrotu Raciborza do Polski”. Uczestnicy spotkania uznali, że oddaje to prawdę historyczną i wydobywa ukrywaną w PRL-u datę 9 maja 1945 r., kiedy to po kilkuset latach miasto wróciło do macierzy. Obchody 31 marca miały mieć charakter wojskowy, zaś 9 maja ogólnomiejski z sesją popularno-naukową i wprowadzeniem odpowiednich treści do ścieżki edukacyjnej w szkołach.
W 2002 r., u schyłku rządów Adama Hajduka, nie zorganizowano żadnych obchodów. W 2003 r., już po wygranych wyborach, z inicjatywy Jana Osuchowskiego zaczęto świętować tylko 31 marca. W tym roku, w dniu kiedy delegacje składały kwiaty pod pomnikiem radzieckim, w kościele na Płoni odprawiono mszę świętą za ofiary rosyjskiego terroru – zabitych podczas egzekucji, do której doszło w domu przy ul. Rybnickiej. Rosjanie rozstrzelali wówczas kilkanaście niewinnych osób.
Zapytaliśmy prezydenta, dlaczego zapomniał o ustaleniach ze spotkania w 2001 r., które zorganizowano z jego inicjatywy? Obchody 9 maja miałyby dziś szczególny sens w obliczu domagania się przez Polaków mówienia prawdy o 1945 r. W obliczu kontrowersji, jakie wzbudził wyjazd Aleksandra Kwaśniewskiego do Moskwy. W 2006 r. już na pewno nie zapomnimy o obchodach Dnia Powrotu Raciborza do Polski – zapewnił nas prezydent Jan Osuchowski. Trzymamy za słowo.
Grzegorz Wawoczny